Przychody gmin wzrosną o kilka miliardów złotych. Ale dostaną one mniejsze dotacje i więcej zadań własnych. Lokalny PIT oznacza konieczność obłożenia tym podatkiem rolników. Inaczej powstanie przepaść między gminami wiejskimi a miejskimi
PIT należny przy zastosowaniu skali podatkowej 18% i 32%
/
Dziennik Gazeta Prawna
Dochody z pierwszego progu PIT trafią w całości do samorządów, a te z drugiego – zasilą budżet państwa. Takie rewolucyjne zmiany rozważa resort administracji. Potwierdza to jego wiceszef Marek Wójcik. – To racjonalny krok. Trzeba wspomagać rozwój samorządów, dając im do tego odpowiednie narzędzia – uważa. Ponadto, jak ustalił DGP, podatkiem dochodowym mogą zostać objęci rolnicy.
Tymczasem Ministerstwo Finansów na razie nie komentuje pomysłu. – Ale nie odżegnuje się od niego. Jest szeroko dyskutowany w resorcie – zapewnia Wójcik.
Pytań jest wiele, a pewnik tylko jeden: nowe rozwiązania opłaciłyby się samorządom. Jak wyliczyło Forum Od-nowa, zgarniałyby one z pierwszego progu PIT 37 mld zł, czyli o 6 mld zł więcej niż z udziałów w podatku. Co istotne, symulacja ta dotyczy wyłącznie roku 2012, podczas gdy w kolejnych latach wpływy z PIT systematycznie rosły.
Po tej informacji wielu lokalnych włodarzy zapewne zaciera z radości ręce. Ale dalsze pomysły resortu administracji mogą skutecznie ostudzić ich zapał. – Po zmianach wiele obecnych zadań zleconych mogłoby się stać zadaniami własnymi samorządów. Musiałyby je finansować ze swoich budżetów – wyjaśnia wiceminister Marek Wójcik. Wówczas lokalne władze miałyby elastyczniej rozdzielać pieniądze. Zmiany dotyczyłyby trzech podstawowych źródeł dochodów: dotacji (włodarze otrzymują je m.in. na zadania zlecone przez administrację centralną), dochodów własnych i subwencji (finansowanie zadań oświatowych i system wyrównawczy).
Dziś dotacje stanowią 23 proc. dochodów samorządów. Rozważana przez rząd koncepcja zakłada ich obniżenie do poziomu 10–15 proc. Natomiast dochody własne wzmocnione lokalnym PIT miałyby osiągnąć pułap 55–65 proc., podczas gdy dzisiaj jest to 50 proc. Ostatnia część, przypadająca na subwencje miałaby się mieścić w widełkach 25–30 proc., czyli podobnie jak obecnie (26 proc.).
Po zmianach PIT miałby nawet 65-proc. udział w dochodach gmin
Znaczna część samorządów pozytywnie podchodzi do pomysłu stworzenia lokalnego PIT. Takiego zdania jest np. Kraków. – Propozycja ta korzystnie wpłynie na budżety gminne. Do tej pory gminy partycypowały w dochodzie z podatku dochodowego od osób fizycznych w udziale wynoszącym 37,5 proc. – mówi Zbigniew Krzysztyniak z urzędu miasta w Krakowie. Rząd rozważa przedstawienie projektu zmian w 2016 r., tak by weszły one w życie w kolejnym roku.
– W minionych latach udział podatników PIT będących osobami fizycznymi rozliczającymi się według progu 18 proc. wynosił 98–99 proc. ogółu. Zwrócenie gminom całości dochodów z PIT, nawet jeśli dotyczyłoby to podatników rozliczających się według pierwszego progu, byłoby rozwiązaniem korzystniejszym niż obecnie obowiązujący, polegający na przekazywaniu określonej części dochodów wszystkich podatników PIT – dodaje Krzysztyniak. Inne miasta są jednak ostrożniejsze.
Bydgoszcz stoi na stanowisku, że propozycji MAiC nie można oceniać wybiórczo, tzn. tylko w zakresie PIT. – Generalnie kierunek zmian mających na celu zwiększenie wpływu samorządów na wielkość dochodów własnych, w tym z PIT, należy ocenić pozytywnie – ocenia doradca prezydenta Bydgoszczy Marta Stachowiak. Nasza rozmówczyni chciałaby jednak, by samorządy miały pełną wiedzę o bazie podatników, a nawet posiadały prawo do zmiany stawki podatkowej w pierwszym progu. – Takie zmiany umożliwiłyby samorządom kreowanie polityki podatkowej i oddziaływanie na podatników – tłumaczy.
Jeszcze ostrożniej do propozycji podchodzi Lublin. – Zaproponowane rozwiązanie w większym stopniu niż dziś uzależnia samorządy od koniunktury gospodarczej i sytuacji demograficznej regionu. Miasto nie dysponuje obecnie informacją, ilu mieszkańców jaką część dochodów rozlicza w pierwszym, a jaką w drugim progu podatkowym. Kompleksowa ocena może nastąpić po przekazaniu ostatecznych propozycji zmian, w ramach konsultacji z przedstawicielami samorządów – twierdzi Lucyna Sternik z lubelskiego ratusza.
Z kolei Agata Dąmbska z Forum Od-nowa podkreśla, że usamorządowiony pierwszy próg podatkowy niesie ze sobą korzyści także społeczne. – Ważne, by podatnik widział, ile pieniędzy z jego podatków trafia na rzecz jego wspólnoty lokalnej – przekonuje. Samorządy miałyby przy tym większą swobodę w wydawaniu pieniędzy, jeśli przy okazji rząd zamieniłby część zadań zleconych na zadania własne władz lokalnych. Dziś do zadań zleconych należą te związane z ewidencją ludności, dowodami osobistymi, urzędami stanu cywilnego, rejestrem wyborców, obroną narodową i zarządzaniem kryzysowym. Z wprowadzeniem lokalnego PIT może jednak nie być łatwo. Jak mówi nam przedstawiciel jednego z resortów, kluczowe dla wprowadzenia samorządowego PIT będzie rozstrzygnięcie problemu rolnictwa.
– Dopóki nie opodatkujemy rolników, trudno będzie to przeprowadzić. Inaczej mechanizm na dzień dobry będzie niesprawiedliwy, bo wprowadzi nierównowagę między słabymi gminami wiejskimi a silniejszymi miejskimi. Rolnicy nie podlegają rozliczeniu, choć radzą sobie zupełnie nieźle, a przecież korzystają z infrastruktury gminnej – podkreśla nasz rozmówca. – Usamorządowienie podatków dochodowych jest od dawna wyczekiwanym krokiem. Kwestią wtórną jest sposób tego usamorządowienia. W zamyśle PIT jest podatkiem powszechnym, z którego nie powinno się zwalniać całej grupy społecznej. Z tego powodu w gminach wiejskich jest dziś poważna luka w dochodach – wskazuje dr Aleksander Nelicki, ekspert ds. finansów samorządów.