W jednym wszyscy – i ci, których wybraliśmy do parlamentu, i ci, którym nie udało się przeskoczyć progu – byli zgodni. Trzeba uszczelnić system podatkowy.
Zarówno diagnoza (za duża luka w VAT i CIT), jak i niektóre recepty na poprawę sytuacji (centralny rejestr faktur, split payment, ograniczenie rozliczeń kwartalnych, wprowadzenie klauzuli przeciwko unikaniu opodatkowania) są prawidłowe. Warto dorzucić postulowane przez niektórych ekspertów (i od lat przez NBP) zmniejszenie limitu dla płatności gotówkowych. Mógłby on być nie tylko radykalnie niższy niż dziś (równowartość 15 tys. euro), lecz także stosowany szerzej niż tylko w obrocie między firmami. Mamy przecież doskonale rozwinięty, jeden z najnowocześniejszych na świecie sektor bankowy. A problem z niedostatecznym ubankowieniem niektórych grup społecznych, np. starszych osób, można dość łatwo rozwiązać.
Najtrudniejsze będzie ograniczenie luki w CIT, którą zdefiniowałbym jako różnicę między tym, co do budżetu wpływałoby, gdyby nie ukrywanie dochodów, wykraczająca poza rozsądne granice (nie tylko granice obowiązującego dziś prawa) optymalizacja podatkowa w przedsiębiorstwach i nieuczciwa konkurencja podatkowa między państwami, a tym, co rzeczywiście zasila naszą wspólną kasę. W tej kwestii naprzeciw aparatu fiskalnego stoją silne, wpływowe, najczęściej międzynarodowe przedsiębiorstwa i armia wspierających je doradców. Publiczna strona zyskała jednak w ostatnich latach ważnego sojusznika. Komisja Europejska postawiła na walkę z unikaniem danin. Nie działa szybko, ale dysponuje potężną siłą. Właśnie zakwestionowała decyzje podatkowe władz Luksemburga i Holandii (sprawy Fiata i Starbucksa), oceniając, że oznaczały udzielenie koncernom niedozwolonej pomocy. Innymi słowy – złamano prawo UE (co przepowiadała słynna unijna komisja Taxe, której ciekawe wstępne sprawozdanie opisywaliśmy na łamach; za chwilę poznamy jej raport końcowy). To cios w nieuczciwą konkurencję między państwami członkowskimi. Niestety, paradoks polega na tym, że zaoszczędzone na podatku pieniądze spłyną do kasy krajów, które z oferowania korporacjom przywilejów finansowych uczyniły sobie biznes. Inne państwa, które często mogły się tylko bezradnie przyglądać, jak na tym tracą, nie dostaną ani grosza. Poprawia się jednak ich pozycja konkurencyjna na przyszłość.
Biorąc pod uwagę, jak szeroki był przed wyborami konsensus w sprawie zmian zmierzających do uszczelnienia systemu, można założyć, że nastąpią one szybko (oby nie kosztem jakości) i w pełnej zgodzie wszystkich parlamentarzystów. W identycznej zgodzie nowy rząd powinien współdziałać z KE w sprawie walki z unikaniem opodatkowania.