- Kończymy tworzenie narzędzi uszczelniających VAT. W ostatnim kroku odejdziemy od trzech rejestrów podatników na rzecz jednego. Będą w nim zintegrowane informacje dotyczące rachunku bankowego, zarejestrowania, wyrejestrowania i statusu podatnika - mówi Wojciech Śliż, dyrektor departamentu podatku od towarów i usług w Ministerstwie Finansów.
- Kończymy tworzenie narzędzi uszczelniających VAT. W ostatnim kroku odejdziemy od trzech rejestrów podatników na rzecz jednego. Będą w nim zintegrowane informacje dotyczące rachunku bankowego, zarejestrowania, wyrejestrowania i statusu podatnika - mówi Wojciech Śliż, dyrektor departamentu podatku od towarów i usług w Ministerstwie Finansów.
Zakończyły się już konsultacje dotyczące najnowszego projektu nowelizacji VAT. Które z propozycji wzbudziły najwięcej uwag?
Najwięcej opinii dotyczyło bezpodstawnego wzbogacenia podatnika oraz obowiązku zamieszczania numeru NIP na paragonach, które są potem wymieniane na faktury.
Czy zatem będą zmiany w projekcie?
Zastanawiamy się nad wprowadzeniem dodatkowego mechanizmu, który umożliwiłby wymianę paragonu bez NIP na fakturę w sytuacji, gdyby nie było wątpliwości, kto był nabywcą. Jest postulat, aby wprowadzić taki wyjątek dla płatności kartą firmową. Jesteśmy otwarci na tego typu rozwiązania. Odnoszę jednak wrażenie, że jest pewne niezrozumienie, z jakim zjawiskiem chcemy walczyć.
Czy chodzi o zbieranie paragonów przez pracowników m.in. stacji benzynowych i marketów budowlanych w celu odpłatnej wymiany ich na faktury, aby otrzymujący je mogli sobie odliczyć VAT?
Tak. Skala tego procederu jest bardzo duża i dotyczy szczególnie stacji benzynowych. Faktura stała się w nim papierem wartościowym. Z ustaleń służb kontrolnych wynika, że nieuczciwa firma potrafi zapłacić pracownikowi stacji 10 proc. wartości zebranych paragonów, a po wymianie na fakturę uzyskuje 19 proc. kosztów w CIT oraz odlicza całość lub połowę z 23 proc. VAT. Zaproponowaliśmy wprowadzenie obowiązku podawania NIP na paragonie, bo zakładamy, że osoba, która kupuje paliwo lub materiały budowlane, już w tym momencie wie, czy robi to na cele działalności gospodarczej czy na potrzeby prywatne.
Część kas fiskalnych nie pozwala jednak na wystawianie paragonów z NIP.
Nie zapominajmy, że kasa fiskalna służy do rejestrowania sprzedaży na rzecz konsumentów. Wtedy NIP nie jest potrzebny. Przedsiębiorca powinien otrzymywać wyłącznie faktury, ponieważ to one uprawniają do odliczenia VAT. W tym zakresie nic się nie zmienia. Zmiana ma dotyczyć szczególnej sytuacji, gdy przedsiębiorca lub jego pracownik nie biorą od razu faktury, tylko paragon. Proponujemy, żeby nadal była taka możliwość, ale pod warunkiem, że na wydruku z kasy pojawi się numer NIP. Już dziś w ustawie o VAT mamy przepisy pozwalające na wystawianie faktur uproszczonych. Problemem jest jednak niska świadomość społeczna istnienia tych przepisów, bo mało kto wie, że paragon z NIP do kwoty 450 zł jest pełnoprawną fakturą VAT.
Może być problem w sklepach budowlanych, które wydają faktury w punkcie obsługi klienta, a nie w momencie zapłaty przy kasie.
W takich sklepach zwykle nie ma już kas starego typu, które nie pozwalają na wystawienie paragonu z NIP. Kasy mające tę możliwość są dostępne na rynku już od 2008 r. Problem jest inny - z fakturomatami, czyli urządzeniami, które pozwalają w sklepie na wymianę paragonu na faktury. Teoretycznie mają one ułatwiać podatnikom otrzymywanie faktur. W praktyce okazało się, że fakturomaty są wykorzystywane do osiągania korzyści podatkowych niezgodnych z przepisami. Takie urządzenia pozostaną, ale będą mogli z nich korzystać jedynie konsumenci, którzy chcieliby uzyskać pewniejszy dokument niż paragon, np. do celów gwarancyjnych.
Czy MF nadal opowiada się za sankcją w wysokości 200 proc. za niestosowanie się do nowych zasad wymiany paragonów na faktury?
Chodzi nam o efekt prewencyjny, likwidację patologicznego zjawiska, a nie o budżetowe wpływy z sankcji. Doświadczenie pokazuje, że przepisy wymagające głębokiej zmiany dotychczasowych zachowań są bez sankcji nieskuteczne.
Duże kontrowersje budzi propozycja, aby podatnik nie mógł odzyskać nadpłaconego VAT, jeśli ciężar tej nadpłaty przerzucił już na konsumentów. Skąd taki pomysł?
Sądy wielokrotnie oczekiwały, że ustawodawca ureguluje sprawę bezpodstawnego wzbogacenia. Tego typu poglądy pojawiły się już przy uchwale Naczelnego Sądu Administracyjnego z 22 czerwca 2011 r. (sygn. akt I GPS 1/11) dotyczącej akcyzy za energię elektryczną. W zdaniach odrębnych do niej sędziowie zwrócili uwagę na to, że procedury związane ze stosowaniem instytucji bezpodstawnego wzbogacenia wymagają uregulowania. Podobnie wypowiadał się Trybunał Sprawiedliwości UE, podkreślając zarazem legalność samej instytucji i jej umocowanie w prawie europejskim. Krytyka publicystyczna tego rozwiązania wiąże się z tym, u kogo powinna pozostać korzyść w sytuacji, gdy zawiniło państwo. A więc, gdy np. konsument zapłacił 100 zł + 23 proc. VAT, bo przepisy zobowiązywały do stosowania stawki 23 proc., a okazało się, że powinien był zapłacić 100 + 8 proc. VAT. Problem dotyczy tego, kto ma dostać różnicę.
Dlaczego miałby ją zachować Skarb Państwa, a nie zwrócić przedsiębiorcy?
Nie uważamy, że korzyść powinien zachować Skarb Państwa ani że powinna ona zostawać u przedsiębiorcy, który nie poniósł ekonomicznego kosztu. Naszym zdaniem powinna ona zostać zwrócona konsumentowi. Jeśli przedsiębiorca zwróci ją ostatecznemu nabywcy, czyli konsumentowi, to budżet państwa powinien zwrócić nadpłatę przedsiębiorcy.
W praktyce w wielu przypadkach nie da się oddać tej nadwyżki konsumentowi.
W takiej sytuacji uważamy, że korzyść powinna zostać zatrzymana w budżecie państwa i być wydana na zadania realizowane przez państwo. Jednym z najbardziej egzotycznych pomysłów, jaki pojawił się w trakcie konsultacji społecznych, była propozycja, aby kwotę korzyści wpłacać na cel społecznie użyteczny, np. fundację. Nie można zapominać o tym, że to przede wszystkim państwo realizuje politykę społeczną, i to w zakresie nieporównywalnym do organizacji pożytku publicznego.
W jaki więc sposób nadpłacony VAT miałby trafiać do konsumenta?
Wyobrażamy sobie, że w sytuacji gdy konsument dostał paragon z 23 proc. VAT, a stawka powinna być 8 proc., przedsiębiorca poprosi go, by przyszedł z dowodem zakupu i zwróci mu tę różnicę.
To przykład idealny. Jak miałoby to być weryfikowane?
W trakcie postępowań dotyczących nadpłat. Ministerstwo nie może natomiast bezkrytycznie podchodzić do żądań przedsiębiorców o zwrot VAT, gdy ciężar nadpłaconego VAT został przerzucony na konsumenta. Naszym zdaniem zaproponowane rozwiązanie jest uczciwe, zwłaszcza z punktu widzenia konsumenta.
Przedsiębiorcy często nie wiedzą, kim jest konsument.
Jeśli przedsiębiorca nie jest w stanie zidentyfikować konsumentów, to przekazanie (redystrubucję) środków do konsumentów zrobi Skarb Państwa poprzez mechanizmy państwowe, czyli finansowanie zadań m.in. z zakresu polityki społecznej. Jesteśmy natomiast otwarci na uwagi dotyczące doprecyzowania projektowanych przepisów. Zakładam, że nie da się tu wszystkiego jednoznacznie zdefiniować. Spodziewamy się, że mogą powstać sytuacje, gdy firma nie będzie mogła zwrócić nadpłaconego VAT konsumentowi, ale będzie w stanie udowodnić, że obiektywnie musiała utrzymać cenę na danym poziomie. Zakładamy, że w takich przypadkach fiskus będzie zwracał nadpłatę, choć pewnie będzie też dochodziło do sporów.
Czy proponowane przepisy o bezpodstawnym wzbogaceniu będą miały zastosowanie tylko w sytuacji, gdy zawini państwo? Czy również wtedy, gdy podatnik się pomyli i na fakturze lub paragonie wykaże za wysoki VAT, a potem ją skoryguje i wystąpi o zwrot nadpłaty?
Przepisy o bezpodstawnym wzbogaceniu mają wzmocnić pozycję konsumenta i nie będą miały zastosowania do rozliczeń pomiędzy przedsiębiorcami. W sytuacji gdy pomyłka w stawce VAT dotyczy takich rozliczeń, przedsiębiorca zobowiązany jest bowiem do wystawienia faktury korygującej i zwrotu nadpłaconej kwoty swojemu kontrahentowi. U kontrahenta skutkuje to zmniejszeniem poniesionego kosztu, ale także zmniejszeniem kwoty podatku do odliczenia. Żadne bezpodstawne wzbogacenie u uczestników tej transakcji nie występuje. Wystąpić może ono jedynie w przypadku transakcji zawieranych z ostatecznym konsumentem. A więc gdy podatnik się pomyli i na paragonie wystawionym konsumentowi wykaże za wysoki VAT, w przypadku korekty takiej sprzedaży będzie mógł obniżyć swoje zobowiązanie w podatku VAT jedynie w sytuacji, gdy zwróci nadpłaconą kwotę konsumentowi.
Dlaczego likwidowane jest zwolnienie podmiotowe z VAT (obecnie do wysokości 200 tys. zł) dla podatników sprzedających elektronikę przez internet?
Polski limit zwolnienia podmiotowego jest jednym z najwyższych w UE. Żaden z krajów UE nie zwalnia, tak jak Polska, dużych grup podatników. Wszyscy skupiają się raczej na tym, jak upraszczać małym podatnikom pewne czynności związane z rozliczaniem VAT. My też chcemy pójść tą drogą. Handel internetowy to niewątpliwie przyszłość gospodarki, ale też nowe wyzwania dla legislatora i administracji skarbowej. Jeśli ktoś prowadzi stacjonarny sklep, przy ulicy, to jesteśmy w stanie oszacować, ile kosztuje go czynsz, energia elektryczna itd. Przy działalności internetowej nie ma na to szans. Wykorzystały to pewne grupy przedsiębiorców, które uznały, że Ministerstwo Finansów nie jest w stanie ustalić, w którym momencie zostaje przekroczony limit 200 tys. zł sprzedaży. W efekcie bardzo duża część internetowych przedsiębiorców przestała płacić VAT, twierdząc, że zawsze mieszczą się w limicie zwolnienia. Docierały do nas sygnały, że problem dotyczy m.in. branży elektronicznej. Kwitł więc proceder pod hasłem: nie wystawiamy faktur VAT. Proponujemy likwidację zwolnienia podmiotowego dla przedsiębiorców sprzedających elektronikę w internecie. Oznacza to objęcie handlu internetowego elektroniką rozwiązaniami systemowymi w zakresie uszczelnienia, takimi jak JPK, STIR i split payment.
Czy MF planuje zlikwidować zwolnienie również w innych branżach?
Zaczynamy od elektroniki. Chcemy zobaczyć, jakie to przyniesie efekty. Potem ewentualnie będziemy zastanawiali się nad kolejnymi grupami towarów.
Projekt zakłada też zmiany w rejestrze VAT. Podatnik nie będzie mógł być przywrócony do rejestru z mocą wsteczną, nawet jeśli udowodni, że w czasie, kiedy był wykreślony, prowadził działalność. Dlaczego konieczna będzie ponowna rejestracja?
Trzeba rozróżnić podatnika, którego urząd zidentyfikował i zna, a który nie dokonuje określonych czynności, takich jak składanie deklaracji, od podatnika, który istnieje tylko teoretycznie, a więc nie można go zidentyfikować. Oczekiwanie, że organy podatkowe będą prowadzić jakieś czynności wobec tego drugiego, jest nielogiczne. Jeśli nie ma kontaktu z danym podmiotem, to nie możemy go poprosić o złożenie deklaracji za okresy wsteczne. Jeśli więc podatnik przyjedzie do urzędu i oznajmi, że funkcjonuje, to poprosimy go o zarejestrowanie.
A co z obecnymi wykazami podatników czynnych, wykreślonych i przywróconych? Czy będzie można sprawdzić kontrahenta w jednym miejscu, na jednej liście, a nie jak dziś na trzech?
Wkrótce skierujemy do ponownych konsultacji społecznych kolejny projekt nowelizacji ustawy o VAT, CIT i PIT, którą nazywamy białą listą podatników, a która rozwiąże problem. Uwzględniliśmy wiele uwag z pierwotnych konsultacji. Liczymy, że nowa wersja tego projektu wyjdzie naprzeciw oczekiwaniom społecznym.
Co się zmieni?
Odchodzimy od trzech rejestrów podatników na rzecz jednego, w którym będą zintegrowane informacje dotyczące zarejestrowania, wyrejestrowania i statusu podatnika. Zachowana zostanie proponowana już możliwość automatycznego odpytywania tego rejestru.
Czy MF rezygnuje z pomysłu, aby nabywca mógł zaliczyć wydatek do kosztów uzyskania przychodów tylko wtedy, gdy wpłaci należność na zgłoszony przez sprzedawcę numer rachunku bankowego?
Nie rezygnujemy z tej zmiany, ale ją modyfikujemy. Wprowadzimy mechanizm, który pozwoli nabywcy zaliczyć wydatek do kosztów, nawet jeśli zapłaci na konto, którego nie zgłosił sprzedawca. Nabywca będzie musiał jednak poinformować urząd skarbowy o numerze rachunku, na jaki wpłacił należność. Innymi słowy, dokona zgłoszenia za sprzedawcę.
Przecież klient, który będzie musiał zgłaszać rachunek sprzedawcy fiskusowi, pójdzie do innego sprzedawcy - tego, który wywiązał się z obowiązku podania numeru konta.
W projektowanych przepisach chodzi nam o przejrzystość prowadzenia działalności gospodarczej. Nie ukrywamy więc, że naszym celem jest doprowadzenie do sytuacji, w której nabywcy będą płacili za faktury na rachunki, które są znane organom podatkowym. Jeżeli więc nabywca będzie wolał współpracować z dostawcą, który spełnia nasze oczekiwania, czyli zgłosił swój rachunek, to taka sytuacja z punktu widzenia fiskusa będzie korzystna. Przy czym, żeby było jasne – wprowadzamy rozwiązanie, które umożliwi zaliczenie do kosztów podatkowych wydatku nawet w sytuacji zapłaty na niezgłoszony rachunek. Podatnicy będą więc mieli wybór, jak chcą się zachować.
A co z płatnościami, gdy każdy odbiorca ma indywidualny rachunek bankowy (np. za energię elektryczną)? Czy nie obawia się pan, że urzędy zostaną zasypane zgłoszeniami od przedsiębiorstw energetycznych?
Chcieliśmy oczywiście uniknąć takiej sytuacji, szczególnie, że zazwyczaj te indywidualne rachunki nie są samodzielnymi rachunkami bankowymi, tylko są to tzw. rachunki wirtualne. Dlatego w nowym projekcie zaproponujemy rozwiązanie, zgodnie z którym zgłaszane będą tylko rachunki główne, z którymi powiązane są te rachunki wirtualne. Zapłata na rachunek wirtualny będzie równoznaczna z zapłatą na rachunek zgłoszony do wykazu.
Rozwiążemy też problem z faktoringiem, a więc gdy nabywca płaci należność z faktury nie bezpośrednio sprzedawcy tylko innemu podmiotowi. Jeżeli nabywca zapłaci faktorowi na zgłoszony rachunek faktora, a ten zapłaci sprzedawcy towarów również na zgłoszony rachunek sprzedawcy, wówczas transakcja będzie dla stron bezpieczna podatkowo.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama