Wszystko za sprawą zmiany przepisów od 1 stycznia 2015 r., które nakładają na wiele grup podatników – m.in. fryzjerów, doradców podatkowych i lekarzy – obowiązek rozpoczęcia ewidencji sprzedaży na rzecz osób fizycznych i to bez względu na wysokość obrotu. Do końca 2014 r. podmioty te musiały posiadać kasę i wydawać paragony jedynie w przypadku, gdy sprzedaż na rzecz konsumentów przekroczyła limit 20 tys. zł rocznie (jeśli podatnik rozpoczynał ewidencję w trakcie roku, był on proporcjonalnie mniejszy). Teraz limit dla części usługodawców (patrz ramka) został zlikwidowany.
– Nawet niewielki czy wręcz symboliczny obrót osiągnięty w poprzednim roku kalendarzowym skutkuje tym, że lekarz prowadzący praktykę musi zaopatrzyć się w kasę fiskalną – podkreśla Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.
Producenci kas fiskalnych szacują, że zmiana dotyczy ok. 70 tys. podmiotów. Podatnicy muszą rozpocząć ewidencję od 1 marca 2015 r. Zostało mało czasu, a eksperci ostrzegają, że odłożenie zakupu na ostatnią chwilę może doprowadzić do powtórki z 2013 r., gdy kas w Polsce zabrakło. Podatnicy zgłaszali zapotrzebowanie na najmniejsze i najtańsze urządzenia, a producenci nie zdążyli z produkcją. W efekcie podatnicy musieli kupować droższe kasy albo narażali się na sankcje ze strony fiskusa.
Producenci kas uspokajają.
– Obecna sytuacja nie jest dla nas zaskoczeniem. Prowadzimy bardzo intensywne przygotowania, by zaspokoić w pełni potrzeby rynku, aby nie powtórzyła się sytuacja z 2013 r. – mówi Damian Szewczyk z firmy Elzab. Przyznaje, że obecnie popyt w segmencie najmniejszych kas jest kilkukrotnie większy niż w 2014 r.
– Wzrost zainteresowania kasami widać szczególnie w środowisku lekarskim, a także wśród fryzjerów i małej gastronomii – dodaje Maciej Rudaś, dyrektor techniczny i serwisu centralnego w Torell. Nieco mniejsze zapotrzebowanie jest wśród doradców podatkowych czy prowadzących warsztaty samochodowe.
Producenci spodziewają się, że kulminacja zakupów przypadnie na ostatnie dwa tygodnie lutego. – Liczymy, że nowi podatnicy będą wybierali znane i sprawdzone marki, a nie produkty najtańsze, modele wygodne i praktyczne w codziennej obsłudze, a nie tylko najmniejsze gabarytowo – wskazuje Damian Szewczyk.
W 2013 r. zabrakło właśnie kas najmniejszych i najtańszych. Jak przyznaje Maciej Rudaś, obecnie największe zapotrzebowanie znów jest na małe kasy przenośne i tanie, przystosowane do miejsc, w których paragon wystawiany jest kilka razy w tygodniu. Takie urządzenia najlepiej sprawdzą się w gabinetach lekarzy, kancelariach prawników i doradców podatkowych czy w warsztatach samochodowych i oponiarskich. Punkty gastronomiczne, gdzie sprzedaż jest dużo większa, powinny kupić większe urządzenia, które umożliwią łatwe wprowadzanie nazw potraw z menu, wywoływanie jednym klawiszem rozbudowanych raportów, a także połączenie kasy z komputerem.
Przedsiębiorcy mikro powinni się pospieszyć również dlatego, że trzeba się nauczyć obsługiwać nowe urządzenia, a to wymaga czasu.
– W związku z obsługą kas trzeba nabyć nowe umiejętności. Dlatego szczególnie starsze pokolenie fryzjerów nie jest zachwycone obowiązkiem ich zakupu i ewidencjonowania – zauważa Renata Reszka z Cechu Fryzjerów.
Podatnikom, którzy nie zdążą zainstalować kasy do 1 marca, grożą 30-proc. sankcja w VAT oraz kary karne skarbowe (mandat lub grzywna).