Urząd nie może karać osoby wezwanej do złożenia zeznań, jeśli sam nie radzi sobie z przesłuchaniem – orzekł Naczelny Sąd Administracyjny.

Szarpanina, policja, ochroniarze – w takiej atmosferze czekał na przesłuchanie świadek wezwany przez urząd kontroli skarbowej. Po trzech godzinach był już zmęczony i wyszedł, odmawiając składania zeznań. W protokole kazał zapisać, że poświęcił trzy godziny na złożenie wyjaśnień, ale urzędnicy zrobili wszystko, by mu to uniemożliwić. Urząd kontroli skarbowej stwierdził jednak, że odmowa była bezzasadna, i nałożył na niego karę porządkową w wysokości 1500 zł.
Spór w tej sprawie dotyczył trzech kwestii: prawidłowości wezwania świadka, tego, kto i czy w ogóle może nagrywać przesłuchanie, oraz czy po stawieniu się w urzędzie wezwany mógł po kilku godzinach wyjść bez złożenia zeznań.
Mężczyzna stawił się w ustalonym terminie w urzędzie kontroli skarbowej, bo gdyby tego nie zrobił, groziła mu kara porządkowa. Z wezwania nie wynikało jednoznacznie, o jaką sprawę chodzi. Wiadomo było tylko, że jest to postępowanie kontrolne w sprawie oznaczonej numerem.
O przesłuchaniu świadka organ zawiadomił też kontrolowanego podatnika. Ten przybył z pełnomocnikiem, który zażądał, by urzędnicy nagrali przesłuchanie, a jeśli nie mają odpowiedniego sprzętu – by umożliwili nagrywanie jemu samemu. Nagrywania chciał też świadek. Gdy urząd odmówił, pełnomocnik wyciągnął kamerę. Wówczas urzędnicy zawołali na pomoc policjantów, ochroniarzy i dyrektora UKS. Szarpanina trwała trzy godziny.
Po 12.00 świadek wyszedł, a urząd wymierzył mu karę.
Świadek odwołał się do dyrektora Izby Skarbowej w Warszawie, a gdy ten nie przyznał mu racji – złożył skargę do warszawskiego WSA. Argumentował, że wezwanie zawierało błędy formalne i organ nie mógł go ukarać. Tłumaczył, że z pisma nie wynikało, w jakiej sprawie był wzywany. Uważał też, że urzędnicy powinni nagrywać sprawę, skoro zarówno podatnik, jak i on sam zgłosili takie żądanie. Nie rozumiał też, czemu kara pieniężna została wymierzona właśnie jemu, skoro to nie on był sprawcą całego zamieszania.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie stanął jednak po stronie urzędu. Orzekł, ze świadek został wezwany prawidłowo i że nie miał prawa opuścić budynku bez złożenia zeznań. A urzędnicy mogli odmówić nagrywania.
Mężczyzna wygrał dopiero w NSA, który zarzucił organowi brak profesjonalizmu. Sędzia Krzysztof Winiarski zwrócił uwagę na to, że świadek stawił się zgodnie z wezwaniem na 9.00, a to, że urzędnicy nie potrafili przeprowadzić przesłuchania, nie jest jego winą.
Naczelny Sąd Administracyjny był zdziwiony tym, że organ postanowił ukarać świadka i nie uzasadnił przy tym wysokości kary. Wytknął też urzędowi bałagan. – Co prawda wezwanie skierowane do świadka nie wymaga dokładnego informowania go, w jakiej sprawie zostaje on wezwany, ale leży to w interesie organu. Jeśli świadek będzie wiedział, po co przychodzi, to będzie mógł złożyć dokładniejsze wyjaśnienia – tłumaczył sędzia Winiarski.
NSA podkreślił również, że skoro podatnik i świadek zarzucali urzędnikom brak profesjonalizmu i żądali zarejestrowania przesłuchania, to organ powinien był im to zapewnić. Sąd wyjaśnił, że strona nie może co prawda nagrywać przesłuchania, ale organ ma taką możliwość i powinien z niej skorzystać.
Strona nie może nagrywać przesłuchania, ale organ ma taką możliwość i powinien z niej skorzystać
ORZECZNICTWO
Wyrok NSA z 24 czerwca 2015 r., sygn. akt II FSK 1337/13. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia