Od ponad pół roku przedsiębiorca świadczący usługi elektroniczne poza granicami swojego państwa (ale w granicach UE) ma obowiązek odprowadzania VAT w kraju, z którego pochodzi nabywca jego usługi. Musi więc zarejestrować się w danym kraju jako płatnik VAT. Aby jednak nie tracić czasu na załatwianie formalności z urzędami skarbowymi 27 państw, może skorzystać z systemu MOSS (Mini One Stop Shop). To sieć punktów, której zadaniem jest pomaganie przedsiębiorcom w rozliczaniu VAT w poszczególnych krajach.
MOSS nie rozwiązuje jednak większości problemów. "Polscy twórcy aplikacji, sprzedawcy e-booków czy treści streamowanych, dostarczający usługi osobom fizycznym zamieszkałym w Unii Europejskiej, zmuszeni są na własną rękę lokalizować swoich klientów. Muszą również znać obowiązującą w danym kraju stawkę VAT, by móc określić cenę swojego produktu lub usługi, a w przypadku, gdy kupujący wystąpi o fakturę sprzedaży, zobowiązani są wystawić dokument zgodnie z przepisami kraju klienta. Na potrzeby ewentualnej kontroli powinni przechowywać wszystkie informacje o fakturach czy płatnościach oraz dane teleadresowe nabywców nawet przez 10 lat. W MOSS należy rozliczać się kwartalnie, dokładnie do 20 dnia miesiąca po zakończeniu kwartału – nawet, jeśli tym dniem nie jest dzień roboczy. To wszystko stwarza ogromne trudności dla małych i średnich firm, które nie mają możliwości i środków, którymi dysponują giganci na rynku e-usług" - komentuje PAP Tomasz Marciniak, kontroler finansowy z MakoLab.
Kontrowersje budzi też to, że przy transakcjach międzynarodowych nie istnieje próg obrotów uprawniających do zwolnienia z VAT. Nie ma więc znaczenia, czy firma uzyskała takie zwolnienie w kraju rejestracji (w Polsce wystarczy nie wykazywać obrotów większych niż 100 tys. złotych rocznie). To cios dla polskich startupów, które swój rozwój budują od początku w oparciu o rynki międzynarodowe.
Wszystko regulują przepisy państwa, z którego pochodzi klient. "Urzędnicy europejscy odpowiedzialni za kształt tych przepisów nie wzięli pod uwagę, jak dramatyczne w skutkach mogą być nowe regulacje. (...) Obserwowanie na bieżąco przepisów podatkowych innych krajów UE wymaga specjalnych kwalifikacji. Mali przedsiębiorcy powinni zatrudnić dodatkowych pracowników, którzy będą się tym zajmować" - zauważa Łukasz Mazur, ekspert od prawa podatkowego, Prezes ECDDP Cyprus Ltd. Nawet jednoosobowe firmy muszą zapłacić za ewidencję i zabezpieczenie danych, a także np. za tłumacza w razie nagłej kontroli zagranicznego urzędu skarbowego.
Wielu przedsiębiorców z Polski i całej UE z różnych powodów nie stosuje się jeszcze do nowych zasad. Zdaniem ekspertów, polskie mikrofirmy i startupy mogą stać dziś przed dylematem: zaakceptować nowe prawo i ograniczyć transakcje zagraniczne do minimum, czy postępować według starych reguł i narazić się na kary.
Według brytyjskich aktywistów z organizacji EUVATAction, nowe przepisy hamują rozwój rynku usług elektronicznych i nie sprzyjają ani konkurencyjności, ani łataniu fiskalnych dziur. Wręcz przeciwnie, jak wskazują, z danych brytyjskiego urzędu skarbowego wynika, że w sześć miesięcy po wprowadzeniu nowych regulacji ponad 78 proc. zwrotów VAT rozliczanych w systemie MOSS stanowi tylko 1 proc. całościowych przychodów fiskusa.
We wrześniu w Dublinie ministrowie finansów UE dyskutowali nad kształtem nowego prawa. Większość z nich zgodziła się że nowe zasady rozliczania VAT stanowią problem dla małych przedsiębiorców i szkodzą rynkowi; nie podjęli jednak wyraźnych kroków w kierunku zmiany prawa. Brytyjscy aktywiści domagają się stworzenia progów dochodowych, poniżej których przedsiębiorcy mogliby rozliczać się na starych zasadach. Postulują też o to, by lokalizację klienta można było oprzeć tylko na jednym źródle zamiast dwóch. W odpowiedzi na te postulaty Komisja Europejska rozpoczęła konsultacje społeczne poświęcone nowelizacji prawa.
Prof. nadzw. dr hab. Barbara Piontek, sekretarz generalna i opiekun merytoryczny warsztatów eksperckich w ramach Forum dla Wolności i Rozwoju Law4Growth - konferencji poświęconej praktykom prawnym, sprzyjającym rozwojowi gospodarczemu - podkreśla, że nowelizacja prawa jest potrzebna.
"Obecny kształt prawa godzi głównie w najmniejsze oraz średnie podmioty i nie sprzyja wyrównywaniu szans. W przeciwieństwie do małych graczy, największe koncerny stać na lepszą obsługę księgową i ewidencjonowanie danych. Nie tylko dysponują szerszą bazą specjalistów i partnerów, którzy są w stanie zadbać o właściwe rozliczenia, ale także ich koszty rozkładają się na znacznie liczniejszą grupę klientów. W teorii większe polskie przedsiębiorstwa mogłyby na takim prawie skorzystać, ponieważ stawka VAT jest u nas wyższa niż w większości krajów Europy. Najmniejsi gracze są jednak w tym momencie obciążeni formalnościami i podatkiem, którego w kraju nie musieliby płacić wcale" - podsumowuje prof. Piontek.