Podatek handlowy powinien wyrównywać warunki konkurencyjności, polscy handlowcy lepiej przyjmą progresywną jego wersję. Akcja kredytowa nadal rośnie mimo obciążenia banków - wyjaśnia Wiesław Janczyk.
Wiesław Janczyk wiceminister finansów / Dziennik Gazeta Prawna

Kiedy poznamy rozstrzygnięcie w sprawie podatku handlowego?

W najbliższych dniach. W tym tygodniu będziemy mieli spotkanie z handlowcami i wtedy zostaną podjęte ostateczne decyzje.

Od czego zależy to rozstrzygnięcie?

Po tej całej dyskusji, jaka miała miejsce po zaprezentowaniu założeń ustawy, pojawiły się głosy, które musiały być uwzględnione przy tworzeniu ostatecznej wersji tego projektu. W tej chwili jesteśmy gotowi, by zakończyć ten temat, tym bardziej że są zaplanowane dochody z tego podatku w budżecie państwa. Sprawnie przeprowadziliśmy przez Sejm rozwiązania dotyczące opodatkowania instytucji finansowych i teraz czas, by zrealizować drugi punkt programu, czyli podatek od handlu detalicznego.

To będzie podatek liniowy czy progresywny?

Obie propozycje są wciąż rozważane, ale nie wykluczam, że na spotkaniu z handlowcami rząd pojawi się z jedną propozycją.

Pan jest zwolennikiem progresji czy liniowości?

Żadne z tych rozwiązań nie może liczyć na konsensus i myślę, że bez względu na to, którą wersję wprowadzimy, zainteresowani będą interweniowali w Komisji Europejskiej. Polscy handlowcy więcej nadziei pokładają w progresywnym wariancie podatku, bo liczą na wyrównanie warunków konkurencyjności prowadzenia swojego biznesu. Ponieważ trudno wymyślić wariant, który by gwarantował brak kontrowersji w Brukseli, to w moim odczuciu spełnilibyśmy więcej oczekiwań przy rozważeniu podatku progresywnego.

Funkcja fiskalna jest mniej ważna niż wyrównywanie szans?

Funkcja fiskalna od początku była drugoplanowa. Dziś trzeba postawić akcent na to, że funkcja fiskalna, przy kwocie, jaką chcemy uzyskać, powinna być traktowana jako wtórna, natomiast musimy pamiętać o funkcji regulacyjnej i wyrównania warunków konkurencyjności, która jest najbardziej oczekiwana.

Jakie będą stawki?

Lepiej, żeby komunikaty w tak ważnym obszarze dialogu ze społeczeństwem i zainteresowanymi były wypowiadane przez panią premier Beatę Szydło, ministra Pawła Szałamachę czy ministra Henryka Kowalczyka. Ponieważ były przedstawiane różne propozycje, to firmom mylą się już stawki i dziś nie pora, by opowiadać o każdym możliwym poziomie. Po dotychczasowej dyskusji komunikat w tej sprawie musi być stanowiskiem rządu. Dlatego dziś jest za wcześnie, by prezentować te stawki, ale najbliższe dni przyniosą wiedzę w tej sprawie.

Czy będą bardzo odbiegały od tego, co widzieliśmy w pierwszym wariancie?

Mogą odbiegać, ale przekonamy się wkrótce.

Internet nie będzie objęty podatkiem, a co z franczyzą?

W przypadku internetu i franczyzy bardzo trudna do zdefiniowania w sposób precyzyjny i jednoznaczny okazała się podstawa opodatkowania. Dlatego może być tak, że odejdziemy od tych elementów.

Co z handlem w weekendy, będzie odrębna stawka?

Zobaczymy.

Mówił pan, że spodziewacie się odwołań do Brukseli. Będziecie w stanie obronić swoje stanowisko? Pomoże to, że podatki od handlu są też gdzie indziej, we Francji czy w Hiszpanii?

Tam jest inna sytuacja. Istotnym argumentem dla tych krajów było to, że istnieją tam spore rodzinne firmy o długiej wielopokoleniowej tradycji. Nasz handel jest w większości bardzo młody, co skomplikowało opisanie preferencji dla podmiotów określanych jako rodzinne. Kłopotem okazało się także to, że wiele firm, również rodzinnych, podpisało umowy na wyłączność dostaw z hurtowniami. To umowy tak skonstruowane, że praktycznie nie można ich wypowiedzieć bez dużych kar lub wręcz widma zakończenia biznesu. W efekcie okazało się, że w tej części rynku wiele sklepów działa na niskiej, półtoraprocentowej marży i jest faktycznie w pełni kontrolowanych przez dostawcę. To podstawowa różnica między Polską a tymi krajami.

Będziecie w stanie wprowadzić taki podatek, by zapłacił hurtownik?

To właśnie problem z opisaniem franczyzy, dlatego są trudności. Dziś ważniejsze jest, by przestać dyskutować i wprowadzić ten podatek. Jak wejdzie w życie i przyjrzymy się, jak działa, będzie okazja, by go zmieniać i poprawiać.

MF pracuje nad koncepcją podatku od handlu jako podatku od nieruchomości. Czy możliwe, że w przyszłości zastąpi on podatek obrotowy?

Na razie wprowadźmy tę wersję. Będą prowadzone analizy i możliwe, że zostanie wypracowany inny wariant. Ten trop myślenia – pomijając kwestię, która była bulwersująca, czyli podatku uzależnionego od metrażu – powinien być analizowany w pierwszej kolejności.

W takim razie, kiedy wejdzie w życie podatek obrotowy?

Jesteśmy na takim etapie, że będzie to realne od czerwca, lipca.

Jakich przychodów spodziewa się pan w tym roku z tego podatku, skoro będzie działał pół roku?

W budżecie zaplanowano 2 mld zł, przy założeniu, że wejdzie on w życie z początkiem roku. Dziś trzeba wziąć poprawkę na kalendarz i proporcjonalnie do tego zmniejszyć prognozy.

Jak działa podatek bankowy? Obawy się potwierdzają?

Podstawowa obawa, która była artykułowana, czyli zmniejszenie akcji kredytowej, została już odrzucona. Z informacji, jakie mamy, wynika, że akcja kredytowa dalej rośnie w tempie około 6 proc.

A druga obawa, o przerzucenie jego kosztów na klientów?

Dodatkowa funkcja tego podatku, polegająca na wsparciu konkurencyjności małych podmiotów, które podatku nie płacą, daje możliwość przechodzenia do tych instytucji finansowych klientom obawiającym się podwyżek prowizji i opłat. Ja się dziwię, że nie widzę reklam tych instytucji, które właśnie tym, że podatku nie płacą, mogą przyciągać klientów. Funkcja fiskalna nie jest jedyna również w przypadku tego podatku. Ci klienci, którzy widzieli, że ich instytucje modyfikują tabele prowizji i opłat, mieli wybór i mogli zmieć bank.

Czy widać podwyżki w związku z podatkiem bankowym?

Było posiedzenie Komisji Finansów Publicznych poświęcone temu tematowi, niewątpliwie niektóre instytucje zmieniały tabele prowizji i opłat. A przecież nie taki był nasz zamysł, chcieliśmy zachęcić banki, by zechciały się podzielić swoim zyskiem, by nie wykonywały prostego przełożenia kosztów podatku na klienta.

Czy w takim razie przepis o zakazie podwyżek w związku z wprowadzeniem podatku bankowego zadziałał, czy nie?

Bez szerszych analiz nie możemy sprawdzić, czy banki się do niego dostosowały.

Mamy podatek bankowy, zaraz będzie handlowy. Czy myśli pan o kolejnych podatkach sektorowych?

Nikt nie lubi płacić podatków, więc ostrożnie myślę o tego typu daninach. Jeśli pojawią się takie pomysły, to informacje o tym przekaże rząd. PiS miał w programie precyzyjnie określone, jakie zmiany podatkowe będzie wprowadzał, czyli podatek bankowy, od hipermarketów czy obniżkę CIT dla małych podmiotów. I to wprowadzamy, tak jak preferencje podatkowe dla stoczni. Nie ma ani dyskusji, ani wyszukiwania pomysłów na inne podatki sektorowe.

Czy w podatku bankowym nie zamiesza projekt ustawy o pomocy dla frankowiczów?

Dopóki nie będzie ostatecznego kształtu tego projektu, trudno się wypowiadać. Czekamy na propozycję zespołu działającego w Kancelarii Prezydenta RP. Chodzi też o wyjaśnienie pewnych oczekiwań. Banki utworzyły sporą rezerwę na te kredyty, na poziomie 15 mld zł. Oceniam, że regulacje, które zostaną skierowane do Sejmu, będą musiały uwzględniać warunki oczekiwane przez banki, wynikające z tego, że bank ze swojego kapitału będzie w pierwszej kolejności asekurował kredyty najbardziej zagrożone, które nie mają pokrycia w zabezpieczeniach i poręczeniach. To sfera, która wymaga, by wziąć pod uwagę głos banków. Bo jeśli Skarb Państwa nie zamierza i nie będzie finansowo partycypował w rozwiązaniu tego problemu, to trzeba słuchać głosu tego środowiska i zobaczyć, jak zgodnie z klasycznymi zasadami prowadzenia tego biznesu należy rozwiązywać problemy, które mogą prowadzić do zagrożenia czy utraty płynności. I trzeba honorować prawo podmiotu do dysponowania środkami, które chce sam wyasygnować na ratowanie sytuacji. Oczekiwanie drugiej strony jest trochę inne, bo frankowicze traktują się jako jednorodna grupa i oczekują podobnych rekompensat, podczas gdy logika prowadzenia biznesu bankowego wymusza, by w pierwszej kolejności zaspokajać najbardziej zagrożone ekspozycje kredytowe. To najtrudniejszy element w tej ustawie.