Są już pierwsze interpretacje dotyczące opodatkowania turbin od 2017 r. Część gmin uważa, że ich właściciele będą musieli płacić wyższy podatek, część – że nic się nie zmieni.
opodatkowanie wiatraków - o co toczy się spór / Dziennik Gazeta Prawna
Różne zdania mają także eksperci. Spór będą musiały więc rozstrzygnąć sądy. Gra toczy się o miliony złotych podatku od nieruchomości, a tym samym o być albo nie być farm wiatrowych w Polsce.
– Średniej wielkości farma wiatrowa (40 MW) płaci obecnie ok. 1,4 mln zł podatku rocznie od części budowlanych wiatraków – tłumaczył Grzegorz Skarżyński, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej w październiku, podczas debaty w redakcji DGP.
Wyjaśnił, że gdyby przyjąć stanowisko, iż od 2017 r. trzeba będzie opodatkować całą elektrownię wiatrową, włącznie z silnikiem, łożyskiem itp., to podatek wzrośnie do ok. 4,5 mln zł. Czyli ponad trzykrotnie.
Problem dotyczy nie tylko właścicieli wiatraków, choć w głównej mierze ich, bo to oni muszą zadeklarować i zapłacić podatek w prawidłowej wysokości. To kłopot także dla gmin, które muszą zaplanować budżety na przyszły rok.
Ustawa antywiatrakowa
Przyczyna sporów leży w ustawie o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych. Weszła ona w życie 16 lipca 2016 r., z tym że w zakresie podatku od nieruchomości nakazuje stosować do końca 2016 r. dotychczasowe zasady (art. 17).
Mimo jednak przepisu przejściowego, nie ma w niej słowa o zmianie opodatkowania wiatraków od 2017 r. O to więc toczy się spór.
Ustawa wprowadziła bowiem definicję elektrowni wiatrowej. Zgodnie z nią cały wiatrak wraz z urządzeniami technicznymi jest budowlą. Obecnie natomiast podatkiem objęte są jedynie części budowlane wiatraka, czyli fundament i maszt.
Część gmin i ekspertów uważa, że nowa definicja pociąga za sobą również skutki podatkowe.
Są już pierwsze interpretacje w tej sprawie, wydane przez gminne organy podatkowe (wójtów), ale one również nie pomagają w rozstrzygnięciu sporu. Są bowiem ze sobą sprzeczne.
Nic się nie zmieni
Korzystną decyzję dla właścicieli wiatraków wydał wójt gminy Zgorzelec (interpretacja z 3 listopada 2016 r., nr FP.310.1.1.2016.2). Dotyczy ona spółki będącej właścicielem dwóch farm wiatrowych. Każda z nich liczy 22 elektrownie wiatrowe (turbiny), które składają się z żelbetowego fundamentu, wieży (masztu) oraz gondoli, do której przymocowany jest wirnik z łopatami oraz urządzenia pomiarowe. Na gondolę składają się różne elementy techniczno-elektroniczne (m.in. wirnik, łożysko, komputer sterujący).
Spółka chciała wiedzieć, czy od 2017 r. nadal będzie płacić podatek jedynie od fundamentów i masztów (czyli części budowlanych), czy od całych elektrowni. Sama uważała, że nic się nie zmieniło, bo turbina jako całość nie jest obiektem budowlanym w rozumieniu prawa budowlanego.
Wójt gminy Zgorzelec się z nią zgodził. Potwierdził, że turbina jako całość nie jest budowlą.
Będzie inaczej
Całkiem przeciwną interpretację wydał wójt gminy Słupia (19 października 2016 r., nr Fn.P.3120.7/2016/KS). Dotyczyła ona spółki posiadającej 13 elektrowni wiatrowych.
Wójt stwierdził, że z art. 2 nowej ustawy wynika wprost, iż są one budowlami w rozumieniu prawa budowlanego. Stwierdził więc, że budowlą jest fundament, wieża oraz elementy techniczne obejmujące wirnik z zespołem łopat, zespół przeniesienia napędu, generator prądotwórczy, układy sterowania, zespół gondoli wraz z mocowaniem i mechanizmem obrotu. Wszystkie te elementy będą zatem od 1 stycznia 2017 r. opodatkowane.
Nie ma zgody
Eksperci również nie są zgodni co do oceny skutków ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych.
Doktor habilitowany Rafał Dowgier z Katedry Prawa Podatkowego Uniwersytetu w Białymstoku uważa, że w przepisie przejściowym (art. 17) widać wyraźną wolę ustawodawcy, żeby od 2017 r. wpłynąć na zakres opodatkowania. – Racjonalny ustawodawca nie tworzy przepisów, które są martwe – podkreśla Rafał Dowgier.
Nie zgadza się z nim prof. UMK dr hab. Wojciech Morawski z Ośrodka Studiów Fiskalnych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Jego zdaniem nowa ustawa niczego nie zmieniła.
Tak samo uważa Michał Nielepkowicz, doradca podatkowy i partner w Nielepkowicz & Partnerzy. W jego przekonaniu interpretacja wójta gminy Słupia jest błędna, bo wójt posłużył się definicją elektrowni wiatrowej zawartą w ustawie o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych. Faktycznie wynika z niej, że zgodnie z nią elektrownia jest budowlą.
– Problem polega na tym, że ta ustawa nie jest prawem ani podatkowym, ani regulacją budowlaną. Nie możemy do niej sięgać, jeżeli chcemy ustalić zakres opodatkowania, ponieważ ustawa o podatkach i opłatach lokalnych odnosi się do prawa budowlanego, a nie do ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych – wyjaśnia Michał Nielepkowicz.
Zwraca też uwagę, że skoro rozbieżne interpretacje wydają sami wójtowie, to zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 2011 r. (sygn. akt P 33/09) wszelkie wątpliwości dotyczące podatku od nieruchomości trzeba rozstrzygać na korzyść podatników.
– W świetle tego orzeczenia, jeśli jest możliwość różnej interpretacji przepisów i mamy wątpliwości, czy dany obiekt podlega opodatkowaniu, to nie możemy go obejmować podatkiem – stwierdza Michał Nielepkowicz.
Przypomina, że zasada ta – rozstrzygania wątpliwości prawnych na korzyść podatnika – wynika obecnie wprost z art. 2a ordynacji podatkowej.
Co dalej
Rafał Dowgier podkreśla, że korzystna interpretacja chroni jedynie wnioskodawcę, a nie pozostałych podatników. Z kolei ten, kto uzyskał negatywne dla niego stanowisko, z pewnością zaskarży je do sądu.
– Chyba że do tego czasu zostanie przyjęta nowelizacja ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych – mówi ekspert, wskazując na projekt z 9 sierpnia 2016 r. posłów Platformy Obywatelskiej (druk sejmowy nr 814). Przewiduje on ograniczenie definicji elektrowni wiatrowej wyłącznie do fundamentów i wieży.
Zdaniem Wojciecha Morawskiego gminom mogłaby pomóc interpretacja ogólna ministra finansów. Zarówno jednak Rafał Dowgier, jak i Michał Nielepkowicz mają wątpliwości, czy minister zajmie stanowisko w sprawie podatku od nieruchomości, który jest domeną gminnych organów podatkowych.
– Moim zdaniem to nie jest sprawa na ogólną interpretację, bo na razie indywidualne interpretacje mają w tej sprawie incydentalny charakter – uważa Rafał Dowgier.

OPINIA

Wzrost obciążeń może skutkować bankructwem

Wojciech Cetnarski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej

Elektrownie wiatrowe stoją w kilkuset gminach w Polsce, |co oznacza, że z powodu tzw. ustawy antywiatrakowej każdy z tych samorządów jest zagrożony chaosem prawnym związanym z obliczaniem podatku od nieruchomości. Decyzje skutkujące kilkukrotnym wzrostem obciążeń będą oznaczały falę bankructw farm wiatrowych, które nie będą w stanie udźwignąć takiego wzrostu opodatkowania.
Jeśli z kolei sądy uznają, że wyższy podatek był płacony niesłusznie, gminy będą zmuszone pieniądze zwracać.
Dlatego najbezpieczniejszym rozwiązaniem dla gminy jest naliczanie podatku od nieruchomości w takiej samej wysokości, w jakiej był on wyliczany dotychczas. Dzięki temu lokalne władze będą wiedziały, jaką kwotą pieniędzy od inwestorów wiatrowych dysponują, i będą miały pewność, że te pieniądze mogą spokojnie wydawać na dowolny cel, bez obawy, że za jakiś czas trzeba je będzie oddać albo że inwestorzy zbankrutują i żadnego podatku nie będzie.