Czy podatki muszą być aż tak skomplikowane? Zastanawiamy się nad tym w redakcji codziennie, próbując w prosty sposób przekazać czytelnikom tę zawiłą materię. Opisujemy wyroki, które zapewne w wielu przypadkach nie musiałyby zapaść, gdyby wiadomo było, co ustawodawca miał na myśli. Tłumaczymy projekty, które już w momencie ich opublikowania rodzą wątpliwości i pytania. Wskazujemy luki i błędy, które często są efektem „przeregulowania”.
To oczywiste, że nie da się wszystkiego zamknąć w kilku, jednoznacznie brzmiących przepisach. Bo i życie skomplikowało nam się nad wyraz. Tym bardziej jednak, nie ma sensu opisywania wszystkiego w szczegółach. Bo w chwili, gdy ambitny legislator próbuje zamknąć myśl w literze prawa, setki doradców głowią się już nad kolejnymi optymalizacjami (nawet jeśli unikają tego słowa, bo się zdewaluowało).
Oczywiście nie byłoby nic prostszego, jak napisać jedną ogólną klauzulę, z której wynikałoby, że fiskus ocenia transakcję, jak sam ją widzi i opodatkowuje ją według własnej miary. Czyli najwyższej, na jaką pozwolił mu ustawodawca.
Nie chodzi o takie uogólnienia. Mimo wszystko jest wiele przykładów przepisów, które choć proste, sprawdziły się w praktyce. I wiele takich, które zawiłe i skomplikowane, na niewiele się przydały.
Przykłady? Bardzo proszę.
Weźmy podatkową definicję pożyczki, która obowiązywała do końca 2017 r. (teraz pojęcie jest szersze - koszty finansowania dłużnego). Nawet jeśli próbowano ją nazwać cash poolingiem, to w praktyce i tak wszystko sprowadzało się do tego, że jeden podmiot zobowiązywał się przenieść na własność drugiego określoną ilość pieniędzy, a ten drugi obiecał je zwrócić.
Przykład negatywny? Ot choćby przepisy o wymianie udziałów. Miała je uprościć nowelizacja, która weszła w życie 3 lata temu. Stało się na odwrót, bo przy okazji zwrot „nabywa od wspólników” zastąpiono określeniem „nabywa od wspólnika”. No i spory rozgorzały na nowo.
Warto podjąć kroki zmieniające obecny stan rzeczy, bo uproszczenie podatków może też zwiększyć produktywność przedsiębiorców.
Tomasz Barańczyk, partner zarządzający działem podatkowo-prawnym PwC:
Ostatnie lata to skuteczna walka z patologiami systemu podatkowego i skrzętnym ich wykorzystywaniem przez przestępców. Zgoda co do kierunku oraz wspólne działania administracji skarbowej i przedsiębiorców, pozwoliły na drastyczne zmniejszenie skali wyłudzeń podatków w Polsce. Nadmierny formalizm fiskalny powinien jednak zostać ograniczony, jeśli przedsiębiorcy mają skokowo zacząć inwestować i rozwijać biznes.
Badanie Paying Taxes pokazuje, że stan regulacji podatkowych w Polsce i poziom ich skomplikowania, stanowi barierę dla przedsiębiorców. Barierę, która powoduje że Polska może być postrzegana gorzej niż kraje regionu, a także szereg krajów gorzej rozwiniętych. Barierę, która ogranicza pewność inwestycji z uwagi na zmienność interpretacji i podraża koszty obsługi finansowej przedsiębiorców. Słusznie wskazuje więc Ministerstwo Finansów, że podstawowe regulacje w zakresie podatków dochodowych są tak rozbudowane, że dalsze ich nowelizacje budzą więcej wątpliwości niż jasności. Stąd konieczne jest ich zastąpienie zupełnie nowym prawem.
Obserwując działania naszych partnerów biznesowych dostrzegamy coraz większe trudności we wdrażaniu zmian podatkowych. Istotna liczba warunków definicyjnych czy niuansów związanych z oceną danego zdarzenia gospodarczego powodują, że idea o automatycznym naliczaniu podatków – szczególnie dochodowych – jest mrzonką. Z tej przyczyny, konieczne jest podjęcie działań, aby tak uprościć system, żeby kalkulacja podatków nie zajmowała zbyt wiele czasu, a przedsiębiorcy mogli skupić się na tym, co przynosi wymierne efekty im oraz Skarbowi Państwa. Ograniczenie spędzania czasu na administracji może przełożyć się na poprawę produktywności polskiej gospodarki.