Naczelnik urzędu skarbowego wykorzystał błąd francuskiej firmy i zwrócił jej VAT w złotówkach zamiast w euro. Dopuścił się rażącego naruszenia prawa i musi oddać podatek – orzekł wczoraj NSA.
Sąd uznał, że decyzja naczelnika, mimo że ostateczna, jest nieważna.
Chodziło o francuską firmę, która wystąpiła do urzędu skarbowego o zwrot VAT naliczonego przy zakupach w Polsce. Chciała go odzyskać na zasadach przewidzianych dla podmiotów zagranicznych. Problem polegał na tym, że pomyliła się we wniosku i napisała, że chce dostać z powrotem 187 tys. złotych.
Do złożonego wniosku zapomniała dołączyć fakturę i naczelnik wezwał firmę do jej przedłożenia. Na fakturze widniała ta sama kwota, tyle że podana w euro. W rzeczywistości więc do zwrotu było czterokrotnie więcej podatku.
Różne waluty
Naczelnik przemilczał jednak rozbieżność w walutach i wydał decyzję o zwrocie VAT w złotówkach. Wysłał ją do Francji. Zanim spółka zdążyła połapać się, o co chodzi w piśmie z Polski, minął 14-dniowy termin na złożenie odwołania.
Firma starała się o wznowienie terminu na złożenie odwołania, ale bezskutecznie. Decyzja była ostateczna. 70 proc. kwoty, którą zamierzała odzyskać, pozostało więc w budżecie.
Spółka nie chciała się z tym pogodzić. Podkreśliła, że z rozporządzenia ministra finansów w sprawie zwrotu VAT podmiotom zagranicznym (obecnie Dz.U. z 2014 poz. 1860) wyraźnie wynika, iż zwrot podatku dotyczy kwoty podanej na fakturze, a nie we wniosku, ani innym dokumencie.
Podjęła więc próbę odzyskania podatku w trybie nadzwyczajnym – zażądała stwierdzenia nieważności decyzji naczelnika. Uzasadniała to rażącym naruszeniem prawa. Była to dla niej ostatnia szansa na odzyskanie VAT.
Błąd spółki
Fiskus stwierdził jednak, że rażącego naruszenia prawa nie było, a spółka dostała to, o co wnioskowała.
Co do rozbieżności między fakturą a wnioskiem organ wyjaśnił, że zwrot VAT jest prawem podatnika i podatnik może zażądać zwrotu tylko części kwoty (a nawet w ogóle z niego zrezygnować).
Spółka uznała taki argument za absurdalny. Dziwiła się, jak polski fiskus mógł pomyśleć, że świadomie zrezygnowała z części należnej jej kwoty. Uważała, że świadomie i bezwzględnie wykorzystał jej omyłkę zamiast ją wyjaśnić.
WSA w Warszawie przyznał rację fiskusowi. Uznał, że jeśli mówić o błędzie naczelnika, to z pewnością nie było to rażące naruszenie prawa. Wszak cała sprawa wzięła się z pomyłki spółki – podkreślił sąd.
Dodał, że postępowanie w sprawie stwierdzenia nieważności ma charakter nadzwyczajny i nie służy kwestionowaniu wysokości zwrotu. Na taki działania spółka miała czas, zanim decyzja stała się ostateczna – wytknął WSA.
Zasada zaufania
Spółka wygrała dopiero w Naczelnym Sądzie Administracyjnym. – Przemilczając ewidentną sprzeczność między wnioskiem a fakturą, naczelnik dopuścił się rażącego naruszenia prawa, w związku z czym decyzja o zwrocie VAT jest nieważna – uzasadniła sędzia Izabela Najda-Ossowska.
Podkreśliła, że rozbieżność między wnioskiem o zwrot a dołączoną do niego fakturą była widoczna już na pierwszy rzut oka. – Była to przecież ta sama kwota, tyle że podana w różnych walutach – argumentowała sędzia.
Dodała, że w tej sytuacji naczelnik urzędu skarbowego powinien był zwrócić się do spółki i wyjaśnić rozbieżność. Tego wymaga zapisana w ordynacji zasada zaufania do organów państwa.
Identycznie NSA orzekł w wyroku z 14 marca 2017 r. (sygn. akt I FSK 1377/15) w sprawie spółki z Belgii. Wtedy również fiskus oddał kwotę wskazaną we wniosku, choć na fakturze była inna.
ORZECZNICTWO Wyrok NSA z 17 stycznia 2018 r., sygn. akt I FSK 642/16