Luka podatkowa w polskim budżecie klasyfikuje nas do niechlubnej czołówki państw UE. Według różnych szacunków na oszustwach podatkowych związanych z wyłudzeniami VAT polski budżet traci rocznie od 37 do 53 mld zł, co stanowi ok. 25% uszczuplenia wszystkich wpływów. Średnia w Unii Europejskiej wynosi 15%. Nie dziwią zatem wysiłki rządu, by uszczelnić system podatkowy. Niedawno ograniczono limit transakcji gotówkowych między firmami, teraz prace wkraczają w obszar kontroli płatności od klientów indywidualnych.
Idą bardzo duże zmiany
Ministerstwo Rozwoju chce zmienić kryteria i warunki techniczne, którym mają podlegać kasy rejestrujące obrót w sklepach i punktach usługowych. Nowe kasy fiskalne mają być zintegrowane z terminalami płatniczymi i pozwolić na likwidację papierowych paragonów. Z obiegu zostaną wyeliminowane dwurolkowe kasy. Sprzedawcy nie będą musieli kupować i przechowywać latami papierowych rolek paragonów, a rząd zyska potężne narzędzie wspomagające analitykę i kontrolę skarbową. Wszystkie paragony będą bowiem trafiały do centralnej bazy danych.
W rządowym założeniu klienci płacący kartą mają otrzymywać e-paragon w internetowym panelu obsługi konta bankowego. W przypadku płatności gotówką – na adres mailowy lub numer telefonu. Pod tym względem pomysł ministerstwa budzi wiele wątpliwości. m.in. dotyczących kwestii pozyskiwania od klientów takich danych jak adres e-mail czy numer telefonu oraz administrowania tymi danymi.
„O ile wprowadzenie do obrotu gospodarczego elektronicznych paragonów może przełożyć się na wzrost wpływów budżetowych, wdrożenie nowych przepisów obciąży przedsiębiorców znacznymi kosztami. Istotne będą rozstrzygnięcia dotyczące kwestii bezpieczeństwa danych. Kto będzie za nie odpowiedzialny, gdzie będą przechowywane i w jakim zakresie firmy będą miały ponosić koszty z tym związane. Ponadto samo podawanie danych w miejscu publicznym jakim jest sklep, może budzić zastrzeżenia wśród samych klientów. W praktyce nowe przepisy mogą znacznie skomplikować życie sklepom i punktom usługowym” – zwraca uwagę Piotr Ciski, dyrektor zarządzający polskim oddziałem Sage. Dziś nie wiadomo jeszcze, jak te kwestie zostaną ostatecznie rozwiązane.
Kiedy nadejdzie paragonowa rewolucja?
Zmiany trafiły już do konsultacji społecznych. Przewidywane jest półroczne, a nawet roczne vacatio legis, stąd zmiany mogą wejść w życie na przełomie 2017 i 2018 roku. Pojawiają się informacje, że nowe przepisy obejmą również przedsiębiorców do tej pory zwolnionych z konieczności używania kasy fiskalnej, a więc tych osiągających obroty roczne poniżej 20 000 zł.
Obciążenie kosztami znów spadnie na przedsiębiorców
Wszystkie kasy dwurolkowe mają być zastąpione nowoczesnymi urządzeniami, przystosowanymi do ewidencji elektronicznej. Większość dużych firm już korzysta z takich kas, zatem wydatki czekają przede wszystkim mniejsze podmioty. Zakup kasy to wydatek rzędu 1 – 1,5 tysiąca zł, a według szacunków Państwowej Izby Handlowej, nowe kasy mogą kosztować nawet 2 000 zł. Projekt zmian zakłada utrzymanie wsparcia dla przedsiębiorców w formie obecnej możliwości odliczenia 700 zł od podatku przy zakupie nowej kasy. Jednak obecny przepis dotyczący odliczenia, aby był wsparciem dla większej liczby firm, musi znieść zapis o korzystaniu z ulgi tylko przy zakupie pierwszej kasy. Inaczej tylko nieliczni przedsiębiorcy z niej skorzystają. PIH alarmuje, że przedsiębiorcy łącznie będą musieli wydać nawet 4 mld zł na nowe kasy fiskalne. Koszty będą największym obciążeniem dla tradycyjnego, drobnego handlu. Przy rentowności na poziomie 1% nowa kasa fiskalna może być zbyt dużym wydatkiem.
Nowe urządzenia będzie można kupować na raty lub brać w leasing, jednak zakup kasy to nie jedyne koszty. W przypadku nieskomputeryzowanych sklepów, często małych, prowadzonych przez starsze osoby, kosztem dodatkowym będzie podłączenie do sieci niezbędnej do funkcjonowania kasy w nowym systemie. Bez względu na sposób podłączenia – przewodowy czy bezprzewodowy – będzie ono stanowić dodatkowy, stały wydatek. Pod znakiem zapytania stoi też, czy sklepy i punkty usługowe będą obciążane kosztami administrowania i przechowywania danych swoich klientów. Do tego dochodzi jeszcze kwestia udostępniania paragonów na e-mail czy telefon komórkowy nabywcy. Pojawiają się pytania, czy dodatkowe czynności jak np. wprowadzenie danych do systemu przy transakcji, nie będą zbytnio obciążały sprzedawców i nie wydłużą samego procesu sprzedaży. Ponadto, sprzedawców trzeba będzie przysposobić do obsługi kas zgodnie z nowymi przepisami.
Podobne systemy już funkcjonują
E-paragony w obrocie gospodarczym nie są novum. W Danii klient ma możliwość otrzymania tradycyjnego paragonu lub elektronicznego przesyłanego do aplikacji, która gromadzi wszystkie jego paragony lub na adres e-mail. W Chorwacji stworzono Centralny System Informatyczny administracji podatkowej i w momencie transakcji dane zostają do niego przesłane. Jednocześnie sprzedaż nie musi odbywać się za pomocą kasy fiskalnej, ale wystarczy odpowiednia aplikacja sprzedażowa zainstalowana na dowolnym urządzeniu. Elektroniczne paragony wykorzystywane są także w Kanadzie, USA, Izraelu, Norwegii, Brazylii, Malezji czy Irlandii, gdzie są one popularnym rozwiązaniem przy transakcjach online.
W Chorwacji już w pierwszym roku funkcjonowania centralnego systemu poziom zarejestrowanych obrotów w gastronomii wzrósł o 55%. Na Węgrzech system kas online pozwolił poradzić sobie z ogromnym problemem braku kontroli nad fiskalizacją obrotu i znacznym deficytem budżetowym. W efekcie wprowadzenia kas online w 2014 roku wpływy z VAT wzrosły o 8%, a w 2015 o kolejne 7% i według szacunków, kasy online wygenerowały dodatkowe ok. 190 mln euro dla budżetu państwa.
Nowa rzeczywistość przedsiębiorców
Wprowadzane zmiany z jednej strony pchają polską gospodarkę w kierunku nowoczesności. Konieczność informatyzacji przedsiębiorstw postępuje w lawinowym tempie – od stycznia 2018 nawet mikroprzedsiębiorstwa będą przesyłały do fiskusa ewidencję VAT w postaci JPK. Wymiana kas fiskalnych na nowoczesne modele z elektroniczną ewidencją to kolejny krok. Planowane są także takie rozwiązania, jak centralna ewidencja faktur. Dla przedsiębiorców oznacza to działanie pod znacznie efektywniejszym nadzorem fiskusa, a także konieczność dostosowywania swoich systemów finansowo-księgowych do nowych przepisów.
Zdecydowaną wadą postępu i „obowiązkowej cyfryzacji” są koszty ponoszone przez przedsiębiorców. Z drugiej jednak strony unowocześnianie użytkowanej infrastruktury i systemów zawsze w jakimś stopniu otwiera drogę do rozwijania biznesu.