Trzeba doprecyzować przepisy podatkowe. Chodzi o to, żeby były one klarowne i nie dawały pola do różnych, czasem rozbieżnych, interpretacji - mówi Marcin Zawadzki, starszy menedżer PwC.

Wiceminister finansów Paweł Gruza zapowiedział ostatnio zmiany w podatkach, które mają uprościć rozliczenia dla firm. Na co mogą one liczyć?

Ministerstwo Finansów od dwóch lat dokręca śrubę przedsiębiorcom, doszczelniając system podatkowy. Wprowadziło więc wiele rozwiązań, które miały na celu walkę z wyłudzeniami VAT oraz agresywną optymalizacją podatkową. Rykoszetem dostały jednak uczciwie działające firmy. Obecnie Ministerstwo prawdopodobnie szuka rozwiązań, które pozwolą rozliczać podatki szybciej i sprawniej. Wszystko dzięki automatyzacji pewnych procesów, co w dzisiejszym świecie nie jest problemem. Zwróćmy uwagę, że najtrudniejsze dla przedsiębiorców jest rozliczanie PIT i CIT. Dlatego największych uproszczeń spodziewam się w podatkach dochodowych.

Czy podatki muszą być tak skomplikowane? Rozpoczynamy wspólną akcję DGP i PwC>>

Czyli proste podatki to proste rozliczenia?

Tak. Przykładowo, Ministerstwo mówi o rezygnacji z obowiązku składania deklaracji VAT. Przedsiębiorcy będą więc przesyłać do resortu wyłącznie pliki JPK. Obecny wymóg składania deklaracji oznacza de facto dublowanie informacji przekazywanych przez firmy fiskusowi. Mam nadzieję, że uproszczenia w rozliczaniu będą wiązały się również z poprawą precyzji przepisów.

Co pan ma na myśli? Automatyzować można jedynie podatki, co do których nie ma wątpliwości?

Tak, Ministerstwo powinno poszukać takich rozwiązań, które pozwolą na jednoznaczną interpretację określonych zdarzeń gospodarczych. Przykładowo, taki prosty i jasny przepis dotyczy rozliczenia VAT od samochodów. Zgodnie z przepisami, jeśli przedsiębiorca daje pracownikom auta służbowe do jazd prywatnych, to może odliczyć 50 proc. podatku naliczonego od zakupu pojazdów i paliwa do nich. To oznacza, że nikt nie zastanawia się, czy auto jest wykorzystywane do celów osobistych pracownika przez 10 proc. czasu, 20, czy 80 proc. (co potencjalnie wpływałoby na poziom odliczenia VAT, ponieważ odliczyć można jedynie podatek związany z działalnością gospodarczą). Przyjęcie limitu 50 proc. powoduje więc, że mamy jedynie dwie sytuacje: firma może odliczać 50 proc. podatku lub 100 proc. (ale wtedy musi spełnić dodatkowe wymogi). To powoduje, że rozliczenie VAT od samochodów jest stosunkowo proste.

Gdzie więc leży problem ze zbyt skomplikowanymi podatkami, które nie pozwalają na proste rozliczenia?

Jednym ze źródeł problemu są np. definicje w ustawach podatkowych, do których nie można dopasować zdarzeń gospodarczych. Jeśli definicje będą bardziej precyzyjne lub ich zakres zostanie rozszerzony w taki sposób, aby podatnik nie musiał ich analizować, a mógł prosto je zastosować, to podatki będą proste.

Życie gospodarcze, w dobie rozwijających się technologii i internetu, jest jednak coraz bardziej skomplikowane. Czy to nie powoduje, że również podatki są skomplikowane?

Tak, ale tylko częściowo. Przykładowo, w ustawie o PIT mamy wiele źródeł przychodów, do których stosuje się odrębne zasady opodatkowania. Wydaje się, że nie ma uzasadnienia dla takiego podziału. Liczba źródeł przychodów mogłaby być dużo mniejsza, co spowodowałoby że rozliczenia mogłyby być mocniej zautomatyzowane.

Co więc należy zrobić, żeby podatki był prostsze?

Trzeba przede wszystkim doprecyzować przepisy podatkowe, aby były klarowne i nie dawały pola do różnych, czasem rozbieżnych, interpretacji. Ponadto warto zmniejszyć liczbę opcji do wyboru podatnika. Jeśli określone zdarzenie będzie można opodatkować w jeden sposób, to rozliczenie daniny będzie proste.