Czy można wymagać od członka zarządu składania wniosku o upadłość spółki, gdy jest on bezprzedmiotowy na gruncie prawa upadłościowego? Czy organy podatkowe mogą ściągać zaległy podatek z majątku takiej osoby, jeśli wcześniej nie ustaliły, czy działała ona niedbale albo w złej wierze?

Takie jest sedno pytań prejudycjalnych, które 31 stycznia 2024 r. wystosował do unijnego trybunału Wojewódzki Sąd Administracyjny we Wrocławiu (postanowienie z 31 stycznia br., sygn. akt I SA/Wr 966/22). Przypomnijmy, że niespełna tydzień wcześniej ten sam sąd zadał Trybunałowi Sprawiedliwości UE inne pytania, które, tak jak te najnowsze, dotyczą solidarnej odpowiedzialności majątkowej członków zarządu. Pisaliśmy o tym szerzej w artykule „Odpowiedzialność członków zarządu trafiła do TSUE” (DGP nr 21/2024).

Odpowiedzialność solidarna

Oba pytania dotyczą art. 116 par. 1 polskiej ordynacji podatkowej. Zgodnie z tym przepisem członek zarządu spółki kapitałowej (z ograniczoną odpowiedzialnością, akcyjnej, prostej spółki akcyjnej, a także spółki w organizacji) odpowiada solidarnie za jej zaległości podatkowe, jeżeli:

  • egzekucja z majątku spółki okazała się choćby w części bezskuteczna,
  • on sam nie złożył we właściwym czasie wniosku o ogłoszenie upadłości ani nie zostało otwarte postępowanie restrukturyzacyjne albo nie zatwierdzono układu,
  • nie wykazał braku swojej winy w niezłożeniu wniosku o upadłość,
  • nie wskazuje mienia spółki, z którego egzekucja umożliwi zaspokojenie zaległości podatkowych spółki w znacznej części.

Solidarna odpowiedzialność za zaległości podatkowe spółki dotyczy również byłego członka zarządu oraz byłego pełnomocnika lub wspólnika spółki w organizacji (art. 116 ust. 4 ordynacji).

Najnowsze wątpliwości wrocławskiego sądu dotyczą tego, kiedy menedżer powinien złożyć wniosek o ogłoszenie upadłości, aby uwolnić się od solidarnej odpowiedzialności. Zgodnie z art. 10 oraz art. 11 prawa upadłościowego i naprawczego (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1520 ze zm.; dalej: u.p.u.n.) upadłość należy ogłosić, gdy dłużnik stał się niewypłacalny, a więc jego opóźnienie w wykonywaniu zobowiązań przekracza trzy miesiące.

Wątpliwości budzi to, ilu wierzycieli powinna mieć spółka, aby możliwa była upadłość. Wystarczy jeden, np. Skarb Państwa z tytułu zaległości podatkowych, czy też powinno ich być przynajmniej dwóch?

Sądy powszechne twierdzą, że wierzycieli musi być co najmniej dwóch. Potwierdza to użycie liczby mnogiej w przepisach dotyczących postępowania upadłościowego. Na przykład w art. 1 ust. 1 pkt 1 prawa upadłościowego mowa jest o tym, że ustawa reguluje „zasady wspólnego dochodzenia roszczeń wierzycieli od niewypłacalnych dłużników będących przedsiębiorcami”.

Takie samo stanowisko znajdziemy również w orzecznictwie. Sąd Najwyższy w uchwale z 27 maja 1993 r. (sygn. III CZP 61/93) stwierdził, że „Ogłoszenie upadłości może nastąpić tylko wówczas, gdy istnieje co najmniej dwóch wierzycieli. Z przepisów Prawa upadłościowego dotyczących tego postępowania wynika, że jego celem jest likwidacja majątku masy upadłości (art. 110 i nast.) oraz równomierne zaspokojenie wszystkich wierzycieli (art. 203 i nast.). Służą temu takie czynności, jak zgłoszenie wierzytelności, ustalenie listy wierzytelności, możliwość zawarcia przez upadłego układu z wierzycielami nieuprzywilejowanymi, wreszcie podział funduszów masy upadłości. Wszystkie te czynności byłyby bezprzedmiotowe w wypadku istnienia jednego tylko wierzyciela upadłego. Poza tym jeden wierzyciel może osiagnąć ewentualne zaspokojenie swoich wierzytelności w stosunku do upadłego, wytaczając mu proces i następnie prowadząc egzekucję na swoją rzecz. Nie zachodzi zatem potrzeba udzielania mu ochrony prawnej w postaci ogłoszenia upadłości dłużnika”.

Podobne wnioski płyną z wyroku SN z 22 czerwca 2010 r. (IV CNP 95/09) czy też z postanowienia Sądu Okręgowego w Łodzi z 26 września 2014 r. (XIII Gz 476/14).

A może wystarczy jeden?

Inne stanowisko prezentuje fiskus i duża część składów orzekających sądów administracyjnych. Przykładowo NSA w wyroku z 1 lutego 2022 r. (III FSK 4714/21) orzekł, że „z niewypłacalnością dłużnika, o czym mowa jest w art. 10 i art. 11 ust. 1 i 2 u.p.u.n., mamy również do czynienia, gdy dłużnik ten nie zaspakaja jednego tylko wierzyciela”. Sąd podkreślił, że czym innym jest obowiązek złożenia wniosku o upadłość, aby uchronić się przed solidarną odpowiedzialnością podatkową, a czym innym są dalsze losy tego wniosku.

„Dłużnik ma jedynie obowiązek dokonania oceny, czy wykonuje swoje wymagalne zobowiązania, natomiast oceny, czy faktycznie zaistniały przesłanki do ogłoszenia upadłości, władny jest dokonać wyłącznie sąd właściwy w sprawach upadłości” – podkreślił NSA. Podobnego zdania był również w innych wyrokach. Takie stanowisko prezentował też radca prawny Jerzy Kozdroń, były wiceminister sprawiedliwości, który odpowiadał za stworzenie obecnego modelu prawa upadłościowego. W artykule „Sąd wyrozumiały dla dłużnika z jednym zobowiązaniem” (DGP nr 101/2020) tłumaczył, iż:

– Oczywiste dla mnie zawsze było to, że nie ma żadnego znaczenia, czy wierzyciel jest jeden, czy jest ich wielu. Istotą prawa upadłościowego przecież jest nie tylko określenie zasad podziału majątku między wierzycielami, lecz także ochrona każdego jednego wierzyciela.

Orzeczenia, zgodnie z którymi menedżer nie powinien odpowiadać solidarnie za zaległości podatkowe spółki, bo nie może skutecznie złożyć wniosku o upadłość, były do tej pory rzadkością. Najczęściej podobnego zdania są przy tym sądy I instancji. Przykładowo wrocławski WSA w wyroku z 21 grudnia 2023 r. (I SA/Wr 337/22) stwierdził, że „nie można nakazywać członkowi zarządu w sytuacji wystąpienia jednego wierzyciela realizacji obowiązku zgłoszenia wniosku o ogłoszenie upadłości w ramach przesłanek egzoneracyjnych”. Ten sam sąd, gdy trafiła do niego kolejna sprawa dotycząca spółki posiadającej jednego wierzyciela, zawiesił postępowanie i zapytał unijny trybunał o to, kto ma rację.

Badanie dobrej wiary

Wrocławski sąd zapytał również TSUE, czy zgodne z dyrektywą VAT i Kartą praw podstawowych są przepisy, które nie uzależniają solidarnej odpowiedzialności majątkowej od obowiązku badania, czy członek zarządu działał w złej wierze „albo że jego zachowaniom można było zarzucić zawiniony błąd lub też niedbalstwo”.

– Sąd chce w ten sposób ustalić, czy okoliczności w postaci braku zapłaty podatku, będące efektem niedbalstwa menedżera czy też nieprzewidzianego lub niezależnego od jego działań splotu okoliczności, powinny mieć wpływ na tę odpowiedzialność. Przykładowo – czy VAT za dany okres rozliczeniowy nie został uiszczony, bo organ podatkowy zabezpieczył przyszłe zobowiązanie podatkowe i odmówił wyrażenia zgody na zapłatę z zabezpieczonych środków – tłumaczy Krzysztof Musiał, doradca podatkowy i starszy partner w Musiał i Partnerzy – doradcy podatkowi. Ekspert zwraca uwagę, że o podobną sprawę zapytał TSUE holenderski Sąd Najwyższy. Chodzi o pytanie zadane w październiku ub.r., kiedy to sąd podkreślił, że w świetle tamtejszych przepisów „praktycznie niemożliwe jest uniknięcie przez członka zarządu odpowiedzialności za VAT należny w przypadku niezgłoszenia niezwłocznie niewypłacalności”.

W podobnej sprawie TSUE wypowiadał się już, gdy oceniał przepisy obowiązujące w Bułgarii. W orzeczeniu z 13 października 2022 r. (C-1/21) uznał, że zgodne z prawem unijnym są regulacje przewidujące solidarną odpowiedzialność za zobowiązania podatkowe, jeżeli członkowie zarządu, działając w złej wierze, dokonywali ukrytych wypłat zysków lub dywidend, przenosili majątek nieodpłatnie lub po cenie znacznie niższej niż rynkowa, wskutek czego spółka nie może zapłacić podatku lub składek na ubezpieczenie społeczne.

Co dalej?

Po zadaniu obu pytań prejudycjalnych przeważająca część sporów sądowych dotyczących solidarnej odpowiedzialności członków zarządu powinna zostać zawieszona. Pojawia się również pytanie, jak powinien postąpić ustawodawca, skoro istnieje tyle wątpliwości dotyczących stosowania art. 116 ordynacji podatkowej. Powinien zmodyfikować przepis czy też wystarczy zmienić praktykę działań fiskusa?

Krzysztof Musiał uważa, że właściwa jest ta druga droga.

– Moim zdaniem nowelizacja przepisów nie jest konieczna, bo poza pożądanym efektem mogłaby wywołać skutki nieprzewidziane przez ustawodawcę. Wystarczająca byłaby zmiana linii orzeczniczej sądów administracyjnych, bo wówczas także fiskus musiałby zacząć działać w zgodzie z prawem UE, a więc chociażby badać wpływ zawiniony bądź nie na zapłatę VAT – uważa Krzysztof Musiał.

– Po wyrokach TSUE można by ugruntować praktykę administracji podatkowej przez wydanie uchwały abstrakcyjnej poszerzonego składu NSA, która zwiąże swoim poglądem prawnym wszystkie sądy administracyjne i w ten sposób szybko zmieni praktykę administracji – podsumowuje ekspert.©℗

Sąd kapturowy

Przypomnijmy, że 25 stycznia br. w postanowieniu o sygnaturze I SA/Wr 4/23 wrocławski WSA zapytał TSUE o inny aspekt funkcjonowania art. 116 ordynacji podatkowej. Pytanie dotyczyło potencjalnej dyskryminacji byłych członków zarządu, którzy np. pełnili swoją funkcję, gdy rozpoczynało się postępowanie wymiarowe przeciw spółce, ale z zarządu odeszli. Z tą chwilą nie mają już prawa do reprezentowania strony w postępowaniu przeciw spółce, nie mogą wnosić środków zaskarżenia, przeglądać akt itp.

Decyzja wymiarowa, którą wydaje organ podatkowy wobec spółki, jest traktowana jako prejudykat w postępowaniu prowadzonym następnie wobec takiego byłego członka zarządu. To zmniejsza szanse takiej osoby na skuteczną obronę przed solidarną odpowiedzialnością, bo nie ma ona możliwości dyskusji z decyzją wydaną wobec spółki. Wrocławski sąd nabrał w związku z tym wątpliwości, czy brak prawa do czynnego udziału w postępowaniu wymiarowym przeciwko spółce nie narusza traktatu o Unii Europejskiej, Karty praw podstawowych UE oraz art. 205 dyrektywy VAT. Pisaliśmy o tym szerzej w artykule „Odpowiedzialność członków zarządu trafiła do TSUE” (DGP nr 21/2024).

orzecznictwo