Wśród przyszłych zmian w ordynacji podatkowej dwie najważniejsze to oczywiście klauzula przeciw unikaniu opodatkowania oraz klauzula rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatnika (in dubio pro tributario). Wprowadzenie pierwszej – funkcjonującej w wielu krajach – zaproponowało Ministerstwo Finansów.
Drugą, która przedsiębiorcom wydaje się pilną koniecznością, chce wdrożyć prezydent. Jednak pierwsza właśnie trafiła do kosza: w projekcie nowelizacji, którym zajmuje się rząd, zapisów na jej temat już nie ma – a były. To nie znaczy bynajmniej, że w ordynacji taka klauzula prędzej czy później się nie pojawi. Będzie nad tym pracować komisja kodyfikacyjna, ale na ostateczne efekty jej prac trzeba czekać dwa – trzy lata. Jak to więc możliwe, że MF jednym, szybkim ruchem wykreśliło z projektu przepisy, nad którymi długo i żmudnie pracowało i na których bardzo mu zależy? Odpowiedzią jest być może kalendarz – wyborczy. Doszło do tego kilka dni przed wyborami prezydenckimi i kilka miesięcy przed parlamentarnymi. Nie jest to czas, który sprzyja kontrowersyjnym, choćby i potrzebnym fiskusowi, zmianom. Druga klauzula wprost przeciwnie – mogłaby być argumentem w walce o wyborców. W wyborach prezydenckich na pewno nie zaszkodziła projektodawcy. Sęk w tym, że mogłaby zaszkodzić fiskusowi i wpływom do budżetu. Dlatego rząd mocno się jej sprzeciwia i skutecznie hamuje prace parlamentarne nad nią. Można rzec, że w tej sytuacji wybrał salomonowe rozwiązanie: nie damy wam oczekiwanej marchewki (in dubio pro tributario), żeby aparat skarbowy nie dostał od niej niestrawności lub zaparcia, ale i nie walniemy kijem po głowie.
Rezultat? Na razie będziemy mieli ordynację bez jednej i bez drugiej zmiany. Remis? Jeśli już to ze wskazaniem. Rząd ma już, od kilku miesięcy instrumenty, które ułatwiają mu walkę z unikaniem opodatkowania i agresywną międzynarodową optymalizacją (np. przepisy dotyczące daniny od dochodów zagranicznych firm kontrolowanych). Przedsiębiorcy nie uzyskali na razie nic z tego, na czym im zależało.
Opisuję to w kategoriach rywalizacji (niekoniecznie sportowej i fair play), a nawet walki. Bo jasne jest chyba, że niestety o współpracy i wspólnym wypracowaniu sensownych rozwiązań w gronie przedstawicieli fiskusa i pracodawców/przedsiębiorców nie ma jak dotąd mowy. I może to jest najsmutniejszy wniosek z obserwacji prac nad zmianami w ordynacji .