"Mechanizm, zgodnie z którym firma odpowiada za prawdziwość oświadczenia kontrahenta jest niegodny z podstawowymi zasadami państwa prawa" - ocenił pełnomocnik firmy radca prawny Wojciech Pławiak. Zaznaczył, że przedsiębiorstwo sprzedające paliwo nie ma instrumentów, które pozwoliłyby mu skontrolować rzetelność odbieranych od kontrahentów oświadczeń.
Spółka wskazała ponadto, że zakwestionowane przepisy zawarto w rozporządzeniu, czyli regulacji rangi podustawowej, która została wydana bez odpowiednich wytycznych zamieszczonych w ustawie. Rozporządzenie to już co prawda nie obowiązuje, niemniej ewentualna wygrana spółki przed TK otworzyłaby jej drogę do wznowienia postępowania sądowo-administracyjnego. Poza tym przepisy te ciągle spędzają sen z powiek firmom z branży paliwowej, z tym że zostały przeniesione do ustawy.
Mecenas poinformował, że reprezentowana przez niego firma padła ofiarą zorganizowanej grupy przestępczej, która przez podstawione osoby i posługując się fałszywymi danymi kupowała olej opałowy, odbarwiała go wprowadzała do obrotu jako olej napędowy. W wyniku kontroli dotyczącej tylko dwóch miesięcy 2003 r. celnicy nakazali firmie zapłacić ok. 2,3 mln zł akcyzy.
Także w ocenie Rzecznika Praw Obywatelskich mechanizm, który umożliwia obarczenie sprzedawcy paliwa odpowiedzialnością za podanie nieprawdziwych danych przez kupującego jest niezgodny z konstytucją.
Przepisów bronili podczas rozprawy przedstawiciele Sejmu i resortu finansów. Tłumaczyli m.in., że intencją ustawodawcy jest umożliwienie zastosowania preferencyjnej stawki dla oleju do ogrzewania, a jednocześnie zapobieganie wyłudzeniom akcyzy. Wskazywano, że w przedmiotowej sprawie nie bez winy było kilku pracowników firmy sprzedającej paliwo - dwóch ma z tego powodu sprawę karną.
Na orzeczenie z niecierpliwością czekali przedstawiciele branży paliwowej. Mirosław Sikorski z Komitetu Koordynacyjnego Sprzedawców Oleju Opałowego powiedział PAP, że przepisy nakładają na firmy paliwowe wiele obowiązków, ale nie dają uprawnień, które pozwoliłyby te obowiązki wypełnić. Jego zdaniem urzędy celne wykorzystują błędy formalne w oświadczeniach, np. brak wypełnienia rubryki "miejsce podpisania oświadczenia", do zakwestionowania sprzedaży z całego miesiąca.
"Brak skutkuje tym, że urząd celny nalicza akcyzę w wysokości 2 zł za litr (...) plus odsetki np. za pięć lat. Tymczasem nasza marża to około 10 groszy na litrze oleju opałowego" - powiedział Sikorski. Dodał, że dla urzędów celnych to wygodna sytuacja, bowiem opierając swoje decyzje na brakach w oświadczeniach nie muszą sprawdzać, jak w rzeczywistości został wykorzystany olej. W przypadku jego firmy zajęto na koncie 1,2 mln zł.
We wtorek przedsiębiorcy nie doczekali się wyroku. Sędzia Sławomira Wronkowska-Jaśkiewicz poinformowała, że Trybunał otworzył na nowo zamkniętą rozprawę i odroczył ją bezterminowo.
W lutym tego roku TK uznał, że zgodne z konstytucją są przepisy mówiące o tym, że sprzedawcy oleju opałowego, którzy nieterminowo sporządzają i przekazują fiskusowi zestawienia oświadczeń od kupujących taki olej, muszą zapłacić wyższą akcyzę. W orzeczeniu TK podkreślił, że usunięcie tego przepisu osłabiłoby cały mechanizm kontroli w stopniu trudnym do oszacowania. Do 25 dnia następnego miesiąca sprzedawca musi złożyć zestawienie oświadczeń od kupujących, że będą oni wykorzystywali to paliwo do celów grzewczych.