Do wprowadzenia takiego podatku przymierzają się jednak inne państwa. Kilka dni temu pomysł przedstawiono w Bułgarii. W wywiadzie dla tamtejszej gazety „Dneven Trud” wiceminister zdrowia Adam Persenski zaproponował, aby danina objęła produkty żywnościowe oraz napoje energetyczne zawierające dużo cukrów, soli, tłuszczów, kofeiny i tauryny. Stawka podatku wahałaby się pomiędzy 3 a 10 proc. Według rządowych szacunków ceny niezdrowych produktów wzrosłyby o więcej niż 10 proc., a budżet wzbogaciłby się o kwotę równą około 85 mln dolarów. Nad wprowadzeniem nowego podatku zastanawia się także Wielka Brytania. Pod koniec maja 2015 r. jeden z tamtejszych instytutów żywnościowych opublikował raport w którym nawołuje do opodatkowania „śmieciowego jedzenia”. Miałoby to bardzo pozytywny wpływ na zdrowie Brytyjczyków – wynika z raportu.
Śledztwo Komisji
Plany obu krajów to póki co przymiarki. Bułgaria zanim oficjalnie zaproponuje nowy podatek, zamierza poczekać na wyniki śledztwa Komisji Europejskiej wobec Danii. Ten skandynawski kraj opodatkował niezdrową żywność jeszcze w październiku 2011 r. Miał to być sposób na zwalczanie szkodliwych nawyków żywieniowych i przedłużenie średniej oczekiwanej długości życia obywateli. Rząd duński wycenił kilogram tłuszczów nasyconych na 16 koron (ok. 2,9 dolara) podatku. Po roku Duńczycy musieli jednak przyznać się do porażki i daninę znieśli. Stwierdzono, że miała ona negatywny wpływ na ceny żywności i zagrażała rynkowi pracy w tym kraju. W lutym 2015 r. KE wszczęła śledztwo, aby zbadać czy Dania celowo nie zwalniała z podatku niektórych firm. To zaś mogłoby być uznane za niedozwoloną pomocą publiczną państwa.
Śledztwo w Danii nie oznacza jednak, że Komisja Europejska krytycznie podchodzi do samej idei opodatkowania niezdrowego jedzenia. Z raportu jej ekspertów opublikowanego w 2014 r. wynika, że takie daniny przynoszą szereg korzyści budżetowych i zdrowotnych. Raport ostrzegał jednak, że konsumenci, którzy zrezygnują z jedzenia opodatkowanego, mogą znaleźć jego tańsze niezdrowe zamienniki.
A u nich działa
Podatki od „śmieciowego jedzenia” przyjęły się i funkcjonują jednak w innych krajach. Przykład to Węgry, gdzie we wrześniu 2011 r. nałożono je na żywność paczkowaną, chipsy i inne przekąski, słone i słodkie ciasteczka oraz napoje energetyzujące. Na podatek od niezdrowej żywności zdecydowała się także Finlandia. Od 2011 r. dodatkowo opodatkowane są tam m.in. czekolada, cukierki i lody. Inny pomysł wprowadziła w życie Francja. W 2012 r. podniosła o 300 proc. wysokość podatku na olej palmowy. Eksperci argumentowali, że winny jest on szkodliwych skutków zdrowotnych i środowiskowych (np. poprzez znaczące ogołocenie lasów). Rok później podatek objął także napoje energetyczne, takie jak Redbull. W październiku 2013 r. daninę tłuszczową zatwierdził także Meksyk, gdzie sojusz w tej sprawie zawarły rząd i organizacja pozarządowa Władza Konsumentów. Zdobyte przez fiskusa pieniądze miały służyć założeniu w całym kraju źródełek wody pitnej. Wojnę napojom gazowanym wydały także USA, gdzie niezdrowa żywność podlega podatkom w ponad 30 stanach. Wprowadzenie federalnej daniny wprowadzała także administracja Baracka Obamy.