Kopalnie, huty, producenci ubrań, paliw, a nawet żywności cieszyli się z akcyzowego prezentu, który otrzymali 1 stycznia 2016 r. Teraz widzą, że zamiast ulgi czekają ich sądowe spory.
Kopalnie, huty, producenci ubrań, paliw, a nawet żywności cieszyli się z akcyzowego prezentu, który otrzymali 1 stycznia 2016 r. Teraz widzą, że zamiast ulgi czekają ich sądowe spory.
Piątego października tego roku zapadł pierwszy wyrok, który potwierdził, że zakres akcyzowej preferencji jest niestety wąski, czyli taki, jak widziałby to fiskus (wyrok WSA w Gdańsku, sygn. akt I SA/Gd 975/16, nieprawomocny).
Przedsiębiorcy nie chcą jednak tak łatwo rezygnować z przysługującego im – ich zdaniem – zwrotu podatku. Napisali już do Ministerstwa Finansów o wydanie interpretacji ogólnej.
Dwie preferencje
Chodzi o zwrot podatku przysługujący na podstawie nowelizacji z 24 lipca 2015 r., która weszła w życie 1 stycznia br. Miała ona zmniejszyć obciążenia akcyzowe przedsiębiorców. W tym celu wprowadzono dwa rodzaje preferencji. Pierwszy to zwolnienie od akcyzy energii elektrycznej wykorzystywanej do celów redukcji chemicznej, w procesach elektrolitycznych, metalurgicznych oraz mineralogicznych. Druga preferencja to prawo do zwrotu części zapłaconej akcyzy od energii wykorzystanej przez zakład energochłonny. O problemach związanych ze stosowaniem tej pierwszej ulgi pisaliśmy m.in. w artykule „Akcyzowy prezent do poprawki” (DGP nr 79/2016). Teraz okazuje się, że doprecyzowania wymagają przepisy dotyczące drugiej preferencji.
Zgodnie z art. 31d ustawy, aby odzyskać część zapłaconej akcyzy, firma musi spełnić kilka warunków. Powinna prowadzić działalność oznaczoną jednym z wymienionych w przepisie kodów PKD (dotyczą głównie górnictwa, hutnictwa, produkcji), prowadzić księgi rachunkowe, nie korzystać z drugiego zwolnienia, które weszło w życie od początku 2016 r., i – co najważniejsze – być zakładem energochłonnym. To w uproszczeniu oznacza, że udział kosztów wykorzystanej energii elektrycznej w wartości sprzedanej produkcji musi być wyższy niż 3 proc.
Koszt, czyli co
Problem dotyczy tego, jak rozumieć określenie „udział kosztów wykorzystanej energii elektrycznej w wartości sprzedanej produkcji”. Czy jest to wyłącznie cena prądu, czy również inne opłaty, np. dystrybucyjne?
Wykładnia fiskusa nie jest w tym zakresie korzystna dla przedsiębiorców. Wskazują na to interpretacje: dyrektora Izby Skarbowej w Warszawie z 11 lipca 2016 r. (nr IPPP3/4513-38/16-2/MC) oraz dyrektora IS w Katowicach z 28 lipca 2016 r. (nr IBPP4/4513-200/16/EK), z 27 kwietnia 2016 r. (nr IBPP4/4513-73/16/BP) i z 22 lutego 2016 r. (nr IBPP4/4513-223/15/PK).
– We wszystkich tych interpretacjach organy podatkowe twierdzą, że kosztem w rozumieniu art. 31d ustawy jest wyłącznie cena nabycia energii elektrycznej, a więc w praktyce jedna pozycja z faktury od dostawcy, z wyłączeniem np. opłaty dystrybucyjnej – tłumaczy Krzysztof Wiński, menedżer w dziale doradztwa prawnopodatkowego w PwC.
Podkreśla, że w praktyce nie chodzi wyłącznie o tę jedną czy dwie dodatkowe pozycje z faktury. Problematyczne są również koszty umorzenia świadectw pochodzenia ponoszone przez dużych odbiorców energii we własnym zakresie.
– Małe firmy ponoszą taki wydatek „ukryty” w cenie zakupu energii elektrycznej, a więc wlicza im się on do kalkulacji zwolnienia. Duża kopalnia, huta czy firma produkcyjna ma już problem. Musi bowiem wejść w spór z fiskusem, a ten toczy się nawet o miliony złotych zapłaconego podatku – zauważa ekspert PwC.
Polemika toczy się o niebagatelną kwotę. Pominięcie dodatkowych składników obciążających koszt pozyskania energii do działalności gospodarczej obniża współczynnik energochłonności, a więc daje prawo do niższego zwrotu (patrz infografika).
– Niejednokrotnie może dojść do obniżenia współczynnika energochłonności do poziomu poniżej 3 proc., czyli do utraty prawa do uzyskania zwrotu – przekonuje Zbigniew Sobecki, ekspert podatkowy ds. cła i akcyzy w KPMG w Polsce.
Gorzej niż w UE
– W zakresie definicji kosztów energii elektrycznej, która przekłada się na odzyskanie akcyzy, polska ustawa jest bardziej restrykcyjna od unijnej dyrektywy energetycznej. Tam mowa jest o „kosztach nabycia produktów energetycznych” lub o „wartości dodanej” – zwraca uwagę Wojciech Krok, doradca podatkowy w kancelarii Parulski i Wspólnicy.
Zdaniem Zbigniewa Sobeckiego sformułowanie „udział kosztów energii elektrycznej” użyte przez polskiego ustawodawcę sugeruje, że chodzi o wszystkie elementy kosztowe (poza VAT), jakie musi ponieść odbiorca końcowy, aby zakupić energię elektryczną. – Chodzi o składniki ceny, które nabywca prądu ponosi obowiązkowo, a więc składają się na jego ostateczny koszt nabycia – uważa ekspert KPMG. Jego zdaniem gdyby miało chodzić jedynie o samą cenę prądu, to przepis ustawy akcyzowej musiałby wprost określać, jakie elementy włącza się do kalkulacji, a jakich się nie uwzględnia. – Skoro tego nie doprecyzowano, to interpretację fiskusa można uznać za niedopuszczalnie zawężającą – uważa ekspert.
Tylko po 2015 r.
Definicja kosztów nie jest jedynym problemem ze stosowaniem art. 31d ustawy. Kolejny jest związany z okresem przejściowym. Wojciech Krok podaje przykład firmy, która chciała odzyskać akcyzę zapłaconą jeszcze w 2015 r. (przed wejściem w życie nowelizacji). Była przekonana, że preferencja działa w ten sposób, że najpierw spółka uiszcza podatek, a po wejściu w życie ustawy go odzyskuje (o ile spełnia wszystkie warunki określone w art. 31d ustawy).
Innego zdania był jednak dyrektor Izby Skarbowej w Warszawie. W interpretacji z 31 marca 2016 r. wyjaśnił, że skoro sama preferencja obowiązuje dopiero od początku br., to nie może dotyczyć zapłaconej wcześniej akcyzy (nr IPPP3/4513-4/16-2/MC).
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama