Małżonek nie musi płacić podatku od sprzedaży nieruchomości dokonanej niedługo po tym, gdy stał się jej właścicielem w związku z ograniczeniem lub rozszerzeniem wspólności małżeńskiej.
Małżonek nie musi płacić podatku od sprzedaży nieruchomości dokonanej niedługo po tym, gdy stał się jej właścicielem w związku z ograniczeniem lub rozszerzeniem wspólności małżeńskiej.
To wniosek z najnowszych orzeczeń Naczelnego Sądu Administracyjnego, dotyczących przesunięć własnościowych między małżonkami.
W sprawach tego rodzaju możemy mieć do czynienia z dwiema sytuacjami. Po pierwsze, nieruchomość była kupiona do majątku wspólnego, a sprzedawana jest z majątku osobistego wskutek ograniczenia wspólności majątkowej w trakcie trwania małżeństwa. Po drugie, nieruchomość należała do majątku osobistego, a sprzedawana jest z majątku wspólnego wskutek rozszerzenia wspólności majątkowej w trakcie trwania małżeństwa.
/>
Spory w takich przypadkach toczą się o to, czy takie własnościowe przesunięcia między małżonkami są nabyciem w rozumieniu przepisów podatkowych. Ma to istotne znaczenie przy zbyciu lokalu. Zasadą jest bowiem, że podatku nie trzeba płacić, jeśli np. dom lub mieszkanie sprzedawane jest po upływie 5 lat od nabycia (art. 10 ust. 1 pkt 8 ustawy o PIT). Jeśli zatem ograniczenie lub rozszerzenie wspólności małżeńskiej na nieruchomość nie oznacza jej nabycia – a tak wynika z wyroków NSA – to nie wydłuża się okres, po upływie którego można ją sprzedać zupełnie bez PIT.
Jedna ze spraw rozpatrywanych przez sąd kasacyjny dotyczyła małżonków, którzy kupili nieruchomość do majątku wspólnego. Po upływie 5 lat od wspólnej transakcji zdecydowali się ograniczyć wspólność majątkową, w efekcie czego nieruchomość trafiła do majątku osobistego męża. Ten niemal od razu postanowił ją sprzedać.
W wyroku z 16 lipca 2019 r. (sygn. akt II FSK 2533/17) NSA stwierdził, że mąż może to zrobić bez podatku (nie musi płacić PIT od połowy dochodu ze zbycia). Dlaczego? Sąd wyjaśnił, że mąż nabył nieruchomość w całości w dacie jej zakupu do wspólności małżeńskiej, która jest wspólnością bez udziałową. Powołał się przy tym na argumentację przedstawioną w uchwale NSA z 15 maja 2017 r. (sygn. akt II FPS 2/17), dotyczącą sprzedaży nieruchomości przez owdowiałych małżonków.
Drugie orzeczenie dotyczyło sytuacji odwrotnej. Kobieta nabyła mieszkanie jako panna. Po ślubie pozostawało ono w jej majątku osobistym zgodnie z zasadami kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Była jedyną właścicielką nieruchomości przez pierwsze lata małżeństwa. Ostatecznie małżonkowie rozszerzyli jednak wspólność majątkową, włączając do niej mieszkanie i jako współwłaściciele chcieli je sprzedać. Było to po upływie 5 lat od kupna mieszkania przez żonę, ale raptem rok od rozszerzenia wspólności majątkowej.
Także i w tym przypadku NSA orzekł, że mąż nie będzie musiał płacić PIT od sprzedaży (wyrok z 2 kwietnia 2019 r., sygn. akt II FSK 822/17). Stwierdził, że nie można postawić znaku równości między rozszerzeniem wspólności na nieruchomość a jej nabyciem.
– Skoro wspólność małżeńska jest bezudziałowa, to nie jest możliwe określenie, jaka część została nabyta i sprzedana wskutek rozszerzenia wspólności – przyznaje Jakub Wirski, doradca podatkowy w Kancelarii Wilk Latkowski. Ekspert zgadza się więc z sądem, że w takiej sytuacji nie mamy do czynienia z nabyciem nieruchomości.
Jakub Wirski zwraca uwagę, że sprawa wygląda zupełnie inaczej w przypadku transferów między odrębnymi majątkami małżonków.
– W takich wypadkach mamy do czynienia z nabyciem nieruchomości w rozumieniu ustawy o PIT – wskazuje ekspert.
Zastrzega jednak przy tym, że biorąc pod uwagę korzystne stanowisko sądów, także tutaj podatku można uniknąć, o ile nieruchomość byłaby transferowana między majątkami osobistymi, przy jej przejściowym „ulokowaniu” w majątku wspólnym małżonków.
– Wystarczyłoby najpierw przetransferować ją z majątku odrębnego żony do wspólnego majątku małżonków, a następnie ograniczyć wspólność majątkową i przenieść ją do majątku odrębnego męża – tłumaczy Jakub Wirski.
Rację przyznają mu inni eksperci. Podobne wnioski wyciąga Mirosław Siwiński, doradca podatkowy i radca prawny w Advicero Tax Nexia, oraz Gerard Dźwigała, radca prawny i doradca podatkowy w Kancelarii Dźwigała, Ratajczak i Wspólnicy.
Żaden z ekspertów nie poleca jednak stosowania tego rozwiązania w praktyce z uwagi na klauzulę przeciwko unikaniu opodatkowania (art. 119a ordynacji podatkowej). Doradcy przypominają, że od 2019 r. zniesiono limit 100 tys. zł korzyści, który ograniczał jej stosowanie. Dziś więc może ona dotknąć każdego podatnika.
Gerard Dźwigała wskazuje, że ta ukazana wyżej sztuczna konstrukcja umożliwiająca optymalizację doskonale ujawnia bezsens pobierania podatku od sprzedaży nieruchomości darowanych. Termin 5-letni liczy się dla obdarowanego od momentu otrzymania darowizny i nie może on uwzględnić okresu posiadania nieruchomości przez darczyńcę (taką możliwość dano spadkodawcom).
– W swoich orzeczeniach sędziowie próbują bronić podatników przed moim zdaniem nieistniejącym obowiązkiem zapłaty podatku. Zamiast tego powinni podejść do problemu systemowo i wyłączyć z opodatkowania PIT wartość otrzymanej darowizny – przekonuje Gerard Dźwigała.
Jego zdaniem kolejne posunięcia, takie jak uchwały NSA, nowelizacje przepisów i pytania do Trybunału Konstytucyjnego, jednoznacznie potwierdzają, że dotychczasowe podejście jest niespójne, a budżet w ogóle nie powinien zarabiać na sprzedaży nieruchomości otrzymanych w drodze darowizny (patrz też infografika).
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama