Nowe pomysły resortu finansów na walkę z nielegalnymi automatami do gier: obywatele wskazujący celnikom, gdzie szukać maszyn, jeszcze więcej kontroli i kampania w sieciach paliwowych.
16 listopada chrzanowska policja wraz z celnikami z Krakowa w dwóch lokalach w Chrzanowie ujawniła i zabezpieczyła 10 automatów o niskich wygranych. Tego samego dnia celnicy w Kielcach musieli wezwać ślusarza, by dostać się do lokalu, w którym miały znajdować się automaty. Dwa dni wcześniej w Otwocku policja wraz ze Służbą Celną przejęła 11 tzw. jednorękich. Za każdym razem celnicy musieli potwierdzać, że automaty są tam, gdzie podejrzewali. Teraz ma być im łatwiej. Resort finansów planuje wdrożenie specjalnej „elektronicznej mapy miejsc nielegalnych gier na automatach”. Informacje do mapy mają zgłaszać zarówno policjanci, jak i firmy czy obywatele.
Plan pojawił się, bo naloty w poszukiwaniu jednorękich trwają, a do wyeliminowania automatów wciąż daleko, chociaż nie powinno ich być od niemal dokładnie roku. To właśnie w związku z tymi maszynami przed laty wybuchła afera hazardowa, pierwszy skandal za czasów rządów Platformy Obywatelskiej. Licencje na jednorękich wydawano w takim tempie, że w szczytowym momencie działało w całym kraju ponad 53 tys. automatów. By problem zwalczyć, w ustawie hazardowej z 2009 r. zdecydowano, że celnicy zaprzestaną wydawać nowe zgody oraz będą odmawiać przedłużania obowiązujących już koncesji. Ostatnie wygasły 29 października 2015 r.
Ministerstwo Finansów w informacji o stanie realizacji ustawy o grach hazardowych podaje, że ostatnie trzy punkty z czterema automatami działały w Polsce w sierpniu 2015 r. To jednak tylko oficjalne dane. Bo automaty jak działały, tak działają, i to pomimo coraz większej skali zatrzymań nielegalnych maszyn.
– Ich konfiskaty od lat zajmują nam sporo czasu, wymagają sporo pracy i niemało kosztują podatników. Od lat, bo choć automaty już powinny z rynku zniknąć, to przecież jak doskonale widać na ulicach miast i miasteczek, wcale się ich nie pozbyliśmy – mówi nam Sławomir Siwy, przewodniczący związku zawodowego Celnicy PL. – Wysiłek celników, by maszyny, którym koncesje wygasły, znikały z rynku, wciąż jest nieskuteczny. Powód: ze względu na niechlujnie przyjęte prawo po zatrzymaniu automatów sądy zwracały je właścicielom. Więc wracały one do barów, salonów i restauracji. A potem znowu były konfiskowane i znowu po przejściu drogi sądowej stoją w barach, pubach, sklepikach – rozkłada ręce Siwy.
Do 2014 r., przez pierwszych pięć lat funkcjonowania ustawy celnicy skonfiskowali 42,5 tys. maszyn, a w samym 2015 – już 30,2 tys. w ponad 3,6 tys. miejsc w całym kraju. Do września tego roku celnicy namierzyli i zarekwirowali blisko 14,8 tys. nielegalnie działających jednorękich.
– Na rynek wróciło co najmniej kilkadziesiąt tysięcy sztuk. Ile dokładnie, tego nikt nie wie. Ale właściciele tych maszyn wygrali ok. 35 tys. procesów przed sądami, w efekcie których celnicy musieli im oddać automaty – mówi nam Stanisław Matuszewski, prezes Izby Gospodarczej Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych.
I właśnie chęć zwiększenia skuteczności w walce z jednorękimi stoi za pomysłem na mapę. Na bieżąco aktualizowane mają tam być informacje o konkretnych miejscach, w których stoją maszyny.
– Czy taka mapa nam się przyda? Celnicy nie mają specjalnego problemu z namierzeniem automatów. Przecież ich właściciele wcale się nie ukrywają. Te miejsca można bez problemu namierzyć. Większym problemem był tu brak możliwości wyegzekwowania zakazu – wskazuje jednak Sławomir Siwy.
– Mapa? To ja od razu podpowiem: wszystkie bazary, rynki, puby i restauracyjki przy głównych ulicach miast, miasteczek i przy największych drogach. Wszystkie też są wyraźnie oznaczone, ich właściciele reklamują się w najlepsze. Nie muszą się ukrywać, bo w końcu to sądy oddały im automaty – podkreśla Stanisław Matuszewski.
W nowej wersji prawa hazardowego urządzanie gier na automatach poza kasynami będzie wyłączną kompetencją państwa, a w jego imieniu wykonywać ją będzie Totalizator Sportowy. Zanim te przepisy zaczną obowiązywać, resort finansów przedstawi pomysły, które mają dopomóc w wysprzątaniu kraju z jednorękich.
Po pierwsze: jeszcze silniejsze kontrole w „lokalizacjach szczególnie wrażliwych społecznie i eksponowanych, w szczególności w centrach miast, targowiskach, pasażach i galeriach handlowych, głównych trasach komunikacyjnych, jak również w pobliżu placówek edukacyjnych, zdrowotnych, miejsc kultu religijnego”.
Po drugie: jest plan nacisku na stacje paliwowe, które należą do najbardziej obłożonych przez jednorękich miejsc. Za pośrednictwem koncernów paliwowych oraz sieci stacji (m.in. Orlen, Lotos, BP, Shell) celnicy chcą wyraźnie poinformować właścicieli pojedynczych punktów, że urządzanie gier hazardowych na automatach jest nielegalne.
– Tu rząd ma największe szanse na faktyczny efekt. W końcu przynajmniej część z tych stacji należy do spółek Skarbu Państwa, a więc tam będzie można wyegzekwować taki nakaz – uważa Matuszewski.
Jak będzie w innych miejscach? Przyjęty przez rząd projekt nowej ustawy hazardowej wysłaliśmy do notyfikacji w Komisji Europejskiej pod koniec lipca. Pierwotnie decyzja KE miała zapaść do końca października, ale czas na rozpatrzenie wniosku został przedłużony do 30 listopada. Dopiero gdy projekt zaakceptuje Unia i przyjmie go Sejm, skończy się zabawa w kotka i myszkę właścicieli jednorękich z celnikami.