Od 1 stycznia 2015 r. firma doliczy do pensji pracownika przychód za jazdy prywatne firmowym autem. Kwota będzie uzależniona od pojemności silnika używanego pojazdu
/>
Wprowadzenie takiego rozwiązania zakłada nowelizacja ustawy o PIT, która teraz (wraz z czwartą transzą deregulacyjną) zostanie rozpatrzona przez Senat. Zmiany przyjęli właśnie posłowie. Projektodawca oszacował, że na wprowadzeniu nowych zasad rozliczenia prywatnych przejazdów służbowym samochodem budżet państwa zyska już w przyszłym roku 76 mln zł.
Pracownik korzystający prywatnie z auta służbowego o pojemności silnika do 1,6 litra będzie miesięcznie płacił fiskusowi 45 zł PIT (540 zł rocznie), a w przypadku mocniejszych pojazdów 72 zł (864 zł rocznie). Pracodawca będzie musiał bowiem doliczyć do jego pensji kwotę odpowiednio 250 zł i 400 zł.
W przypadku wykorzystywania pojazdu firmowego do celów prywatnych przez część miesiąca wartość świadczenia ustalana będzie za każdy dzień wykorzystywania – w wysokości 1/30 miesięcznych kwot. Będzie to odpowiednio 8,33 zł oraz 13,33 zł dziennie.
Regulacja potrzebna...
Małgorzata Samborska, doradca podatkowy w Grant Thornton, ma mieszane uczucia co do przyjętych przez Sejm zasad rozliczania pracowników.
– Na pewno dobrze, że w ogóle zostaną one wprowadzone – podkreśla, tłumacząc, że obecnie kwestia ta budziła wiele pytań, a dotychczasowe interpretacje organów podatkowych są z reguły niekorzystne dla podatników.
Fiskus uważał, że wyliczenie wartości przychodu powinno bazować na koszcie wynajmu takiego samego pojazdu w wypożyczalni, co było nie do przyjęcia dla podatników. Ci z kolei najczęściej ustalali ryczałt w wysokości kilkuset złotych lub przyjmowali stawkę kilometrową w kwocie takiej samej, jak w przypadku służbowych podróży prywatnym samochodem albo dla uproszczenia w kwocie 1 zł.
– A taki sposób kalkulacji, skoro nie wynikał wprost z przepisów, narażał ich na ryzyko podatkowe – zaznacza Małgorzata Samborska.
Nowe przepisy wyeliminują to ryzyko.
...lecz budzi kontrowersje
Według rozmówczyni nowe przepisy mają jednak wady. Ustawodawca zrównuje sytuację wszystkich osób, niezależnie od tego, jaki samochód użytkują (decyduje tylko pojemność silnika). Lepszym rozwiązaniem (urzeczywistniającym konstytucyjne zasady sprawiedliwości społecznej) byłoby odwołanie się w tych przepisach do wartości samochodu. A ta jest znana, bo co roku ustala się ją na potrzeby ubezpieczenia.
Według Małgorzaty Samborskiej niepotrzebnie też wprowadzana jest zasada, która pozwala zmniejszyć kwotę ryczałtu, gdy danego dnia samochód nie był użytkowany do celów prywatnych.
– Ten przepis wywoła wiele problemów interpretacyjnych i sporów – przekonuje. Dodaje, że jeżeli ustawodawca chce uprościć rozliczenia, wprowadzając ryczałt, to powinien określić kwotę niezależną od tego, czy danego dnia samochód był użytkowany do celów prywatnych.
Ponadto – jak wskazuje ekspert – nowe regulacje nie wspominają nic o kwestiach związanych z paliwem. Nie wiadomo, czy ryczałt ma zastosowanie do sytuacji, gdy pracodawca płaci za benzynę.
Ograniczone odliczenie
Niezależnie od tego należy pamiętać, że użytkowanie samochodów służbowych (o masie nieprzekraczającej 3,5 tony), wykorzystywanych także prywatnie, uniemożliwia odliczenie 100 proc. VAT przy ich zakupie i od wydatków eksploatacyjnych (tankowania, napraw czy okresowych przeglądów).
Etap legislacyjny
Rządowy projekt ustawy o ułatwieniu wykonywania działalności gospodarczej (druk sejmowy 2606) – przyjęty przez posłów.