Jeszcze przez rok po ustaniu epidemii regułą ma być w sądach administracyjnych brak rozpraw. Będą one wyjątkowo, i to tylko online, na odległość.

– Niestety to zła wiadomość dla podatników i obywateli, bo zmniejszają się ich możliwości argumentacyjne przed sądem – komentuje Gerard Dźwigała, radca prawny i partner w Kancelarii Prawnej i Podatkowej Dźwigała, Ratajczak i Wspólnicy.
Zmiany w zasadach rozpatrywania skarg i skarg kasacyjnych przez sądy administracyjne przewiduje rządowy projekt nowelizacji m.in. ustawy covidowej z 2 marca 2020 r. (Dz.U. poz. 1842 ze zm.). To ten sam, który zakłada zmiany w kodeksie postępowania cywilnego. Obecnie czeka on na I czytanie w Sejmie (druk nr 899).
Zasadniczo, jeśli chodzi o sądy administracyjne, nowelizacja usankcjonuje to, co dziś już wynika z ustawy covidowej oraz z zarządzenia nr 39 prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego Marka Zirk-Sadowskiego z października 2020 r. Słowem, standardem przez cały okres epidemii COVID-19 i jeszcze rok po jej odwołaniu ma pozostać rozpatrywanie spraw przez NSA i wojewódzkie sądy administracyjne na posiedzeniach niejawnych.
Uzasadnieniem jest pogłębiająca się epidemia w kraju i na świecie, co – jak wskazują autorzy projektu – grozi paraliżem wymiaru sprawiedliwości.
Restrykcje już dziś
Projekt nadaje nowe brzmienie art. 15zzs4 ustawy antykryzysowej (covidowej), który już dziś określa szczególne tryby rozpoznawania spraw przez sądy administracyjne w okresie epidemii i rok po jej odwołaniu. Obecnie przepis ten przewiduje, że NSA może rozpoznać skargę kasacyjną na posiedzeniu niejawnym, jeżeli wszystkie strony wyrażą na to zgodę. Przewodniczący może jednak zarządzić przeprowadzenie posiedzenia niejawnego, jeżeli uzna rozpoznanie sprawy za konieczne, a przeprowadzenie rozprawy mogłoby wywołać nadmierne zagrożenie dla zdrowia osób w niej uczestniczących i nie można przeprowadzić jej na odległość.
Przypomnijmy, że z powodu zagrożenia epidemicznego prezes NSA zarządzeniem z października 2020 r. odwołał już rozprawy i nakazał WSA i NSA orzekać jedynie na posiedzeniach niejawnych. Zarządził też, że sprawy wyznaczone wcześniej do rozpatrzenia na rozprawie mają być również załatwiane na posiedzeniu niejawnym.
Co się zmieni
Projekt nowelizacji ustawy covidowej sankcjonuje więc stan obecny, a przy tym nieco zaostrza wymogi.
Standardem ma być rozpatrywanie spraw na posiedzeniach niejawnych, ale – co jest nowością – NSA nie będzie już związany wnioskiem strony (np. podatnika) o przeprowadzenie rozprawy. Słowem, sąd będzie sam decydować, czy przeprowadzić rozprawę.
Jeśli tak postanowi, to rozprawa będzie się odbywać tylko na odległość, online, i to zarówno w NSA, jak i w sądach wojewódzkich. Jeżeli nie będzie technicznej możliwości przeprowadzenia rozprawy na odległość, to sąd będzie mógł zdecydować o rozpoznaniu sprawy na posiedzeniu niejawnym.
W każdym przypadku, niezależnie, czy na rozprawie, czy na posiedzeniu niejawnym, skargi do WSA i kasacje do NSA będzie rozpatrywało trzech sędziów.
– Nowelizacja ma więc potwierdzić ustawowo to, co dziś jest praktyką – ocenia Gerard Dźwigała. Sam ma wątpliwości co do aktualnej podstawy prawnej niewyznaczania rozpraw (zarządzenie prezesa NSA).
– Niestety, oznacza to złe wiadomości dla podatników, bo bezpośrednie przedstawienie sprawy sędziemu nigdy nie będzie porównywalne z poznaniem przez niego sprawy z akt – komentuje ekspert.
Co prawda projekt przewiduje, że NSA nie będzie związany wnioskiem strony o przeprowadzenie rozprawy, ale zdaniem Michała Goja, doradcy podatkowego i partnera w EY, nie oznacza to pełnej dowolności sądu.
– Nadal powinna obowiązywać zasada priorytetu dla rozprawy. Sądy pozostają przecież związane również wymogami konstytucyjnymi – zauważa ekspert. Dlatego jego zdaniem podatnicy, dla których rozprawa jest szczególnie ważna, nie powinni rezygnować z próśb o skierowanie sprawy na takie tory. Ekspert przyznaje jednak, że może to się wiązać z istotnym wydłużeniem oczekiwania na rozpoznanie sprawy.
Za zbyt radykalny uważa natomiast brak możliwości wyznaczenia rozprawy tradycyjnej, i to nawet na zasadzie wyjątku, jak ma to miejsce w odniesieniu do spraw rozpoznawanych w sądach powszechnych (na podstawie kodeksu postępowania cywilnego).
Rok po epidemii
Zmiany mają, tak jak dziś, obowiązywać w okresie epidemii COVID-19 oraz rok po jej odwołaniu.
– De facto będziemy mieli do czynienia z wyłączeniem jawności postępowań sądowo-administracyjnych na okres trwania zagrożenia epidemicznego i rok po jego zakończeniu – zauważa Jacek Aninowski, dyrektor generalny ds. obsługi postępowań w Instytucie Studiów Podatkowych Modzelewski i Wspólnicy.
Podkreśla, że nie będzie to w żaden sposób powiązane z wykazaniem zagrożenia zdrowia dla stron postępowania. – A zatem w razie zmniejszenia liczby zachorowań, a nawet wejścia danego rejonu w strefę zieloną, sądy i tak będą miały dowolność w kierowaniu spraw na posiedzenia niejawne – mówi Aninowski.
Inaczej postrzega to Michał Goj. Jego zdaniem roczny okres po ustaniu pandemii, pozwalający na niejawne rozprawy, to raczej margines pozostawiony przez ustawodawcę na przeorganizowanie spraw w sądzie oraz na reakcję samego prawodawcy.
– Gdyby projekt nie zawierał takiego marginesu, to koniec pandemii oznaczałby de facto sparaliżowanie prac sądu co najmniej na dobrych kilka tygodni – komentuje ekspert.
Uważa też, że nic nie stoi na przeszkodzie, by przepis został uchylony jeszcze przed upływem roku od zakończenia epidemii. – Co więcej, ustawodawca nie powinien z tym zwlekać – mówi Michał Goj.
Wiele obaw i wątpliwości
Brak już dziś rozpraw w NSA i w sądach wojewódzkich budzi liczne zastrzeżenia. Jak zauważa Jacek Aninowski, sądy administracyjne rozstrzygają na posiedzeniach niejawnych np. sprawy zwrotu kilkudziesięciu milionów złotych podatku z majątku osobistego podatnika, gdy ten został wykorzystany przez oszusta przy wyłudzeniu VAT.
– To powoduje u podatników wątpliwości co do rzetelności procesu i „niesztampowego” podejścia składu sędziowskiego do sprawy. Jako doradcy podatkowi i pełnomocnicy możemy wyłącznie tłumaczyć podatnikom, że tak nie jest, ale nie jesteśmy w stanie rozwiać ich obaw – mówi Aninowski.
Podobnymi spostrzeżeniami dzieli się Gerard Dźwigała. – Wiele osób zadaje sobie pytanie, czy sądom rzeczywiście zależy na jawnych rozprawach i czy czynią one wszystko, by zapewnić stronom ich prawa w tym zakresie – mówi ekspert.
Dodaje, że wątpliwości co do tego wzmaga znaczące przyspieszenie efektywności i szybkości rozpoznawania skarg po odwołaniu rozpraw.
– Być może sędziowie są przekonani, że rozpoznają sprawę tak samo na posiedzeniu niejawnym, jak i na rozprawie. Jednak z perspektywy podatnika wygląda to inaczej. Rodzą się u niego wątpliwości, czy rozpoznając np. 100 spraw dziennie, NSA przeanalizował każdą z nich odpowiednio starannie – zwraca uwagę Dźwigała.
Dodaje, że odczucia te potęguje niesporządzanie przez sądy administracyjne protokołów z posiedzeń niejawnych. Z art. 100 par. 1 ustawy – Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 2325 ze zm.) wynika bowiem, że protokół sporządza się tylko z przebiegu posiedzenia jawnego.
– To oznacza, że podatnik nie tylko nie uczestniczy w posiedzeniu, ale też nie może poznać jego przebiegu i nie ma gwarancji, że np. sędzia sprawozdawca przedstawił składowi referat – wskazuje Gerard Dźwigała.
Co z prawem do sądu
Eksperci zwracają uwagę na to, że inne procedury obowiązują dziś w sądach cywilnych i karnych, a inne w administracyjnych. Sprawy cywilne i karne są rozpatrywane na rozprawach, a sprawy przed sądami administracyjnymi nie, mimo że – jak podkreśla Jacek Aninowski – często wywierają one równie ogromny wpływ na życie poszczególnych osób.
Zdaniem Gerarda Dźwigały trudno zrozumieć, dlaczego nie można przeprowadzać rozpraw w sądach, w których są duże sale zapewniające odpowiednie (kilkumetrowe) odstępy między uczestnikami.
Doradca ma też wątpliwości konstytucyjne. Zgodnie bowiem z art. 31 ust. 3 konstytucji nie można wyłączyć prawa do sądu, a jedynie je ograniczyć, i to tylko w stopniu niezbędnym dla m.in. ochrony życia i zdrowia. Zasada proporcjonalności zakazuje stosowania środków maksymalnie ograniczających np. jawność rozprawy, gdy możliwe jest zastosowanie środków pośrednich, mniej ingerujących w to prawo.
– Niestety, dotychczas ani sąd, ani normodawcy nie wyjaśnili, czy i z jakim rezultatem rozważono stosowanie środków ograniczających, a nie wyłączających jawność rozprawy – stwierdza Dźwigała.
Jego zdaniem nawet takie względy, jak ochrona zdrowia i życia (skądinąd słuszne), nie uzasadniają w żaden sposób proporcjonalności przyjętych środków.
– Konieczne jest wyjaśnienie, czy wzięto pod uwagę środki pośrednie i dlaczego je odrzucono – mówi ekspert.