Tak orzekł kolejny sąd – WSA w Lublinie w wyroku z 21 listopada 2025 r. (I SA/Lu 432/25). Wcześniej tego samego zdania był WSA w Poznaniu w wyroku z 10 czerwca 2025 r. (sygn. akt I SA/Po 167/25), WSA z Krakowa 27 maja 2025 r. (I SA/Kr 238/24, z Łodzi 9 stycznia 2025 r. (I SA/Łd 713/24) i z Warszawy 21 grudnia 2023 r. (III SA/Wa 1993/23). Wszystkie te orzeczenia są jednak nieprawomocne.
Zapadło jedno odmienne orzeczenie – WSA we Wrocławiu z 18 maja 2023 r. (sygn. akt I SA/Wr 947/22), które potwierdza linię interpretacyjną fiskusa.
Tymczasowa ulga w PIT i CIT
Problem dotyczy ulgi na robotyzację, która pojawiła się w przepisach ustawy o CIT i PIT z początkiem 2022 r. Dotyczy ona zakupu nowych robotów przemysłowych, a także maszyn i urządzeń, w tym peryferyjnych, wymienionych w art. 38eb ust. 2 ustawy o CIT (i odpowiednio w art. 52jb ust. 2 ustawy o PIT).
W przepisach przewidziano, że podatnik może odliczyć od podstawy opodatkowania „kwotę stanowiącą 50 proc. kosztów uzyskania przychodów poniesionych w roku podatkowym na robotyzację”. To odliczenie ma zastosowanie „do kosztów uzyskania przychodów poniesionych na robotyzację od początku roku podatkowego, który rozpoczął się w 2022 r., do końca roku podatkowego, który rozpoczął się w 2026 r.”.
Przypomnijmy, że do Sejmu został wniesiony poselski projekt zmian ustawy o PIT i CIT (numer druku 1708), w tym zakresie. Zakłada on podniesienie kwoty odliczeń z 50 proc. do 100 proc. i wprowadzenie preferencji na stałe. Projekt jest jednak opozycyjny, nie ma więc większych szans na przyjęcie. Świadczy o tym też to, że trafił on do Sejmu na początku września 2025 r. i nadal nie odbyło się jego I czytanie. Spytaliśmy jednak Ministerstwo Finansów, czy poprze te zmiany. Czekamy na odpowiedź, chociaż aprobata resortu jest mało prawdopodobna. Rok temu MF twierdziło, że nie planuje w tym zakresie żadnych zmian. Pisaliśmy o tym w artykule „Ulga na robotyzację tylko do końca 2026 r. Nie będzie kontynuacji” (DGP nr 238/2024).
Interpretacja fiskusa dotycząca ulgi na robotyzację
Nawet gdyby MF zdecydowało się na proponowane zmiany, nie rozwiąże to problemu, jak stosować ulgę. Organy podatkowe uważają, że z preferencji należy korzystać wraz z dokonywaniem odpisów amortyzacyjnych, bo kosztem uzyskania przychodów są odpisy z tytułu zużycia środków trwałych (art. 15 ust. 6 ustawy o CIT i art. 22 ust. 8 ustawy o PIT).
Roboty przemysłowe i urządzenia peryferyjne są środkami trwałymi, co wynika jednoznacznie np. z art. 38eb ust. 6 ustawy o CIT i art. 52jb ust. 6 ustawy o PIT. Od lat dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej zajmuje takie stanowisko. Potwierdza to np. interpretacja z 28 listopada 2025 r. (sygn. akt 0111-KDIB2-1.4010.418.2025.2.BJ), z 14 listopada 2025 r. (0111-KDIB2-1.4010.447.2025.3.KW) i z 11 listopada 2025 r. (0111-KDIB2-1.4010.429.2025.1.ED).
Wykładnia WSA
Takie samo stanowisko dyrektor KIS przedstawił w interpretacji z 2 lipca 2025 r. (0111-KDIB2-1.4010.151.2025.2.ED). Organ odmówił w niej spółce możliwości jednorazowego odpisania połowy kosztów nowego robota – w ramach ulgi na jego zakup.
Z tym jednak nie zgodził się WSA w Lublinie i uchylił interpretację. Zwrócił uwagę, że co innego amortyzacja, a co innego ulga. Świadczyć miałaby o tym również treść art. 38eb ust. 6 ustawy o CIT, który reguluje postępowanie w przypadku zbycia takich robotów przed końcem okresu ich amortyzacji. W takiej sytuacji podatnik jest obowiązany w zeznaniu składanym za rok podatkowy, w którym nastąpiło to zbycie, do zwiększenia podstawy opodatkowania o kwotę odliczeń uprzednio dokonanych na podstawie ust. 1 art. 38eb.
Według sądu zarówno więc wykładnia językowa, jak i wykładnia celowościowa (tj. ta, która nakazuje specjalne traktowanie podatników kupujących roboty), prowadzi do wniosku, że spółka, niezależnie od odpisów amortyzacyjnych, może odliczyć 50 proc. kosztów uzyskania przychodów na nabycie robota. WSA potwierdził, że można skorzystać z ulgi jednorazowo.
Skutki interpretacji dotyczącej ulgi na robotyzację
Taka wykładnia jest korzystna dla podatników, którzy kupili nowego robota po 31 grudnia 2021 r. lub dopiero go kupią (do końca 2026 r.). Dzięki niej z ulgi wszyscy skorzystaliby w całości. Przykładowo, w przypadku robota o wartości 1 mln zł przedsiębiorcy mogliby jednorazowo odliczyć 500 tys. zł. Co innego, gdyby Naczelny Sąd Administracyjny przychylił się do wykładni fiskusa. Zasadniczo bowiem roboty przemysłowe amortyzuje się według stawki 18 proc., co oznacza, że trwa to 5,5 roku. Robot zakupiony w grudniu 2025 r. będzie amortyzowany od początku 2026 r. (tj. począwszy od pierwszego miesiąca następującego po miesiącu, w którym został wprowadzony do ewidencji). To oznacza, że podatnik – opierając się na wykładni fiskusa – mógłby odliczyć jedynie połowę z 18 proc. (bo tylko za 2026 r.), tj. 90 tys. zł (zamiast 500 tys. zł).
Wykładnia organów podatkowych jest natomiast korzystna dla podatników, którzy kupili robota przemysłowego przed 2022 r. i po 2021 r. go nadal amortyzowali. Mogli bowiem lub nadal mogą dodatkowo odliczyć połowę odpisów amortyzacyjnych dokonanych w latach 2022–2026.
Powstał paradoks
Trudno przejść obojętnie obok sytuacji, jaka powstała odnośnie do ulgi na robotyzację. W 2026 r. preferencja przestanie obowiązywać, a jednocześnie wciąż nie ma jednolitego stanowiska co do sposobu jej rozliczania. Wojewódzkie sądy administracyjne w kolejnych wyrokach potwierdzają możliwość jednorazowego zastosowania ulgi, co zresztą odpowiada jej konstrukcji – ustawodawca wprost pozwala odliczyć 50 proc. poniesionych kosztów. Pomimo tego dyrektor KIS nie zmienia swojego stanowiska i nadal twierdzi, że odliczenie może następować wyłącznie równolegle z odpisami amortyzacyjnymi.
Powstaje więc paradoks. Za kilkanaście miesięcy ulga zniknie z systemu, natomiast spór o jej stosowanie pozostanie nierozwiązany. Podatnicy nadal muszą wybierać między korzystną dla nich, potwierdzoną w orzecznictwie interpretacją przepisów a podejściem organu, które nie znajduje oparcia ani w treści ustawy, ani w ugruntowanej linii orzeczniczej. W praktyce oznacza to, że nawet po wygaśnięciu ulgi wciąż będziemy dyskutować nie o tym, jak nią wspierać inwestycje, lecz o tym, jak należało ją rozliczać.
To bardzo wymowne dla polskiego prawa podatkowego. Mamy ulgę, która w założeniu miała wspierać przedsiębiorców inwestujących w automatyzację, a kończymy z konstrukcją, której zasad stosowania nie udało się jednoznacznie ustalić przez cały okres jej funkcjonowania. Trudno o lepszą ilustrację systemowych absurdów: preferencja odchodzi, a chaos interpretacyjny zostaje.
=