Minister finansów wydał interpretację ogólną w sprawie zaliczania do kosztów podatkowych strat na opcjach walutowych. Cztery dni po tym dwie firmy podziękowały za to wylewnie w ogłoszeniu prasowym. Dlaczego nikt inny? Przecież od siedmiu lat skutki wahań kursów złotego dotyczą tysięcy frankowiczów. Powinni być więc usatysfakcjonowani.

Konsekwencje odczuło też na własnej skórze wiele osób fizycznych prowadzących indywidualnie działalność gospodarczą. Od początku toczą przecież spór z fiskusem o art. 30b ust. 4 ustawy o PIT, w którym jest mowa o realizacji praw z instrumentów finansowych „w wykonaniu działalności gospodarczej” podatnika.
Odpowiedź jest banalnie prosta – interpretacja ministra dotyczy wyłącznie podatników CIT, a nie PIT. I przez to, choć została wydana na podstawie art. 14a par. 1 ordynacji podatkowej, ogólna nie jest. Najpewniej z tego powodu jest także niezgodna z konstytucją, ale któż miałby dziś o tym orzec?
Pomińmy podatników PIT, ale dlaczego nie dziękują inne firmy płacące CIT? Bo najprawdopodobniej ich zobowiązania w tym zakresie już się przedawniły. Toksyczne opcje walutowe to – jak przyznaje minister – problem lat 2007–2008, więc pięcioletni okres przedawnienia minął już z końcem 2014 r. Tymi, którzy mogliby zyskać na interpretacji ministra, są firmy walczące o swoje w sądach administracyjnych. Należy jednak zwrócić uwagę na to, że dotychczasowe wyroki sądów były zgodne z sensem wypowiedzi ministra. Ten bowiem wyraźnie zastrzega, że w sytuacji, gdy nabycie opcji miało „wyłącznie cel zarobkowy (spekulacyjny), wydatki takie nie stanowią kosztów uzyskania przychodów”.
Z dotychczasowych orzeczeń NSA nie wynikało nic innego. Przegrane firm brały się stąd, że sąd kasacyjny podzielał zdanie organów podatkowych o spekulacyjnym charakterze transakcji na opcjach i ich oderwaniu od przedmiotu działalności gospodarczej podatnika (tak m.in. w tegorocznych wyrokach o sygn. akt II FSK 2249/13, II FSK 2561/12, II FSK 1009/12).
Podatnicy wygrywali, jeśli organy podatkowe w ogóle nie podnosiły argumentu o braku związku pomiędzy kontraktami na instrumentach pochodnych. Tak było choćby w sprawie z 6 października 2015 r. (sygn. akt II FSK 1922/13). Zatem teraz organy podatkowe będą albo pomijać zarzut braku związku kosztu z przychodem, albo wycofają wniesione już skargi kasacyjne. Liczę na to, że dowiemy się, w sprawie których podmiotów takie decyzje zapadną.