Podatnik może składać różne dokumenty, w tym ekspertyzy naukowe. Ale nie powinien liczyć, że na ich podstawie otrzyma korzystny wyrok.
Podatnik może składać różne dokumenty, w tym ekspertyzy naukowe. Ale nie powinien liczyć, że na ich podstawie otrzyma korzystny wyrok.
Podatnik, który uważa, że jeśli w sporze z fiskusem posłuży się naukowymi opiniami prawnymi, sporządzonymi przez osoby z tytułem profesora czy doktora, to wygra sprawę, bardzo się myli. Takie opinie, nawet jeśli są merytorycznie uzasadnione, nie mają większego znaczenia dla ostatecznego rozstrzygnięcia sprawy. Jest to tylko dodatkowy element w polemice podatnika z władzą wykonawczą i sądowniczą. Ani organ podatkowy, a tym bardziej – sąd nie muszą wcale do tych opinii się odnosić. A koszt takiej ekspertyzy prawno-podatkowej w zależności od wagi sprawy może wynieść od kilkuset do kilkudziesięciu tysięcy złotych.
/>
Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z 22 czerwca 2012 r. (sygn. akt II FSK 2466/10) kategorycznie oddalił wniosek podatnika, który domagał się przeprowadzenia dowodu z opinii prawnej sporządzonej przez doktorów jednego z uniwersytetów, specjalizujących się w prawie podatkowym. Sąd uznał, że sporządzana, jak przypuszczał, za wynagrodzeniem opinia prawna, a nazywana przez podatnika ekspertyzą naukową, nie może być traktowana na równi z opinią biegłego. Nie jest to też dowód uzupełniający, tak jak chciał tego podatnik.
Sąd wskazał, że orzekanie w sprawach administracyjnych nie wpisuje się w model takiego sądownictwa, w którym przesłuchuje się świadków czy przeprowadza w sposób czynny analizę dowodów. W sądzie administracyjnym ważne jest to, co zostało zgromadzone na etapie postępowania podatkowego, czyli w urzędzie i w izbie skarbowej lub celnej.
– Opinia prawna nie ma formalnego znaczenia i to nie jest tak, że sąd na tej bazie wyda wyrok. Może jedynie wziąć ją pod uwagę. Podobnie organ w postępowaniu podatkowym może sobie tę opinie przeczytać, ale nie musi – mówi Sławomir Czyż, doradca podatkowy.
W sprawie, którą rozpoznał NSA, chodziło o 75-proc. podatek wymierzony podatnikowi z tytułu dochodów nieznajdujących pokrycia w ujawnionych źródłach przychodów. Dyrektor izby skarbowej wskazał, że podatnik w trakcie postępowania kontrolnego zachowywał się biernie. Pomimo wezwań organu I instancji nie udzielił wyjaśnień, nie stawił się na przesłuchanie, nie przekazał informacji na temat posiadanych rachunków bankowych, papierów wartościowych, umów pożyczek.
Podatnik starał się jednak udowodnić, że nie musi płacić podatku od nieujawnionych źródeł przychodów za 2007 r. Otóż w korekcie zeznania za 2002 r. uwzględnił znaczne przychody z działalności gospodarczej – w kwocie ponad 500 tys. zł. Podatku od nich wprawdzie nie zapłacił, ale stwierdził, że jeśli dokonał korekty zeznania podatkowego, to tym samym ujawnił swoje przychody fiskusowi. Jednak zobowiązanie za 2002 r. uległo już przedawnieniu (minął pięcioletni termin), więc podatku płacić nie musi. Podatnik przedstawił sądowi opinię prawnopodatkową w tej kwestii.
W tej sprawie jednak prawdopodobnie działanie podatnika nastawione było na uniknięcie opodatkowania i do tego stopnia zbulwersowało sąd, że nawet nie zamierzał zapoznać się z ekspertyzą prawną. Sąd podkreślił również, że pełnomocnik podatnika powinien wiedzieć, że „do sądu przychodzi się z czystymi rękami”.
Zwykle jednak dopuszcza się tego rodzaju opinie, sporządzane najczęściej przez pracowników naukowych, jeżeli mogą przyczynić się do wyjaśnienia istotnych wątpliwości w sprawie.
Ciężko jednak wskazać na przypadki, w których sąd pod wpływem przedłożonych opinii prawnych wydal rozstrzygnięcie. Zazwyczaj kończy się to na przytoczeniu w uzasadnieniu wyroku pewnych treści opinii. Tak było w tzw. pierwszej uchwale akcyzowej w sprawie opodatkowania elektrowni z 13 lipca 2009 r. (sygn. akt I FPS 4/09), w której sąd szczegółowo cytował opinie profesorskie.
Jak mówi Łukasz Kupiec, ekspert podatkowy w KPMG, procedura sądowa przewiduje jednak wyjątek od reguły w postaci tzw. dowodu uzupełniającego z dokumentów. Mają one często istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy administracyjnej. Na przykład w razie wątpliwości co do skutecznego doręczenia decyzji sąd może przeprowadzić dowód uzupełniający z dokumentów pocztowych, takich jak koperta czy zwrotne potwierdzenie odbioru.
W orzecznictwie NSA wielokrotnie jest podkreślane, że wyjątkowe dopuszczenie dowodów uzupełniających jest możliwe, jeśli jest to konieczne do wyjaśnienia istotnych wątpliwości.
Sławomir Czyż dodaje, że chodzi tu przede wszystkim o dodatkowe informacje, które korespondują z dokumentami znajdującymi się w aktach sprawy.
Tak było na przykład w sprawie rozpoznanej przez NSA 24 kwietnia 2012 r. (sygn. akt II FSK 1486/10). Istota sporu sprowadzała się do kwestii, czy podatnik, który zaciągnął kredyt w celu nabycia na własne potrzeby mieszkaniowe od dewelopera lokalu, który powstał w wyniku przebudowy budynków magazynowych, może skorzystać z ulgi odsetkowej. NSA odraczał wyrokowanie w tej sprawie, ponieważ podatnik przedstawił dokumenty co do planów budynku i umowy kredytowej, z którymi sąd chciał się dłużej zapoznać. Jednak, mimo że NSA dwukrotnie pochylał się nad tą sprawą, ostatecznie wydał orzeczenie na niekorzyść podatnika. W uzasadnieniu nie zostało nawet wskazane, że podatnik do sprawy przedłożył dodatkowe dokumenty.
Czasem również zdarza się tak, że sędziowie dopytują na rozprawie podatnika, a tego procedura sądowa nie przewiduje. Takie działanie sądu służy pełniejszemu zrozumieniu stanu faktycznego i wcale później nie musi znaleźć się w uzasadnieniu wyroku.
Inną kwestią jest możliwość przedłożenia dokumentów w postępowaniu o interpretację podatkową. W tym przypadku, skoro nawet na etapie postępowania nie przeprowadza się dowodów i wydaje się interpretacje w oparciu o stan faktyczny z wniosku podatnika, to tym bardziej nie ma na to miejsca w trakcie rozprawy sądowej. Sądy przyjmują nawet, że ekspertyzy naukowe, dołączane do interpretacji, modyfikują stan faktyczny i są niedopuszczalne.
Jacek Materewicz, doradca podatkowy, nie zgadza się z tym. Według niego takie działanie powoduje, że sąd niekiedy może nie zrozumieć problemu, który ma rozstrzygnąć.
Często bowiem interpretacje dotyczą specjalistycznych kwestii.
Większość z opinii prawnych czy dodatkowych dokumentów, mogących – w ocenie podatników – mieć znaczny wpływ na wynik sprawy, składana jest w dniu rozprawy. Wkrótce jednak rozprawa przed sądem administracyjnym może już nie być regułą. W projekcie zmian prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi, NSA, w celu przyspieszenia rozpoznawania spraw, proponuje, aby skargi były rozpatrywane na posiedzeniu niejawnym bez rozprawy.
W opinii Sławomira Czyża rezygnacja z rozpraw wpisywałaby się w obecny model sądownictwa administracyjnego, odróżniającego go od karnego czy cywilnego. Jednak nie jest to dobre rozwiązanie. Według niego dobrze jest pewne rzeczy czasami powtórzyć, nawet jeśli jest to napisane już w skardze. Trudno również oszacować, na ile taki zabieg doprowadziłby do przyspieszenia rozstrzygania spraw.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama