Nie wystarczy złożyć czynny żal, trzeba jeszcze uregulować zaległość, i to nawet, gdy urząd nie wydał jeszcze decyzji. W przeciwnym razie fiskus może sprawić, że 5-letni termin przedawnienia ulegnie zawieszeniu.

To sedno wczorajszego wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Zapowiedzieliśmy go w artykule „Czynny żal. Zapłata natychmiast czy po decyzji?” (DGP nr 80/2019).

Przypomnijmy, chodziło o kasyno, które nie uregulowało zaliczek na PIT od napiwków otrzymywanych przez pracowników. Krótko po kontroli, w czerwcu 2016 r., członkowie zarządu przyznali się do błędu (złożyli czynny żal) i czekali na decyzję określającą wysokość niepobranego podatku.

Zanim ją otrzymali, urząd skarbowy poinformował ich, że bieg terminu przedawnienia uległ zawieszeniu z uwagi na wszczęcie postępowania karnoskarbowego. Postępowanie to zostało wszczęte pół roku po złożeniu przez zarząd czynnego żalu.

Dopiero po tym zawiadomieniu przyszła decyzja określająca wysokość podatku do zapłaty. Kasyno uregulowało zaległość, ale był to już maj 2018 r.

Spór z fiskusem toczył się o to, czy złożenie czynnego żalu w czerwcu 2016 r. zapobiegło zawieszeniu terminu przedawnienia zobowiązania. Kasyno uważało, że do przedawnienia doszło, skoro członkowie zarządu przyznali się do błędu. Na dowód wskazywało postanowienie z 2018 r. o umorzeniu śledztwa (stało się tak, gdy zaległość została uregulowana).

Fiskus twierdził natomiast, że sam czynny żal nie wystarczył, bo w chwili wszczęcia postępowania karnoskarbowego zaległość ciągle jeszcze widniała. Jej późniejsze uregulowanie (w maju 2018 r.) nie mogło zniweczyć skutku w postaci zawieszenia biegu przedawnienia.

Tak samo orzekł sąd. Sędzia Waldemar Śledzik wyjaśnił, że dopóki nie było zapłaty, dopóty wszczęcie postępowania karnego skarbowego i zawieszenie biegu terminu przedawnienia było prawidłowe. Podkreślił, że muszą być spełnione obie przesłanki: czynny żal i zapłata należności.

– Nie może być tak, że do ziszczenia wszystkich pozytywnych przesłanek dochodzi dużo później, a wywołuje to skutek wstecz – tłumaczył sędzia.

Wyjaśnił, że postanowienie z 2018 r. o umorzeniu śledztwa nie miało wpływu na skuteczność przerwania biegu terminu przedawnienia. Dodał także, że samo zawieszenie biegu przedawnienia na krótko przed upływem terminu nie świadczy o instrumentalnym wykorzystaniu tej instytucji.

Kasyno przegrało również co do meritum sprawy. Uważało bowiem, że napiwki nie są przychodem ze stosunku pracy, a jeśli w ogóle miałyby być opodatkowane, to jako darowizny od klientów.

WSA się z tym nie zgodził. Wyjaśnił, że kwestia napiwków już dawno przesądzona w orzecznictwie. – Wprawdzie kodeks pracy nie wymienia napiwków wprost jako przychodów ze stosunku pracy, ale podatkowo nie może być wątpliwości, że stanowią one przysporzenie ze stosunku pracy – wyjaśnił sędzia Waldemar Śledzik.

Wyrok jest nieprawomocny.