Po odebraniu podatkowych korzyści płynących z projektów brownfield, polegających na rozbudowie lub modernizacji istniejących już zakładów, przyszedł czas na podatkową amortyzację

Zapowiedzi uczynienia z Polski jednej wielkiej strefy inwestycji były niezwykle obiecujące. Teraz inwestorzy krok po kroku przekonują się, ile z tych obietnic pozostało.
Od 1 stycznia br. odebrano im możliwość przesunięcia amortyzacji na później, gdy wygaśnie im już zwolnienie z podatku dochodowego (PIT lub CIT). Zmiana ta objęła zarówno firmy działające na podstawie strefowego zezwolenia (czyli w jednej ze specjalnych stref ekonomicznych), jak i te, które otrzymały decyzję o wsparciu już na podstawie ustawy z 10 maja 2018 r. o wspieraniu nowych inwestycji (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 1752).
Rok wcześniej fiskus zmienił zdanie w sprawie projektów brownfield, czyli reinwestycji polegających na rozbudowie lub modernizacji już istniejących zakładów. To również było dla inwestorów zaskoczeniem.
Skąd taka rozbieżność między obietnicami a rzeczywistością? Przyczyny domyśla się Piotr Folwarczny, doradca podatkowy i starszy menedżer w Crido.
– Temat stref jest od wielu lat obszarem mocnego sporu w ramach rządu pomiędzy ministerstwem właściwym do spraw gospodarki (obecnie Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii), które generalnie ma podejście „proprzedsiębiorcze” i chce ten system rozwijać, uatrakcyjniać, a Ministerstwem Finansów, które – mówiąc oględnie – nie jest fanem stref – zauważa ekspert.
Teraz amortyzacja
Zmiana w zakresie amortyzacji weszła w życie 1 stycznia 2021 r. na mocy nowelizacji z 28 listopada 2020 r. (Dz.U. 2020 poz. 2123). Nowe przepisy wyłączają możliwość zmiany stawek amortyzacji (ich obniżania lub podwyższania) przez firmy korzystające ze zwolnienia podatkowego.
Dotychczas nie było z tym problemu – przedsiębiorcy mogli dowolnie obniżać stawki amortyzacji (w czasie korzystania z podatkowego zwolnienia), jak i je podwyższać, a takie działanie nie było nadużyciem prawa. Potwierdzali to zarówno dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej (w interpretacjach indywidualnych), jak i szef Krajowej Administracji Skarbowej (w opiniach zabezpieczających).
Od tego roku możliwość ta została odebrana podatnikom korzystającym ze zwolnienia podatkowego. Chodzi o środki trwałe i wartości niematerialne i prawne wprowadzone do ewidencji po 31 grudnia 2020 r.
Dlaczego się opłacało
Zwolnienie podatkowe w Polskiej Strefie Inwestycji zależy od wartości i lokalizacji samej inwestycji oraz wielkości przedsiębiorcy. Lokalizacja wpływa na okres korzystania z pomocy, który wynosi 10, 12 lub 15 lat. Im mniej rozwinięty region, tym dłuższy maksymalny okres korzystania z pomocy.
Kwota pomocy zależy natomiast od wielkości przedsiębiorcy i lokalizacji projektu i wynosi generalnie od 10 do 70 proc. wartości kosztów kwalifikowanych inwestycji.
– Przykładowo, duża firma inwestująca 20 mln zł w Stalowej Woli otrzymuje zwolnienie z podatku dochodowego w wysokości 10 mln zł na maksymalnie 15 lat. Chcąc w pełni je wykorzystać, musi w tym okresie wygenerować co najmniej 52,5 mln zł dochodu podlegającego zwolnieniu (przy założeniu obowiązywania w całym tym okresie 19-proc. stawki CIT) – tłumaczy Piotr Folwarczny.
Osiągnięcie tak wysokiego dochodu nie zawsze jest możliwe. Dlatego z pomocą inwestorom przychodziła tu właśnie możliwość czasowego obniżenia stawek amortyzacji podatkowej, nawet do zera.
Wskutek obniżenia stawek amortyzacyjnych wyższy stawał się dochód zwolniony z podatku. W konsekwencji firma mogła maksymalnie wykorzystać przyznaną jej preferencję. A po wygaśnięciu zwolnienia mogła na nowo podwyższyć stawki amortyzacyjne i w ten sposób obniżyć dochód, który był już opodatkowany.
– Dzięki temu przedsiębiorca zyskiwał często sposobność na wykorzystanie przyznanego zwolnienia, a jednocześnie „zachowywał na później” wartość odpisów amortyzacyjnych jako koszt podatkowy – wyjaśnia ekspert.
Zmiana reguł…
Teraz, by ocenić faktyczną korzyść z inwestowania w PSI, trzeba porównać efekt zwolnienia podatkowego (bez prawa do przesunięcia amortyzacji na później) i typowej amortyzacji podatkowej. Przy takim porównaniu wygrywa oczywiście zwolnienie, bo oznacza brak obciążenia dochodu.
Amortyzacja pozwala jedynie obniżyć podstawę opodatkowania, natomiast nie skutkuje brakiem samego podatku (chyba że podatnik uzyska zerowy dochód lub poniesie stratę).
Jednak do końca 2020 r. inwestorzy mogli korzystać zarówno ze zwolnienia i z amortyzacji, tyle że odsuniętej w czasie. Teraz mają prawo tylko do zwolnienia, za cenę odpisów amortyzacyjnych, które w tym czasie definitywnie im przepadają. Ekonomiczny efekt zwolnienia wyraźnie więc osłabł.
– Ciekawe, że ustawodawca w odróżnieniu od dyrektora KIS i szefa KAS uznał, że obniżanie stawek amortyzacyjnych przez podatników działających w strefie stanowi jednak przejaw niedozwolonej optymalizacji podatkowej – zauważa Jarosław Józefowski, radca prawny w Enodo Advisors.
Zwraca uwagę na uzasadnienie projektu nowelizacji z 28 listopada 2020 r. Znalazło się w nim następujące stwierdzenie: „korzystanie z prawa do obniżenia lub podwyższania stawki amortyzacyjnej poszczególnych środków trwałych nie było podyktowane mniejszym/większym od nominalnego zużyciem środków trwałych, lecz u wielu podatników – szczególnie korzystających ze zwolnień okresowych – stało się instrumentem wykorzystywanym w celu optymalizowania ich obciążeń podatkowych”.
…w trakcie gry
Inwestorzy i doradcy podatkowi odbierają to jednoznacznie – jako zmianę reguł w trakcie gry.
– Z całą pewnością działania fiskusa nie przyczynią się do przyciągania nowych projektów inwestycyjnych w obecnych, niełatwych czasach – komentuje Piotr Folwarczny.
Podkreśla, że w wielu przypadkach możliwość zmiany stawek amortyzacyjnych w okresie korzystania ze zwolnienia podatkowego istotnie wpływała na ocenę atrakcyjności wsparcia udzielanego w ramach Polskiej Strefy Inwestycji.
Zdaniem eksperta najbardziej kontrowersyjne jest właśnie to, że możliwość tę wyłączono w czasie, gdy przedsiębiorcy pozyskali już pomoc w ramach PSI, przyjęli na siebie pewną pulę zobowiązań i rozpoczęli swoje inwestycje.
– Teraz jedna strona równania: zobowiązania versus korzyści związane z mechanizmem PSI może się istotnie zmienić, bo wartość faktycznego zwolnienia, które jest w stanie wykorzystać inwestor, okazuje się istotnie niższa – zauważa Piotr Folwarczny.
Także w SSE
Ograniczenia w obniżaniu stawek amortyzacji dotyczą również przedsiębiorców ze specjalnych stref ekonomicznych, którzy działają na podstawie zezwolenia strefowego (będą one wygasać do końca 2026 r.).
Jednak zdaniem Piotra Folwarcznego, przedsiębiorcy z SSE są w nieco lepszej sytuacji niż firmy, które otrzymały decyzję o wsparciu.
– Zezwolenia strefowe nie są już udzielane od ponad dwóch lat, wiele z nich zostało wydanych dużo wcześniej, nawet kilkanaście lat temu. W związku z tym firmy ze specjalnych stref ekonomicznych miały więcej czasu na czasowe obniżenie stawek amortyzacyjnych w przeciwieństwie do firm z Polskiej Strefy Inwestycji, które bardzo często są jeszcze w trakcie realizacji swoich inwestycji – wskazuje ekspert.
Cios w brownfield
Brak możliwości obniżania stawek amortyzacyjnych to kolejna trudność, z którą w ostatnim czasie muszą mierzyć się inwestorzy działający na podstawie decyzji o wsparciu.
Przypomnijmy, że obowiązująca od ponad 2,5 roku ustawa pozwala firmom, które poczynią nowe nakłady na określonym poziomie, uzyskać zwolnienie podatkowe w dowolnym miejscu kraju. To niewątpliwa zaleta tego rozwiązania, bo każda gmina czy powiat mogą być teraz terenem inwestycyjnym.
Początkowo fiskus potwierdzał w interpretacjach indywidualnych, że w takim przypadku zwolniony jest cały dochód z działalności określonej terytorialnie i rodzajowo (kody PKWIU) w tzw. decyzji o wsparciu. Później jednak zmienił zdanie i uznał, że wolny od podatku jest tylko dochód z nowych inwestycji. Ostatecznie potwierdził to minister finansów w interpretacji ogólnej z 25 października 2019 r. (sygn. DD5.8201.10.2019). Stwierdził, że zasadniczo zwolniony jest dochód z nowych inwestycji. Natomiast ten, który został wygenerowany z już uprzednio istniejących aktywów zakładu, może być zwolniony z podatku tylko wtedy, gdy istnieją „ścisłe ekonomiczne i funkcjonalne powiązania między inwestycją istniejącą i nową”. Pojęcie to doprecyzował w późniejszych objaśnieniach podatkowych – z 6 marca 2020 r.
Był to cios w projekty brownfield, czyli reinwestycje polegające na rozbudowie lub modernizacji już istniejących zakładów. W specjalnych strefach ekonomicznych takiego obwarowania nie było. Początkowo wprawdzie Ministerstwo Finansów próbowało przeforsować je także w SSE, ale po przegraniu sporów przed Naczelnym Sądem Administracyjnym musiało się z tego wycofać.
Teraz wróciło do tej wykładni – na gruncie przepisów ustawy o wspieraniu nowych inwestycji. Jak pisaliśmy w artykule „Polska jako jedna strefa inwestycyjna nie taka piękna jak ją malowano” (DGP nr 130/2019), taka wykładnia odsuwa w czasie uzyskiwanie pomocy, a jest go na wykorzystanie limitu niewiele, bo ze zwolnienia można korzystać tylko w okresie obowiązywania decyzji o wsparciu (jest wydawana na 10, 12 lub 15 lat, w zależności od lokalizacji). Firmy, które rozbudowują swoje zakłady, mogą więc nie zdążyć w pełni wykorzystać przyznanego im poziomu zwolnienia z podatku dochodowego. Zwracaliśmy na to uwagę również w artykule „Fiskus związał ręce inwestorom” (DGP nr 116/2020).
Do tego dochodzą problemy techniczne z identyfikacją, które przychody faktycznie podlegają zwolnieniu i w jakiej części.
– W świetle takiej wykładni zwolnieniem podatkowym nie zawsze może być objęty cały dochód wygenerowany z działalności wskazanej w decyzji o wsparciu. Dodatkowo, podejście to bazuje na bardzo ocennych, nieostrych przesłankach, co powoduje, że przedsiębiorcy nie mogą być pewni tego, jakie stanowisko zajmą organy podatkowe w ich konkretnym przypadku – wskazuje Piotr Folwarczny.
Spory o to zaczęły trafiać do sądów administracyjnych. Na razie zapadły wyroki pierwszej instancji – generalnie korzystne dla inwestorów. (np. sygn. akt III SA/Wa 1813/19, I SA/Łd 837/19, I SA/Po 816/19, I SA/Gl 1105/19). Są one jednak ciągle nieprawomocne.
Ostatecznie więc spór o inwestycje typu brownfield rozstrzygnie Naczelny Sąd Administracyjny. ©℗
Temat stref jest od wielu lat obszarem sporu pomiędzy ministerstwem właściwym do spraw gospodarki a resortem finansów
OPINIA
Kto następny w kolejce?
Daniel Więckowski doradca podatkowy, partner w LTCA
Wykluczenie możliwości obniżania stawek amortyzacyjnych to kolejny przykład ograniczania akceptowanych wcześniej, i to powszechnie, rozwiązań podatkowych. Fiskus, bazując na informacjach uzyskanych w trakcie postępowań o wydanie opinii zabezpieczających (wydawanych nota bene jeszcze na korzyść wnioskodawców), wyłącza obecnie możliwość zmniejszenia stawek amortyzacyjnych u podatników działających w specjalnej strefie ekonomicznej bądź na podstawie decyzji o wsparciu. Czy to oznacza, że w następnej kolejności, po analizie wydanych już interpretacji indywidualnych, uzna, że obniżenie amortyzacji nie jest możliwe u podatników ponoszących straty podatkowe? Zasadniczo przecież model sprowadza się do tego samego mechanizmu – w bieżącym okresie podatnik obniża wysokość kosztów podatkowych, by w jak największym zakresie wykorzystać dostępny benefit w postaci przyznanego zwolnienia, bądź by zrekompensować sobie skutki poniesionej straty. ©℗