Naczelny Sąd Administracyjny nie będzie cofał sprawy do sądu wojewódzkiego, jeśli jej finał będzie oczywisty. A organy podatkowe będą wydawać rozstrzygnięcie zgodne z wolą sędziów
Nadzieję na przyspieszenie spraw podatkowych daje nowelizacja prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (p.p.s.a.). Dziś sprawy podatkowe toczą się czasami 10, 15, a nawet 20 lat. Eksperci są zgodni co do przyczyn takiego stanu rzeczy: to opieszałość organów podatkowych, które niepotrzebnie przedłużają sprawy, oraz mnogość spraw, które czekają na rozpoznanie przez sądy wojewódzkie i NSA.
Prace nad nowelizacją prawa p.p.s.a. są już na ukończeniu. Ustawa po poprawkach Senatu wróciła do Sejmu. Ma wejść w życie trzy miesiące po ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw.

Kres opieszałości

– Dziś bywa, że odwołanie od decyzji naczelnika urzędu skarbowego czy prezydenta miasta zalega przez rok, dwa, a nawet trzy lata w organie odwoławczym, choć zasadniczo ma on dwa miesiące na załatwienie sprawy. W tym czasie podatnik, nie mając decyzji ostatecznej, nie wie, jak postąpić, nie ma też czego skarżyć. Jedyne, co może zrobić, to wezwać organ do wydania rozstrzygnięcia – tłumaczy Amelia Górniak, doradca podatkowy w Crido Taxand.
Z jej doświadczenia wynika, że takie wezwanie zazwyczaj jest nieskuteczne, umożliwia jednak podatnikowi złożenie skargi na bezczynność organu do sądu.
– Wówczas sąd może orzec, że doszło do rażącego naruszenia prawa, a podatnik, mając taki wyrok w ręku, może ubiegać się o odszkodowanie – wyjaśnia Amelia Górniak.
W praktyce jednak rzadko kiedy ma to miejsce, bo zanim sąd rozpatrzy sprawę, organ zdąży już wydać decyzję.
– Po zmianach taka mobilizacja organu w ostatnim momencie na niewiele się zda, bo nawet jeśli organ odwoławczy wyda decyzję przed rozpoznaniem sprawy przez sąd, to i tak sąd będzie mógł nałożyć na niego grzywnę, a podatnikowi zasądzić zadośćuczynienie w kwocie od 1000 do 10 000 zł – wyjaśnia Amelia Górniak.
Ekspertka podaje przykład sprawy dotyczącej podatku od nieruchomości, w której postępowanie trwa już ponad siedem lat. Mimo wyroku sądu stwierdzającego bezczynność samorządowego kolegium odwoławczego z rażącym naruszeniem prawa, SKO wciąż nie podejmuje żadnego rozstrzygnięcia ani nie wyznacza nowych terminów załatwienia tej sprawy.
– Po zmianach, jeśli sąd uwzględni skargę na bezczynność lub przewlekłość postępowania, będzie mógł od razu orzec o istnieniu lub nieistnieniu uprawnienia lub obowiązku. Dodatkowo, oprócz grzywny, będzie mógł zasądzić na rzecz podatnika zadośćuczynienie – tłumaczy Amelia Górniak.

Bez powrotów

Skończy się też wielokrotne wracanie spraw do organów podatkowych. Dziś jest tak, że sąd, stwierdzając błąd w decyzji czy postanowieniu, nie rozstrzyga sprawy merytorycznie, tylko wraca ją do organu. Reakcja organów nie zawsze jednak odpowiada wytycznym sądu. Po zmianach sądy wojewódzkie będą mogły wskazać sposób załatwienia sprawy, a nawet przyszłe rozstrzygnięcie, a przez to zobowiązać fiskusa do wydania decyzji czy postanowienia o określonej treści. Jeśli organ nie wyda decyzji w terminie, to podatnik będzie mógł żądać zadośćuczynienia albo zażądać od sądu wydania wiążącego orzeczenia w tej sprawie – tłumaczy Amelia Górniak.
– Niestety, orzekanie co do meritum nie zawsze będzie możliwe – zauważa Jacek Aninowski, dyrektor generalny ds. obsługi postępowań w ISP Modzelewski.
Sam prowadzi sprawę dotyczącą VAT za 1998 r., w której postępowanie zostało wszczęte w 2000 r. Dopiero po 15 latach trafiła ona po raz pierwszy do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Teraz będzie rozpoznawana przez WSA ponownie i najpewniej znów wróci do organów ze względu na błędy w postępowaniu dowodowym. Dotychczas rozpoznanie tej sprawy przez NSA nie było możliwe właśnie ze względu na błędy w postępowaniu dowodowym, których dopuszczały się organy, a których nie akceptował sąd pierwszej instancji – informuje ekspert.
Uważa, że po nowelizacji nic się w tym zakresie nie zmieni, bo sądy wojewódzkie nadal nie będą prowadzić postępowań dowodowych za organy.
– W sprawach skomplikowanych, tam, gdzie będą błędy w postępowaniu dowodowym, sądy nadal będą zmuszone do przekazywania spraw do ponownego rozpoznania – zaznacza Jacek Aninowski. Dodaje, że podobnie będzie w przypadku orzekania reformatoryjnego NSA.

NSA reformatoryjnie

– To prawda, że orzekanie reformatoryjne będzie możliwe tylko wówczas, gdy NSA stwierdzi, że sprawa jest dostatecznie wyjaśniona – przyznaje Amelia Górniak. W jej przekonaniu jednak zmiana ta jest bardzo ważna, bo umożliwi merytoryczne rozstrzygnięcie sprawy. Jest to istotne, jeśli spojrzy się na to, po jakim czasie sprawa trafia na wokandę.
– Podatnik musi złożyć skargę w ciągu 30 dni od doręczenia wyroku WSA, a na jej rozpoznanie w NSA czeka się średnio dwa lata. Nie ma przy tym możliwości przeformułowania zarzutów skargi, bo NSA jest sądem kasacyjnym i w związku z tym tylko kasuje (albo nie) wyroki WSA – tłumaczy ekspertka. Dlatego jej zdaniem możliwość orzekania reformatoryjnego będzie krokiem milowym.

Luźniej na wokandzie

Powinna również zmniejszyć się liczba spraw trafiających do sądów. Powodem może być zaostrzenie wymogów dotyczących skarg na interpretację do WSA. Obecnie stanowią one gros spraw, którymi zajmują się sądy administracyjne.
Po nowelizacji nie wystarczy już, że podatnik napisze, iż nie zgadza się z otrzymaną od fiskusa interpretacją. Będzie musiał wskazać konkretne zarzuty: naruszenia przepisów postępowania, błędnej wykładni lub niewłaściwego zastosowania przepisu prawa materialnego. Dzięki temu sądy wojewódzkie – zamiast formułować zarzuty za podatników – będą mogły je od razu rozpatrywać.
– Z mojego doświadczenia wynika, że w tej chwili na rozpoznanie sprawy przez WSA w ośrodkach zamiejscowych czeka się 3 miesiące, w samej Warszawie 6 miesięcy do roku – mówi Amelia Górniak. – Jeśli chodzi o NSA, to w sprawie skarg na decyzje i postanowienia czeka się od 1,5 roku do 2 lat. W sprawie skarg na interpretację nawet 2,5 roku.
Zdaniem Artura Ratajczaka, doradcy podatkowego w kancelarii Taxcorner, zmiany rzeczywiście przyczynią się do przyspieszenia procedowania spraw przed sądami i w konsekwencji spowodują ich szybsze rozstrzyganie. Ekspert zauważa jednak także słabe strony noweli. – Nowe przepisy nakładają obowiązek terminowości na organy podatkowe, ale nadal nie przewidują terminów dla sądów – podnosi.
Jego zdaniem wprowadzenie takich terminów czy choćby nawet pojęcia niezwłoczności byłoby w określonych sytuacjach przydatne.

NSA orzeknie merytorycznie, gdy stwierdzi, że sprawa jest dostatecznie wyjaśniona

16-letnia historia jednej sprawy podatkowej

Katarzyna Jędrzejewska
Sprawa, która po raz kolejny trafiła w styczniu 2015 r. na wokandę NSA, potoczyłaby się całkiem inaczej, gdyby przepisy przewidziane w nowelizacji prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi weszły w życie dużo wcześniej. Oto jej historia.
1999 r. – w spółce powstaje zobowiązanie w CIT.
10 września 2001 r. – naczelnik urzędu skarbowego (US) wydaje decyzję, w której określa zobowiązanie za 1999 r., zaległość i odsetki.
27 grudnia 2001 r. – dyrektor izby skarbowej (IS) utrzymuje w mocy decyzję naczelnika US z 10 września 2001 r.
17 marca 2003 r. – NSA uchyla decyzję dyrektora izby skarbowej z 27 grudnia 2001 r. (sygn. akt I SA/Ka 130/02).
2 czerwca 2003 r. – w następstwie wyroku NSA dyrektor IS uchyla decyzję naczelnika US z 10 września 2001 r. i przekazuje sprawę do ponownego rozpatrzenia.
4 września 2003 r. – po ponownej analizie naczelnik US wydaje drugą decyzję określającą zobowiązanie w CIT za 1999 r.
29 stycznia 2004 r. – dyrektor IS utrzymuje w mocy decyzję naczelnika US z 4 września 2003 r.
11 kwietnia 2005 r. – WSA w Gliwicach uchyla decyzję dyrektora IS z 29 stycznia 2004 r. (sygn. akt I SA/Gl 284/04).
26 października 2006 r. – naczelnik US ponownie wydaje trzecią decyzję określającą zobowiązanie w CIT za 1999 r.
12 marca 2007 r. – dyrektor IS uchyla decyzję naczelnika US z 26 października 2006 r. i przekazuje sprawę do ponownego rozpoznania. Nie zgadza się jednak ze spółką, że postępowanie powinno być umorzone na skutek przedawnienia.
4 czerwca 2007 r. – naczelnik US wydaje czwartą decyzję określającą spółce zobowiązanie w CIT za 1999 r.
5 grudnia 2007 r. – WSA w Gliwicach uchyla decyzję dyrektora IS z 12 marca 2007 r. (sygn. akt I SA/Gl 279/07) i przekazuje sprawę do ponownego rozpoznania. Zdaniem WSA należy zbadać, czy w sprawie doszło do zapłaty podatku w chwili jego egzekucji i czy w związku z tym został przerwany bieg terminu przedawnienia, czy też zobowiązanie uległo już przedawnieniu.
10 września 2009 r. – NSA uchyla wyrok WSA w Gliwicach z 5 grudnia 2007 r. i przekazuje mu sprawę do ponownego rozpatrzenia. Orzeka, że w sprawie nie doszło do przedawnienia (sygn. akt II FSK 582/08).
23 grudnia 2009 r. – WSA w Gliwicach oddala skargę spółki na decyzję dyrektora IS z 12 marca 2007 r. (sygn. akt I SA/Gl 856/09).
22 lipca 2010 r. – dyrektor IS uchyla decyzję naczelnika US i przekazuje sprawę do ponownego rozpatrzenia.
21 października 2010 r. – naczelnik US wydaje piątą decyzję określającą spółce zobowiązanie w CIT za 1999 r.
12 stycznia 2011 r. – dyrektor IS utrzymuje w mocy decyzję naczelnika US z 21 października 2010 r.
23 listopada 2011 r. – WSA w Gliwicach oddala skargę spółki na decyzję dyrektora IS (sygn. akt I SA/Gl 209/11).
3 grudnia 2012 r. i 29 września 2014 r. – zapadają dwie uchwały NSA o identycznym brzmieniu: po upływie terminu przedawnienia nie jest dopuszczalne prowadzenie postępowania podatkowego i orzekanie o wysokości zobowiązania, które wygasło przez zapłatę (sygn. akt I FPS 1/12 i II FPS 4/13).
13 stycznia 2015 r. – NSA uchyla wyrok WSA w Gliwicach i przekazuje sprawę do ponownego rozpoznania. WSA ma wziąć pod uwagę uchwały NSA (sygn. akt II FSK 3403/14).

NSA nie będzie już musiał cofać sprawy do WSA

Dariusz Malinowski partner, szef zespołu ds. postępowań podatkowych i sądowych w KPMG w Polsce

Postępowanie w tej sprawie mogłoby się zakończyć wcześniej, gdyby organy podatkowe przełamały niechęć do dokonywania zmian decyzji w administracyjnym toku instancji i zastosowały się do wytycznych udzielonych przez sąd. Jest to typowy przykład ignorowania przez organy podatkowe wskazań wynikających z orzeczeń sądowych oraz przewlekania postępowań prowadzonych przez te organy po wydaniu orzeczenia. Takie działanie powoduje, że w praktyce sprawy podatkowe toczą się latami.
Warto zwrócić uwagę, że mimo iż w kwestii przedawnienia zostały podjęte dwie uchwały, NSA mógł jedynie uchylić wyrok i przekazać sprawę do ponownego rozpoznania. W obecnym stanie prawnym może on bowiem rozpoznać sprawę merytorycznie tylko wówczas, gdy nie doszło do naruszenia przepisów postępowania. Przewlekłości postępowania, jaka miała miejsce w tej sprawie, ma przeciwdziałać planowana nowelizacja prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi, która – kierując się względami ekonomiki procesowej – przyznaje sądom administracyjnym możliwość zobowiązania organów podatkowych do wydania rozstrzygnięcia określonej treści oraz rozszerza możliwość wydawania przez NSA orzeczeń reformatoryjnych.

WSA mógłby samodzielnie umorzyć postępowanie

Maciej Zborowski, adwokat w Kancelarii Podatkowej Irena Ożóg

Zakładając, że w 2007 r. obowiązywałby art. 145 par. 3 prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi, który ma zostać dopiero dodany do procedury sądowej, WSA w Gliwicach – stwierdzając podstawę do umorzenia postępowania podatkowego – byłby uprawniony do samodzielnego umorzenia tego postępowania. Stąd, ze względu na brak w 2007 r. stosownego uregulowania proceduralnego, sprawa podatkowa nie mogła zostać zakończona wcześniej mocą własnej decyzji sądu.
Natomiast organy podatkowe mogły umorzyć postępowanie podatkowe już w 2010 r., bowiem 28 czerwca 2010 r. NSA w składzie siedmiu sędziów wyraźnie wskazał, że brak jest możliwości prowadzenia postępowania podatkowego po upływie terminu przedawnienia zobowiązania podatkowego (sygn. akt I FPS 5/09). Dlatego słusznie NSA uchylił kolejny wyrok WSA w Gliwicach, wskazując na konieczność uwzględnienia kolejnych uchwał (w sprawach I FPS 1/12 i II FPS 4/13), które potwierdziły stanowisko NSA wyrażone już w 2010 r.