Już za kilka miesięcy w życie ma wejść nowy podatek od handlu detalicznego, który obejmie przede wszystkim hipermarkety. Choć są pomysły, by opodatkować przy okazji także e-sklepy. Podstawą nowej daniny ma być nie powierzchnia, ale obroty. Stawka nie jest jeszcze ustalona, ale pojawiają się propozycje w przedziale od 0,1 do 2 proc.

Jeszcze w kampanii przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi Prawo i Sprawiedliwość opublikowało projekt ustawy i podatku od wielkopowierzchniowego handlu detalicznego, którego konstrukcja miała być oparta o powierzchnię sklepów, a właściwie hipermarketów, bo to o nie głównie chodziło. Wynikało to chociażby z założonego dolnego progu 250 mkw. minimalnej powierzchni sklepowej, która miała powodować objęcie tym podatkiem. Sklepy o mniejszej powierzchni miały być z nowej daniny wyłączone. W tamtej koncepcji stawka podatku miała wynosić 2 proc. podstawy opodatkowania (w projekcie wrześniowym PiS był też drugi wariant z podstawą liczoną kwartalnie i 3-stopniową skalą podatkową: 0,5 proc., 1,5 proc. oraz 2 proc.). Cały jednak projekt z kampanii przeszedł już do historii. Styczniowe konsultacje rządu z ekspertami i przedstawicielami branży handlu detalicznego diametralnie zmienił koncepcję tego podatku. Nikt już nie wspomina teraz o powierzchni sklepu. Liczą się jego obroty.

Zmiana koncepcji: podatek od obrotów

Według branży sprawiedliwszym i niekrzywdzącym dla sektora rozwiązaniem nie jest liniowy podatek zależny od powierzchni handlowej, lecz podatek oparty o obroty. Co więcej organizacje reprezentujące interesy tej branży na konsultacjach ze stroną rządową uważali, że najlepsza jest progresja i to nawet stosunkowo szeroka, choć rząd skłania się bardziej ku progresji wąskiej z niewielką liczbą progów.

Bodaj najbardziej interesującym wszystkich pytaniem jest: ile będą wynosiły stawki planowanego podatku? Rząd zaznacza, że stawki, które bierze pod uwagę w projektowaniu progresywnego podatku handlowego będą się mieściły w przedziale od 0,1 do maksymalnie 2 proc., przy czym górny pułap ma raczej nie osiągać poziomu 2 proc. Według ekspertów stawki powinny mieścić się w granicach 0,5-0,8 proc.

O obciążenie nowym podatkiem nie powinny się martwić niewielkie sklepy. Planowana jest bowiem kwota wolna. Jej wysokość jednak nadal nie jest znana (w opinii niektórych wyniesie ona raczej mniej niż 12 mln zł).

Podatek od e-sklepów?

Burzę wywołały doniesienia dziennika "Rzeczpospolita", która podała, że według nieoficjalnych informacji pod uwagę brana jest także ewentualność objęcia nowym podatkiem branżę e-commerce. Za rozszerzeniem bazy nowego podatku również o podmioty prowadzące handel detaliczny przez internet miały skutecznie lobbować organizacje zrzeszające sklepy stacjonarne. Eksperci pytani o konsekwencje takiego posunięcia wskazywali, że opodatkowanie e-sklepów kolejną, obok VAT-u, daniną, może skutkować tym, że polskie firmy prowadzące handel detaliczny online mogą zdecydować się na przeniesienie swojego biznesu do państw, gdzie fiskus łagodniej traktuje tego typu działalność. Jako przykład podawano Czechy, gdzie nikt nie proponuje nowego podatku dla e-sklepów, a podstawowa stawka VAT wynosi 21 proc.

Zapłacą klienci i dostawcy?

W dyskusjach wokół nowego podatku od handlu detalicznego wielokrotnie wskazywano na możliwe konsekwencje wprowadzenia tego typu daniny. Choć handlowcy raczej nie przerzucą całego ciężaru związanego z tym podatkiem na innych to jednak pewną część jednak przeniosą. Na kogo? Wskazuje się dwie grupy, które po części "sfinansują" wpływy do budżetu z tego podatku. Są to po pierwsze - klienci. Dyskonty, markety i sklepy podniosą po prostu ceny, by nie stracić w biznesie, gdzie i tak królują niskie, kilkuprocentowe marże. Drugą grupą, która najprawdopodobniej będzie obarczona skutkami finansowymi nowego podatku będą dostawcy. Chodzi w szczególności o dostawców produktów dla dużych sieci. Mali odbiorcy nie mają takiej pozycji, by narzuci swoim kontrahentom niższe ceny dostaw. Wielcy kupcy (duże sieci marketów, dyskontów) mają znacznie silniejszą pozycję negocjacyjną w ustalaniu cen dostaw wielkich partii towarów i mogą wymusić jeszcze niższe ceny tłumacząc się nowym kosztem, czyli podatkiem. Eksperci zwracają przy tym uwagę, że tymi dostawcami są w Polsce najczęściej małe i średnie firmy.

Nowy projekt ustawy wprowadzającej podatek od handlu detalicznego ma być opublikowany lada dzień. Rząd szacuje, że jego wprowadzenie spowoduje roczne wpływy do budżetu państwa na poziomie 2-3 mld złotych. Prawdopodobnym okresem wejścia w życie uchwalonej już ustawy o podatku handlowym jest II kwartał tego roku (kwiecień-czerwiec).