Trwa spór o to, czy przejażdżki po Kanale Elbląskim to wciąż tylko transport, czy już rekreacja.
Problem dotyczy właściwej stawki VAT od usług rejsu turystycznego. Wielu właścicieli statków na Warmii i Mazurach nalicza VAT według stawki 8 proc. – właściwej dla usługi transportu. Podobnie postępują nad Zalewem Solińskim i w dolinie Rospudy. Niższy VAT stosują też właściciele tramwajów wodnych z Warszawy i Krakowa.
Zdaniem fiskusa rejs jest jednak kompleksową usługą rekreacji, w której transport jest tylko świadczeniem pomocniczym umożliwiającym podziwianie pięknych widoków. Dlatego organy podatkowe uważają, że przewoźnicy powinni płacić 23 proc. VAT.
Powiało bryzą
Podobny problem mają przewoźnicy morscy, o czym informowaliśmy w DGP we wrześniu br. Oni również naliczali 8 proc. VAT do rejsów wędkarskich i wycieczkowych, co zostało zakwestionowane przez fiskusa i potwierdzone przez Wojewódzki Sąd Administracyjny w Szczecinie (sygn. akt I SA/Sz 231/12, I SA/Sz 674/14, I SA/Sz 717/15). Pierwszy z nich jest już prawomocny, dwa pozostałe jeszcze nie.
Sytuacja nad morzem jest jednak o tyle inna, że w ramach rejsu, oprócz transportu, są również oferowane inne usługi dodatkowe, takie jak możliwość łowienia ryb, nurkowania, noclegu, udziału w imprezie zorganizowanej na statku. Te właśnie dodatkowe atrakcje są – zdaniem organów podatkowych – głównym celem rejsów i dlatego cała wyprawa powinna być objęta 23-proc. VAT.
Szybciej autobusem
Większość przewoźników po Kanale Elbląskim nie oferuje żadnych dodatkowych atrakcji poza widokami. Mimo tego organy podatkowe uważają, że także w tym przypadku mamy do czynienia z kompleksową usługą rekreacji.
Uzasadniając swoje stanowisko w decyzji, Naczelnik Urzędu Skarbowego w Ostródzie zwrócił uwagę na to, że głównym celem turystów jest poznanie kanału, dzikiej przyrody (rezerwatu ptactwa) i światowej klasy zabytku sztuki hydrotechnicznej – systemu pięciu pochylni. Dlatego nawet jeżeli w cenie biletu jest przewidziany wyłącznie rejs, to i tak VAT powinien być wyższy. Gdyby bowiem chodziło wyłącznie o transport, a więc pasażer chciał dojechać z punktu A do punktu B, to wsiadłby w PKS i tę samą trasę pokonałby w ciągu godziny i kwadransa za cenę 16 zł 20 gr, a nie w ciągu przeszło 4 godzin za cenę czterokrotnie wyższą – tłumaczy naczelnik.
Wykładnię tę potwierdza nieprawomocny wyrok Wojewódzkiego Sądu Admnistracyjnego w Olsztynie (sygn. akt I SA/Ol 147/14).
Wyciąganie pieniędzy
Według Mirosława Siwińskiego, radcy prawnego i doradcy podatkowego z kancelarii prof. W. Modzelewskiego, działania organów w woj. warmińsko-mazurskim są kolejnym pomysłem na wyciągnięcie pieniędzy od podatników.
W przekonaniu eksperta „atrakcyjnie turystyczna trasa” to za mało, aby kwestionować usługę przewozu. – Gdyby tak było, to 8-proc. stawka VAT przewidziana na transport śródlądowy w ogóle nie miałaby zastosowania, bo ten zawsze odbywa się po jakiejś atrakcyjnej trasie – twierdzi ekspert. Dodaje, że opodatkować można wyłącznie usługę świadczoną przez przewoźnika, a ten nie ma wpływu na walory trasy – dostępnej dla wszystkich jako element krajobrazu.
Według Siwińskiego nawet gdyby trzeba było się zgodzić co do tego, że przewóz statkiem jest rekreacją, to i tak trzeba mieć na względzie, że usługi rekreacji w zakresie wstępu na siłownię czy do klubów fitness są opodatkowane 8-proc. VAT. – Taką samą stawką powinno być opodatkowane wejście na statek – uważa ekspert.