Ot, zwykła historia z praktyki biura rachunkowego: klient dwukrotnie dostarczył fakturę, a fakturzystka nie zauważyła, że dokument został już w poprzednim miesiącu wprowadzony do systemu (system powinien był o tym zaalarmować, ale z niewiadomych przyczyn tak się nie stało). Zakup został więc zaksięgowany dwukrotnie, przez co koszty zostały odliczone podwójnie. Gdyby nie JKP_VAT, błąd nie tylko w VAT, ale i w podatku dochodowym mógłby zostać wykryty tylko podczas ewentualnej kontroli.
A ta – jak mówił dwa i pół roku temu ówczesny wiceminister finansów Wiesław Jasiński – przypadłaby na czynnego podatnika raz na 270 lat. Odsetek podatników VAT objętych kontrolą wynosił wtedy – według słów wiceministra – 0,0037.
Od tego czasu wiele się zadziało. Oceniając niedawno efekty wdrożenia jednolitego pliku kontrolnego, Najwyższa Izba Kontroli zarzuciła Ministerstwu Finansów, że nie zapewniło podległym sobie jednostkom organizacyjnym „optymalnych warunków umożliwiających pełne bieżące wykorzystanie JPK, a nadzór prowadzony nad jego użyciem nie był w pełni skuteczny”.
Dobrze, że w trosce o publiczny pieniądz kontrolerzy NIK przyjrzeli się szczegółom wprowadzania JPK i analizy otrzymywanych w ten sposób danych. Słusznie, że sprawdzili, który organ za co odpowiadał, kiedy i jakie udostępniano narzędzia analityczne, z jakim efektem posługiwano się nimi.
Zdecydowanie jednak zabrakło szerszego spojrzenia na skuteczność JPK_VAT. Ani słowa o tym, że w ciągu dwóch lat stosowania tego narzędzia wpływy budżetowe z VAT zdecydowanie wzrosły, a luka, czyli różnica między tym, co fiskus zbiera, a kwotą, która powinna wpływać do kasy państwa, spadła aż o 10 pkt proc. Że nie wspomnę o szybszych zwrotach VAT podatnikom, którym faktycznie się one należą.
Dwa lata wcześniej (kontrola NIK zakończyła się w połowie 2018 r.) przymierzaliśmy się dopiero do wprowadzenia JPK_VAT. Po upływie półtora roku pliki zaczęło wysyłać ok. 1,6 mln podatników.
Wcale nie dziwi mnie to, że w 2016 r. wykorzystano pliki JPK_VAT zaledwie w dwóch kontrolach podatkowych i 0,01 proc. czynności sprawdzających. Ważniejsze są dane z kolejnych lat, a z nich wynika, że już w 2017 r., wskutek JPK_VAT, podatnicy złożyli 20,3 tys. korekt deklaracji i informacji podsumowujących VAT-UE. Przez cztery kolejne miesiące (od stycznia do kwietnia 2018 r.) skorygowali ich 31,4 tys.
Średnia kwota korekt złożonych przez podatników po kontrolach z wykorzystaniem JPK_VAT była w I półroczu 2018 r. o ponad jedną czwartą wyższa niż po kontrolach przeprowadzanych w czasie, gdy JPK jeszcze nie było. Do tego dochodzi wzrost efektywności egzekucji, na co NIK sama zwraca uwagę.
Efektywność zawsze warto mierzyć miernikami i słusznie izba zwraca uwagę na potrzebę ich wprowadzenia. Odpowiedzmy sobie jednak szczerze – co jest ważniejsze przy wprowadzaniu nowego narzędzia, którego efektywność zaczyna być dostrzegalna już po pierwszych miesiącach: dalsze sprawne wdrażanie tego narzędzia czy ustalanie prawidłowych i adekwatnych mierników? Przed 2016 r. Ministerstwo Finansów co rusz narzucało podległym sobie służbom nowe, wyśrubowane mierniki. Czy czymkolwiek to zaowocowało?
Zadaniem każdego kontrolującego jest przyglądać się szczegółom, nie zawsze jednak powinniśmy oczekiwać równie drobiazgowego efektu. Nie da się pominąć detali w decyzji podatkowej bądź w wyniku kontroli celno-skarbowej, jednak od ustaleń Najwyżej Izby Kontroli oczekiwałabym znacznie szerszego spojrzenia.