Pracownik sam płaci za dojazd na lotnisko lub dworzec, jeżeli rozpoczyna podróż służbową w tej samej miejscowości, w której mieszka. Jeśli pracodawca zrefunduje mu te koszty, to zatrudniony ma przychód do opodatkowania – orzekł WSA w Gdańsku.



Chodziło o spółkę, w której pracownicy wyjeżdżający w podróże służbowe dojeżdżają na dworzec kolejowy, autobusowy lub na lotnisko taksówkami. Spółka się na to zgadza i zwraca im koszty takich przejazdów. Uważała, że nie powinna od tych zwrotów potrącać PIT, bo refundacja nie jest przychodem pracowniczym. Wskazywała na rozporządzenie w sprawie należności przysługujących pracownikowi zatrudnionemu w państwowej lub samorządowej jednostce sfery budżetowej z tytułu podróży służbowej (Dz.U. z 2013 r. poz. 167). Wynika z niego, że z tytułu podróży krajowej i zagranicznej, odbywanej w terminie i miejscu określonym przez pracodawcę pracownikowi przysługuje m.in. zwrot kosztów przejazdu.
Powołała się także na wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 8 lipca 2014 r. (sygn. akt K 7/13). Wynikało z niego, że opodatkowane są tylko te świadczenia, które zostały spełnione za zgodą pracownika (skorzystał z nich w pełni dobrowolnie), leżą w jego interesie (a nie w interesie pracodawcy) i przyniosły mu korzyść (w postaci powiększenia aktywów lub uniknięcia wydatku), a korzyść ta jest wymierna i przypisana indywidualnej osobie.
Dyrektor izby skarbowej nie zgodził się jednak ze spółką. Wskazał, że zgodnie z rozporządzeniem o podróżach służbowych pracodawca może określić miejscowość, od której ona się zaczyna, ale nie konkretne miejsce.
Skoro więc podróż rozpoczyna się od miejscowości, w której znajduje się siedziba spółki, stałe miejsce pracy lub miejsce stałego lub czasowego pobytu pracownika, to wydatki ponoszone w związku z przejazdami na terenie tej miejscowości nie mieszczą się w wydatkach określonych w rozporządzeniu – stwierdził dyrektor. Z tego powodu uznał, że jeżeli pracodawca zwraca pracownikowi koszty takich przejazdów, to powstaje przychód do opodatkowania.
Potwierdził to Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku. Wyjaśnił, że pracownik powinien sam zapewnić sobie transport, by móc rozpocząć podróż służbową, jeżeli lotnisko (lub dworzec), miejsce wykonywania pracy i miejsce zamieszkania pracownika znajdują się w tej samej miejscowości. I to niezależnie od tego, czy dojechałby środkami komunikacji miejskiej, taksówką czy własnym środkiem transportu. – Pracownik przecież codziennie na swój koszt dojeżdża do pracy w tej samej miejscowości – argumentował WSA.
Nie zgodził się ze spółką, że w tym wypadku nie zostały spełnione kryteria wskazane przez TK, pozwalające na uznanie zwrotu kosztów za przychód. Wyrok jest nieprawomocny.
Jest on zaskakujący w kontekście niedawnych interpretacji dyrektora katowickiej IS (IBPB-2-1/4511-327/15/DP, IBPB-2-1/4511-326/15/DP). Powołując się na wyrok TK, potwierdził on, że pracownik nie ma przychodu, gdy pracodawca sfinansuje mu przejazd taksówką do domu ze spotkania firmowego, i to niezależnie od tego, czy było ono obowiązkowe, czy dobrowolne. Korzyści bowiem w tych przypadkach osiąga głównie pracodawca – stwierdził dyrektor katowickiej izby.
ORZECZNICTWO
Wyrok WSA w Gdańsku z 13 października 2015 r., sygn. akt I SA/Gd 949/15.