Wbrew wcześniejszemu wyrokowi 7 sędziów NSA orzekł, że sądy mogą i powinny badać, czy zmiana przepisów skutkujących opodatkowaniem od 2017 r. całego wiatraka wymagała aprobaty Komisji Europejskiej.
DGP
Takie stanowisko sądu kasacyjnego otwiera nowy rozdział w sporach dotyczących opodatkowania w 2017 r. elektrowni wiatrowych podatkiem od nieruchomości – przyznają zgodnie eksperci.
Wydawało się, że sprawę rozstrzygnął ostatecznie wyrok 7 sędziów Naczelnego Sądu Administracyjnego z 23 października 2018 r. (sygn. akt II FSK 2983/17). Sąd orzekł, że w 2017 r. opodatkowany był cały wiatrak, łącznie z częściami technicznymi.
Jednak w obu najnowszych wyrokach: z 26 lutego (sygn. akt II FSK 3098/17) oraz z 13 marca br. (sygn. akt II FSK 2962/17) NSA nakazał wojewódzkiemu sądowi administracyjnemu dokładne zbadanie, czy wprowadzenie zmian w 2017 r. wymagało powiadomienia (tzw. notyfikacji) Komisji Europejskiej. De facto wymagało to uzyskania aprobaty Brukseli.
Wcześniej NSA w ogóle nie wypowiadał się w tej kwestii lub robił to jedynie zdawkowo.
– Wojewódzki sąd administracyjny będzie więc musiał zbadać, czy znowelizowane przepisy – w kontekście ich zgodności z prawem UE – mogły być stosowane w 2017 r. – przyznaje dr hab. Rafał Dowgier z Katedry Prawa Podatkowego Uniwersytetu w Białymstoku.
Już wcześniej wojewódzkie sądy administracyjne wypowiadały się w tej sprawie.
– Wielokrotnie uznawały, że objęcie opodatkowaniem wiatraków w całości w 2017 r. nie naruszało przepisów unijnych – mówi Michał Nielepkowicz, doradca podatkowy i partner w Thedy & Partners.
Nawet jednak, jeśli w dwóch sprawach, które rozpatrzył ostatnio NSA, sądy wojewódzkie podzielą takie stanowisko, to nie oznacza to, że zgodzi się z nim potem również sąd kasacyjny. Co więcej, uzasadniając wyrok z 13 marca br., NSA zasugerował wprost, że WSA powinien rozważyć, czy nie zadać pytania prejudycjalnego do Trybunału Sprawiedliwości UE.

Wcześniej nie mógł zbadać

Spory o opodatkowanie wiatraków dotyczą wyłącznie 2017 r. Przed 1 stycznia 2017 r. opodatkowane były jedynie części budowlane elektrowni wiatrowych (fundamenty i maszt). Tak też jest od 1 stycznia 2018 r.
Jedynie w 2017 r., na skutek wprowadzonych zmian, przepisy zobowiązywały do zapłaty podatku również od części technicznych (m.in. gondoli i urządzeń).
Wprawdzie już wcześniej pełnomocnicy podnosili zarzut naruszenia prawa UE (brak wspomnianej notyfikacji, czyli pozwolenia Komisji Europejskiej), ale we wspomnianym wyroku z 23 października 2018 r. poszerzony skład NSA nie wypowiedział się w tej kwestii.
Zwrócił bowiem uwagę na to, że wyrok dotyczy interpretacji indywidualnej, a skarżący we wniosku o jej wydanie nie podnosił kwestii niezgodności z regulacjami unijnymi (Traktatem o funkcjonowaniu Unii Europejskiej).
Zarzut ten podatnicy postawili natomiast w skargach kasacyjnych złożonych w sprawach, które w lutym i marcu br. rozpatrzył NSA. Podnieśli kwestię niezgodności polskich przepisów z unijnymi (brak notyfikacji).
NSA uznał, że WSA powinien się w tej sprawie wypowiedzieć.

Trzeba poczekać

– Istota problemu polega na tym, że przepisy skutkujące opodatkowaniem od 2017 r. całego wiatraka nie były notyfikowane przez Komisję Europejską, a więc nie wiemy, czy mogły zostać wprowadzone w Polsce. A jeśli nie mogły zostać wprowadzone, bo tej notyfikacji zabrakło, to nie można było opodatkować wiatraków w całości, w tym ich części technicznych – tłumaczy dr Michał Bernat, radca prawny i doradca podatkowy w Dentons.
Dodaje, że nie ma nawet potrzeby czekania na przyszłe rozstrzygnięcia, np. Trybunału Sprawiedliwości UE. – Wystarczające byłoby orzeczenie sądu krajowego, w którym sąd dokonałby prounijnej wykładni prawa – mówi ekspert.

To pomoc publiczna

Michał Bernat wskazuje, że kluczowy jest tu art. 108 ust. 3 zdanie 3 Traktatu o funkcjonowaniu UE. Zgodnie z nim należy wstrzymać się z udzieleniem pomocy publicznej do momentu wydania przez Komisję Europejską decyzji aprobującej. Taką pomocą może być np. zwolnienie z podatku lub takie ukształtowanie przepisów, które będzie dawało preferencję jednym podatnikom, a na innych, działających na tym samym rynku, będzie nakładało wyższe podatki.
– Już z samego obowiązku notyfikacji wynika konieczność wstrzymania się z udzieleniem pomocy publicznej – tłumaczy Michał Bernat.
Ekspert zwraca też uwagę na notę KE z 2009 r. o współpracy sądów krajowych z Komisją w sprawach dotyczących pomocy publicznej. Wynika z niej, że jednostka (w tym przedsiębiorstwo), która jest dotknięta skutkami takiej nienotyfikowanej pomocy publicznej, ma prawo żądać przed sądem krajowym, aby tej pomocy przestano udzielać.
Podobny przypadek dotyczył podatku od sprzedaży detalicznej. Komisja Europejska zakwestionowała polskie plany wprowadzenia tego podatku, ponieważ został on tak pomyślany, aby objąć jedynie duże sklepy. Komisja uznała, że to niedopuszczalne, bo oznacza selektywne traktowanie podmiotów na tym samym rynku.

Selektywna, więc bezprawna

– W przypadku energii elektrycznej z punktu widzenia nabywcy nie ma znaczenia, z jakiego źródła pochodzi dostawa. Wszyscy wytwórcy, konwencjonalni czy niekonwencjonalni, konkurują na jednym rynku. Skoro poszczególni wytwórcy są różnie opodatkowani, to jest to selektywne – podkreśla Michał Bernat.
Zwraca uwagę na to, że opodatkowaniem całości urządzeń nie zostali objęci konwencjonalni wytwórcy energii ani część wytwórców OZE. Dlatego uważa, że jest to bezprawna pomoc publiczna.
Podobnego zdania jest Michał Nielepkowicz. Również uważa, że to konwencjonalni wytwórcy energii otrzymaliby niedozwoloną pomoc publiczną, ponieważ nie zostali opodatkowani w całości, tak jak farmy wiatrowe.