Zaświadczenie o niezaleganiu z podatkami jest ważne, nawet jeśli urząd skarbowy wystawi tytuł wykonawczy dotyczący zaległości za objęty nim okres. – Niestety, w praktyce sytuacje, gdy urząd wydaje zaświadczenie o niezaleganiu z podatkami, a następnie wystawia tytuł egzekucyjny, zdarzają się dość często – potwierdza Adam Stanach z kancelarii TAX-US Podatki Doradztwo Zbigniew Błaszczyk.
O problemie poinformował naszą redakcję jeden z czytelników. Pod koniec 2014 r. starał się o kredyt hipoteczny. Bank zażądał od niego zaświadczenia o niezaleganiu z podatkami. Czytelnik wystąpił więc o jego wydanie do Urzędu Skarbowego Warszawa-Mokotów. Urząd sprawdził rozliczenia za pięć lat wstecz. Okazało się, że przez kilka miesięcy czytelnik podlegał pod Urząd Skarbowy Warszawa-Śródmieście. Urzędy wymieniły się więc informacjami, po czym urząd z Mokotowa wystawił zaświadczenie, że czytelnik nie zalega z daninami. Ostatnio jednak otrzymał z urzędu ze Śródmieścia tytuł egzekucyjny, z którego wynikało, że za I półrocze 2012 r. ma zaległość w wysokości 2 tys. zł.
Potrzebny przeciwdowód
Teoretycznie sprawa z zaświadczeniem o niezaleganiu w podatkach jest prosta.
– Jest to dokument urzędowy, zgodnie z art. 194 ordynacji podatkowej. Istnieje więc domniemanie zgodności z prawdą tego, co zostało w nim stwierdzone – wyjaśnia Adam Stanach.
Doktor Andrzej Dmowski, partner zarządzający w Russell Bedford, dodaje, że organ podatkowy bez przeprowadzenia przeciwdowodu nie może odrzucić istnienia faktu stwierdzonego w dokumencie urzędowym. Potwierdza to wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 23 września 2014 r. (sygn. akt II FSK 2273/12).
Sąd analizował sytuację bardzo podobną do tej, w której znalazł się nasz czytelnik – organ podatkowy najpierw wydał zaświadczenie o niezaleganiu z podatkami, a następnie wystawił tytuł egzekucyjny, chcąc wyegzekwować zaległość. NSA orzekł, że wydane zaświadczenie stanowi dowód tego, co zostało w nim urzędowo stwierdzone i obowiązkiem urzędu jest przeprowadzenie dowodu przeciwko temu dokumentowi, czyli obalić domniemanie jego zgodności z prawdą (np. wykazać, że został wydany on w wyniku przestępstwa). Zdaniem Andrzeja Dmowskiego oznacza to, że dopóki urząd nie przeprowadzi dowodu przeciwko wydanemu wcześniej dokumentowi urzędowemu, dopóty ten dokument – mimo wydania tytułu wykonawczego – stanowi dowód potwierdzający tezy w nim zawarte.
– Tym samym zaświadczenie o niezaleganiu w podatkach zachowuje swoją aktualność i stanowi potwierdzenie tego, co zostało w nim stwierdzone – tłumaczy Andrzej Dmowski.
Małe szanse na ukaranie
Według Adama Stanacha, jeżeli podatnik, który dostał tytuł wykonawczy, nie zgadza się z organem, może zaskarżyć jego działanie w trybie przewidzianym w ustawie o postępowaniu egzekucyjnym w administracji. Teoretycznie może też uzyskać odszkodowanie za niesłusznie pobrane podatki, np. w formie odsetek lub na drodze cywilnoprawnej.
– Niestety odpowiedzialność urzędników i organów jest na gruncie obowiązującego prawa iluzoryczna. Słyszeliśmy tylko o jednym takim przypadku – przyznaje Adam Stanach.
Również Andrzej Dmowski uważa, że w sprawie czytelnika istnieje niewielka szansa na pociągnięcie urzędnika do odpowiedzialności. Jego zachowanie nie wyczerpuje bowiem przesłanek do skorzystania z przepisów ustawy o odpowiedzialności majątkowej funkcjonariuszy publicznych za rażące naruszenie prawa.
– Podatnik mógłby co prawda podjąć działania mające na celu doprowadzenie do ukarania urzędnika (karą porządkową lub dyscyplinarną), ale obiektywnie patrząc, zarówno ich dolegliwość, jak i szansa wymierzenia są niskie – stwierdza ekspert.