Ministerstwo Finansów nie ruszyło na zagraniczne łowy. Informacje o przedsiębiorcach przerzucających dochody do innych krajów zbiera od dawna
O przetargu na dostęp do baz danych o polskich firmach za granicą stało się głośno w chwili jego rozpisania, czyli w marcu 2015 r. Za dostęp do bazy danych ze sprawozdaniami przynajmniej 6 mln firm (składanych od 2005 r.) MF gotowe było zapłacić nawet 2,2 mln zł netto. Argumentowało, że musi kontrolować, czy polskie firmy nie wchodzą w transakcje ze swoimi zagranicznymi spółkami córkami bądź matkami, stosując inną cenę niż rynkowa. Mogłyby bowiem z tego powodu zaniżać dochód i płacić mniej podatku w Polsce.
Przetarg niewiele jednak zmieni w działaniach resortu, bo już wcześniej MF korzystało z podobnej bazy Amadeus. Wiesława Dróżdż, rzecznik prasowy resortu, wyjaśnia, że rozpisanie przetargu było jedynie konsekwencją wygaśnięcia dotychczasowych licencji.
Wygrała go firma Bureau Van Dijk Editions Electroniques S.A., która od lat świadczy podobne usługi. Wynik nie był zaskakujący, bo zwycięzca był jedynym oferentem. Jak informuje jego przedstawicielka Miriam Juráčková, baza Orbis Europe zawiera szczegółowe dane finansowe i własnościowe o 43 mln europejskich podmiotów. Dzięki temu Ministerstwo Finansów będzie mogło łatwo zbadać, czy firma np. z Luksemburga jest powiązana kapitałowo z podmiotem z Polski – wyjaśnia.
W jaki sposób informacje o polskich firmach znalazły się w bazie Orbis Europe? Juráčková tłumaczy, że jej firma zbiera dane ze źródeł oficjalnych, w tym z Krajowego Rejestru Sądowego, Monitora Sądowego i Gospodarczego. Niektóre pozyskuje bezpośrednio od samych firm. Maksymalnie w ciągu trzech miesięcy od publikacji raportu finansowego danej spółki odpowiednie dane są przenoszone do bazy Orbis Europe.
– Ze zgromadzonych w niej informacji korzysta fiskus nie tylko w Polsce, ale też w wielu innych krajach. Różnić się może tylko zakres informacji, których potrzebuje – dodaje Miriam Juráčková.
– Fiskus faktycznie jest coraz skuteczniejszy w zakresie cen transferowych, ale trudno wiązać to z zakupem dostępu do jednej bazy danych – uważa Paulina Gromadzka, lider praktyki cen transferowych w Kancelarii Ożóg Tomczykowski. Zwraca uwagę na to, że urzędnicy są po prostu coraz lepiej wyszkoleni i wiedzą, które rozliczenia powinny być kontrolowane. Przypomina, że od 2017 r. przepisy w zakresie cen transferowych mają się znów zmienić i jeszcze trudniej będzie uniknąć obowiązków w tym zakresie.