Prezydencki projekt nowelizacji ordynacji podatkowej, nadający rangę ustawową zasadzie in dubio pro tributario, budzi sprzeczne oceny, a nawet emocje. Część tych ocen jest dyskusyjna, lub wręcz bezzasadna
Prezydencki projekt nowelizacji ordynacji podatkowej, nadający rangę ustawową zasadzie in dubio pro tributario, budzi sprzeczne oceny, a nawet emocje. Część tych ocen jest dyskusyjna, lub wręcz bezzasadna
Najbardziej oczywistych nieporozumień nie można pozostawić bez komentarza – zwłaszcza że toczą się prace parlamentarne nad wspomnianym wyżej projektem. Głosy sceptyczne niestety płyną m.in. z opiniotwórczego środowiska sędziów sądów administracyjnych.
Trzeba wyraźnie stwierdzić, że obawa o to, że przepis – po jego wejściu w życie – zakłóciłby proces prawidłowej wykładni prawa, nie jest uzasadniona. Przecież odwołanie się do wspomnianej zasady będzie możliwe tylko wówczas, gdy zawiodą znane i dostępne środki wykładni prawa, a jej rezultatem będzie nieusunięta w procesie wykładni wątpliwość interpretacyjna – a to nie zdarza się na co dzień. Zasadę in dubio trudno byłoby nawet uznać za zasadę wykładni w ścisłym znaczeniu – jest to raczej zasada stosowania prawa niedoskonałego.
Argumentu, że zasada in dubio pro tributario narusza równowagę między interesem jednostki a interesem publicznym (rozstrzygnięcie na korzyść podatnika) nie da się obronić. Przecież w żywotnym interesie publicznym leży to, aby wobec obywatela nie stosowano prawa o nieznanej treści – a takim są przepisy, których nie można jednoznacznie zinterpretować znanymi metodami. To nie podatnik tworzył niejasne przepisy. Trudno byłoby wskazać lepszy przykład rozwiązania prawnego, które tak dobrze łączy interes podatnika z interesem publicznym. Przeciwstawianie tych interesów było domeną poprzedniego ustroju.
Zasada in dubio nie zwalnia ustawodawcy – jak się to niekiedy sugeruje – z obowiązku podejmowania wysiłków i starań o dobre prawo. Jest odwrotnie. Tylko konsekwentne stosowanie tego rodzaju przepisów, jak proponowany, może obudzić ustawodawcę podatkowego.
Dotychczasowa polityka sądów administracyjnych, wyrażająca się w swoistej kurateli nad nieudolnym prawodawcą, zawiodła – ośrodki prawotwórcze poczuły się zwolnione od pogłębionej pracy nad rozwiązaniami prawnymi (bo i po co? Sąd przecież wszystko naprawi...). Nie bez przyczyny utworzenie Komisji Kodyfikacyjnej Ogólnego Prawa Podatkowego było inicjatywą kancelarii premiera, a nie ministra finansów.
Przekonanie, że sędzia jest w stanie poprawnie zinterpretować każdy przepis prawa, pozostaje w zagadkowej sprzeczności z obawami, że zasada in dubio stanie się przeszkodą w dziele wykładni prawa. Przecież przepis uznany za dostatecznie jednoznaczny w jego zastosowaniu w konkretnej sprawie wykluczy stosowanie dyskutowanej tu zasady...
Jeśli w dyskusji nad zasadą in dubio podnosi się niekiedy argument, że najlepszym lekarstwem na niejasność prawa są uchwały NSA, to można z nim polemizować jedynie przez proste zaprzeczenie, oparte na oglądzie rzeczywistości. Uchwały rzadko cokolwiek wyjaśniają; są jedynie dowodem na dokonanie pewnego wyboru interpretacyjnego, podejmowanego z przyczyn pragmatycznych (potrzeba ujednolicenia praktyki orzeczniczej w sytuacji, gdy sądy są zobowiązane, przez rozwiązania systemowe, do zajęcia stanowiska w sprawie). Wybór jednej z możliwych hipotez interpretacyjnych nie może być utożsamiany z wyjaśnieniem znaczenia niejasnego przepisu.
Można mieć uwagi co do samego sformułowania w projekcie prezydenckim art. 2a – ale przecież nie takie przepisy poddawały się prawidłowej wykładni. Poza tym trzeba wyraźnie rozróżnić krytykę zasady od krytyki przepisu. W tym ostatnim wypadku jest dobra wiadomość dla niezadowolonych z kształtu przepisu: Rada Konsultacyjna Prawa Podatkowego – jednoznacznie popierając samą zasadę – sformułowała trzy inne, konkurencyjne i chyba bardziej jednoznaczne w treści wersje przepisu (W. Morawski, M. Ślifirczyk, A. Tałasiewicz).
Trzeba podkreślić, że ewentualne wprowadzenie klauzuli in dubio będzie niedużym, ale istotnym krokiem w pozbywaniu się resztek kultury prawnej, gdzie człowiek jest nie tyle podmiotem, ile – zwłaszcza w zderzeniu z administracją państwa – przedmiotem stosunków prawnych. Ta kultura (?) przywleczona została w XIII w. przez Tatarów na Ruś, a w XIX – przez rosyjskiego zaborcę i jego administrację na ziemie polskie. W ostatnim ćwierćwieczu wiele zrobiono dla poprawy sytuacji w tym zakresie, ale to i owo jeszcze do zrobienia pozostaje.
Wracając do samej zasady: wszystko teraz w rękach ustawodawcy, a potem – sędziów. Można w związku z tym do nich zaapelować: nie lękajcie się... A otuchy dodać może orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego, który zasadę in dubio pro tributario uznaje za jedną z podstawowych zasad stosowania prawa podatkowego. Gdyby to przekonanie znalazło wcześniej wyraz w orzecznictwie sądów administracyjnych, to żaden przepis wyrażający tę zasadę nie byłby potrzebny, gdyż broni się ona świetnie zarówno na gruncie kulturowym, jak i konstytucyjnym, a nawet etycznym. Ale stało się inaczej.
Jedno jest pewne – nie będzie żadnej rewolucji w orzekaniu przez sądy w sprawach podatkowych. Wątpliwości co do znaczenia przepisu prawa podatkowego in concreto nie będzie ani więcej, ani mniej. Ani jedna sprawa więcej z tego powodu nie wpłynie do sądu administracyjnego. Poszerzy się natomiast pole dyskursu prawnego o potrzebę rozpatrzenia jednego, dodatkowego argumentu, jeśli takowy zostanie podniesiony – niedostatecznej jasności przepisu i powstających w związku z tym nieusuwalnych wątpliwości interpretacyjnych. Powstanie więc konieczność odniesienia się do tego argumentu w uzasadnieniu wyroku. Nie będzie można po prostu go przemilczeć. Nie są to chyba nadmierne oczekiwania wobec sądów demokratycznego państwa prawnego.
Warto też na koniec zastanowić się, co pozostaje, jeśli w sytuacji niedających się usunąć wątpliwości interpretacyjnych odrzucić zasadę in dubio pro tributario? Pozostawałoby albo zaakceptowanie zasady in dubio pro fisco, albo też losowy (bo argumenty są już wyczerpane!) wybór jednej z hipotez interpretacyjnych. Które z tych trzech rozwiązań jest najlepsze, każdy może ocenić sam. Ja jestem za tym, aby nadać rangę ustawową zasadzie prostej, klarownej i mającej mocne uzasadnienie konstytucyjne: in dubio pro tributario.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama