1500 zł – tyle wkrótce zapłaci podatnik za uzyskanie oceny sądu, czy interpretacja podatkowa, jaką otrzymał od ministra finansów, jest zgodna z prawem.
Najpierw 750 zł przy skardze do sądu wojewódzkiego, a potem kolejne 750 zł przy skardze do Naczelnego Sądu Administracyjnego – taka może być cena za wytoczenie sporu sądowego ministrowi finansów. Obecnie skarga na interpretację podatkową kosztuje zaledwie 200 zł przy skardze do WSA oraz 100 zł przy skardze kasacyjnej. Kolosalną podwyżkę stawek proponuje prezes NSA, a Ministerstwo Sprawiedliwości podjęło prace legislacyjne nad projektem.
Podwyższenie wpisu od skargi na interpretację jest jednym ze sposobów na ograniczenie ich lawinowego wpływania do sądów. Doprowadza to do tego, że przed NSA na rozpatrzenie takiej skargi można czekać nawet do dwóch lat. W ocenie autorów projektu obecna wysokość wpisów jest nieadekwatna do znacznego stopnia skomplikowania spraw z tego zakresu. Ponadto, jak wynika z uzasadnienia projektu, stawki wpisów sądowych nie były zmieniane od 2004 roku, czyli odkąd zreformowano sądownictwo administracyjne, a w tym czasie przeciętne wynagrodzenie miesięczne wzrosło o ponad 40 proc.
Czy obywateli będzie jednak stać na takie koszty postępowania i czy rzeczywiście sądy będą miały mniej pracy?
Andrzej Suwiński, doradca podatkowy w Kancelarii Paczuski, Taudul, Korszla, Grochulski Doradcy Podatkowi, uważa, że tak drastyczne podwyżki wpisów sądowych uderzą głównie w osoby fizyczne, nie zaś w podatników korporacyjnych, którzy najczęściej toczą spory z organami na tle interpretacji podatkowych. Jego zdaniem próżno więc oczekiwać, że podniesienie opłat sądowych spowoduje wyraźne ograniczenie liczby spraw zapychających wokandę sądów oraz skróci średni okres oczekiwania na rozpatrzenie sprawy.
– Takie inicjatywy ustawodawcze godzą w konstytucyjne prawo obywatela do sądu oraz dyskryminują podatników ze względu na kryterium ekonomiczne – uważa Andrzej Suwiński.
Dodaje, że możliwe ograniczenie liczby skarg składanych do sądów wpłynie niekorzystnie na proces wykładni niektórych dziedzin prawa podatkowego, w tym zwłaszcza wykładni NSA, która ma szczególne znaczenie dla ujednolicenia stosowania prawa podatkowego.
Niezamożnym podatnikom, którzy nie będą w stanie udźwignąć finansowych ciężarów kosztów sądowych, pozostanie możliwość wnioskowania o zwolnienie z tych opłat w ramach tzw. prawa pomocy. Przyznanie zwolnienia w ramach tej procedury uzależnione jest jednak od wielu warunków i podlega uznaniowej decyzji sądu.
Wraz z reformą sądownictwa administracyjnego niektórzy sędziowie uważali, że interpretacje podatkowe nie powinny być objęte kontrolą sądów.
Adam Bącal, przewodniczący I Wydziału Izby Finansowej NSA, uważa, że w kwestii interpretacji rola sądu administracyjnego jest nieadekwatna do jej rangi. Interpretacja nie jest bowiem decyzją, lecz tylko opinią prawną ministra finansów i działających z jego upoważnienia dyrektorów izb skarbowych.
Zdaniem sędziego Bącala sądowa kontrola interpretacji jest instytucją już obecnie raczej nieodwracalną, co nie wyklucza potrzeby rozważenia zakresu tej kontroli.
Przez tyle lat orzekania interpretacje stały się bowiem źródłem licznych uchwał NSA, które rozwiązały wiele problemów podatkowych. Wysoki koszt skargi na interpretację może spowodować, że sądy będą tylko incydentalnie zajmować się niektórymi problemami z zakresu PIT czy podatku od spadków i darowizn.
Etap legislacyjny
Projekt jest na etapie prac wewnątrzresortowych
Komentarze (25)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszePo pierwsze, oczekiwanie, że całe prawo podatkowe może być proste i jasne dla każdego i nie wymagające w związku z tym urzędowych interpretacji jest dziecinnie naiwne i zupełnie pozbawione jakichkolwiek podstaw. Nigdzie w rozwiniętych państwach tak nie jest. Podstawową i naturalną tego przyczyną jest to, że stany faktyczne w sprawach podatkowych są ustalane w oparciu o przepisy prawa cywilnego, prawa handlowego i Bóg raczy wiedzieć ilu jeszcze innych gałęzi prawa. Najpierw trzeba trafnie ocenić zdarzenie cywilnoprawne/gospodarcze - co już jeż sporą sztuką, a dopiero następnie prawidłowo zastosować normę prawa podatkowego. Z natury rzeczy prawidłowe zastosowanie prawa podatkowego jest zatem podwójnie trudne.
Po drugie, nie ma co rozpaczać, bo skomplikowanie prawa podatkowego jest stopniowalne. Olbrzymiej większości podatników dotyczą przepisy stosunkowo proste i zrozumiałe np. opodatkowania zryczałtowane, PIT bez skomplikowanych odliczeń, podatek od typowych nieruchomości.
Sprawy się komplikują w przypadku działalności gospodarczej w większym zakresie. A jeszcze bardziej się komplikują gdy przedsiebiorcy szukają tzw. "optymalizacji podatkowej", czyli jak legalnie obniżyć podstawę opodatkowania. Amatorzy optymalizacji sami umyślnie komplikują stany faktyczne na gruncie prawa cywilnego, handlowego, miedzynarodowego - i to oni w znacznej części są klientami MF w sprawach o interpretacje podatkowe. Występują o nie reprezentujące tych podatników kancelarie prawne, i dostają je niemal za darmo od MF. Więc o co ten raban.
Po trzecie, chociaż poziom legislacji podatkowej w Polsce jest niski, a sposób procedowania nad ustawami nieraz jest skandaliczny - to, moi mili, z poczynionych porównań wychodzi mi, że w porównaniu do innych dziedzin prawa administracyjnego prawo podatkowe w Polsce jest niemal poprawne.
Koniec ględzenia.
Oczywiście, że to za duża podwyżka.
Tylko że spośród wypowiadających się od 1. do 5. - sądzę, że nikt nie zna różnicy między podatkiem należnym a naliczonym, nikt nie orientuje się w tym, że w razie wygranej jest zwrot kosztów sądowych etc.
Do pana prawnika lat temu kilka mialem 8 tysiecy nadplaty vat. Z uwagi na to ze dwoch kolejnych klientow nie zaplacilo za wystawione faktury od ktorych zreszta MUSIALEM uiscic podatek dochodowy i VAT nie mowiac o kosztach biezacych prowadzenia dzialalnosci, wymyslilem iz ze zwrotu nadplaconego podatku zakupie material na nastepne zamowienie po wykonaniu ktorego w domu w lodowce bedzie cos poza swiatlem. I co
Owszem zlozylem papier o zwrot po 3 miesiacach z haczykiem dowiedzialem sie ze owszem jest zwrot okolo 700 zlotych. Reszta gdzies sie rozplynela nie dostalem nawet pisma gdzie, dlaczego i komu
Jaka sprawa sadowa przeciw komu i ile bylaby kosztowala maly przedsiebiorca nie ma mozliwosci zalozenia sprawy z uwagi na przedewszytstkim brak czasu na takie zabawy. Nawet jesli sprawa jest do wygrania prosze mi powiedziec ile pieniedzy kosztowaly beda stracone dochody z uwagi na kompletowanie dokumentow, stawiennictwo w sadzie etc.
Powiem tak Urzad Skarbowy po 20 latach prowadzenia mojej dzialalnosci zarznal kure znoszaca moze male ale zlolte jajka.
Wyleczylem sie z dzialalnosci gospodarczej w Polsce.
Pozdrawiam
Uważam, że kosztami interpretacji winno się obciążać Sejm, Senat i Prezydenta.
Niech ustanawiają jasne prawo niepodlegające interpretacji.
Sądy administracyjne zapychaja sie na własne życzenie , nie respektują prawa wynikajacego z ppsa choćby art. 153 czy art.155 ppsa.
Mam znajomych w Skarbowości i Oni twierdza że nikt w Polsce tego nie jarzy... Ba, są pewni, że gdyby nawet Parlament zechciał cos zmienić to wyszła by z tego jeszcze wieksza kaszana niz jest.
To nie na Nasze słabe polskie głowy. Posłom tez tych głupot nie chce się czytać i nad tym rozprawiac. Bo to takie nudne ...
Czyli jak jest ...tak fest.
Tylko że spośród wypowiadających się od 1. do 5. - sądzę, że nikt nie zna różnicy między podatkiem należnym a naliczonym, nikt nie orientuje się w tym, że w razie wygranej jest zwrot kosztów sądowych etc.