Wnioskowałeś o umorzenie zaległości podatkowej? Fiskus odmówił? Teraz pomogą sędziowie. W Naczelnym Sądzie Administracyjnym pojawiło się bowiem zupełnie nowe stanowisko dotyczące roli sądu przy weryfikacji postępowania umorzeniowego. W tym roku zapadły pierwsze wyroki, w których sąd kasacyjny zakwestionował decyzje organów odmawiające umorzenia zaległości podatkowych.
Dotychczas tak nie było. Ten, komu fiskus nie chciał umorzyć daniny (rozłożyć jej na raty lub odroczyć terminu płatności), mógł oczywiście złożyć skargę do sądu, ale nie dawało mu to zbyt dużej szansy na wygraną. Dlaczego? Bo jeszcze do niedawna sądy uważały, że wolno im kontrolować jedynie techniczne aspekty prowadzenia postępowania, a nie wolno im kwestionować samej decyzji odmawiającej ulgi.
Kontrolowały więc wyłącznie procedurę, sprawdzając, czy fiskus przeanalizował wszystkie okoliczności i prawidłowo ustalił, czy w danej sprawie interes publiczny lub ważny interes podatnika może (ale nie musi!) prowadzić do umorzenia. Nie wtrącały się jednak w to, czy decyzja organu była słuszna i sprawiedliwa.
Powoływały się przy tym na art. 67a ustawy z 29 sierpnia 1997 r. – Ordynacja podatkowa (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 613 ze zm.; dalej: o.p.). Z przepisu wynika, że decyzja o ewentualnym umorzeniu zaległości (rozłożeniu na raty lub odroczeniu terminu płatności podatku) podejmowana jest w ramach uznania administracyjnego.
Przepis się nie zmienił, ale w tym roku pojawia się jego zupełnie nowa interpretacja. Sędziowie NSA doszli bowiem do wniosku, że w uznaniowości jest za dużo... uznaniowości. Skutkiem tego mamy wyroki, z których wynika, że jeśli fiskus stwierdzi, iż w sprawie zachodzi ważny interes podatnika (np. bardzo zła sytuacja ekonomiczna) lub/i interes publiczny (np. po uregulowaniu zaległej daniny podatnik zostanie klientem opieki społecznej), to w zasadzie nie powinien odmawiać umorzenia. – No bo kiedy umarzać zaległości, jak nie wtedy? I komu, jeśli nie takim podatnikom? – pytają sędziowie.
Pójście do sądu nie oznacza jednak automatycznej wygranej. Dlaczego? Bo część składów sędziowskich – zwłaszcza w sądach wojewódzkich – wciąż uważa, że nie ma prawa kwestionować decyzji fiskusa. Co więcej, nawet ci sędziowie, którzy opowiadają się za nowym podejściem, nie mogą zmusić organu do udzielenia ulgi. Mogą jednak stwierdzić, że mimo braku błędów w procedurze organ wyciągnął błędne wnioski i kazać mu się zastanowić nad umorzeniem zaległości jeszcze raz.
To znacznie zwiększa szanse podatników na wygraną. Do tej pory panowało bowiem przeświadczenie, że „nie ma co się kopać z koniem”. A to powodowało prawdziwe ludzkie tragedie. Lektura spraw umorzeniowych, które trafiły do rzecznika praw obywatelskich, wskazuje na to, że zaległości nie zawsze były zawinione przez podatników. Fiskus twardo odmawiał jednak pomocy nawet tym przedsiębiorcom, którzy raz się pomylili w dokumencie rozliczeniowym. Skutkiem tego bywało nawet ich bankructwo. Pomocy nie otrzymywali też ludzie w starszym wieku, którzy musieli spłacać horrendalne często zaległości. Fiskus w każdej decyzji sztampowo podkreślał, że umorzenie zaległości jest instytucją nadzwyczajną, bo pozbawia budżet należnych mu dochodów, i że decyzja w tej sprawie jest zależna wyłącznie od jego woli. Najnowsze wyroki NSA stwierdzają jednak, że decyzja musi być sprawiedliwa i słuszna, a jeśli zdaniem sądu tak nie jest, to ma obowiązek zaingerować. Warto więc się udać do sądu, gdy fiskus odmawia umorzenia, bo sprawa nie jest już z góry przegrana.