Przepisy zwalniają z akcyzy 30-letnie auta seryjne. Nakazują za to płacić podatek od młodszych pojazdów unikatowych, nawet jeśli na świecie są tylko dwa egzemplarze
Marek Szymański, fot mat prasowe / Media
Samochody kolekcjonerskie są zwolnione z cła i akcyzy, a stawka VAT od nich wynosi 8, a nie 23 proc. Warunkiem jest, aby pojazd był sklasyfikowany do kodu 9705 00 00 nomenklatury scalonej Unii Europejskiej (CN). Obejmuje on m.in. kolekcje i przedmioty kolekcjonerskie.
Przed wejściem Polski do UE samochody były uznawane za kolekcjonerskie na podstawie zaświadczenia wojewódzkiego konserwatora zabytków. Było ono wydawane na podstawie ustawy o ochronie zabytków i opieki nad zabytkami (Dz.U. z 2003 r. nr 162, poz. 1568). Zgodnie z nią za pojazdy kolekcjonerskie uznawano auta co najmniej 25-letnie lub młodsze, jeśli stanowiły istotny element kolekcji.
Po wejściu Polski do UE mimo przyjęcia Wspólnej Taryfy Celnej, nasi celnicy nadal stosowali stary przepisy. Dopiero od 2009 r. zaczęli inaczej je interpretować. Zaczęli żądać, zapłaty cła, akcyzy i VAT według stawki podstawowej wraz z odsetkami.
Corvetta posła
Przekonał się o tym poseł, który sprowadził unikatowe auto w 2005 r. Samochód ten jest prototypem przygotowywanym do wyścigów 24 godziny na dobę. Wyprodukowano go w 2004 r. w dwóch egzemplarzach. Jeden kupiło muzeum corvetty w Stanach Zjednoczonych, drugi polski poseł. Celnicy dopuścili je do obrotu na podstawie zaświadczenia stołecznego konserwatora zabytków. Po pięciu latach naczelnik urzędu celnego wydał decyzję, w której stwierdził, że pojazd nie jest pojazdem kolekcjonerskim, bo nie ma co najmniej 30 lat, zgodnie z przepisami unijnymi.
Problem polega na tym, że Wspólna Taryfa Celna nie definiuje pojazdu kolekcjonerskiego. Do końca 2013 r. precyzowały to noty wyjaśniające do nomenklatury scalonej. Od 2014 r. Nota wyjaśniająca do kodu 9705 00 00 została wprawdzie skreślona, ale nadal pozycja 9705 obejmuje kolekcjonerskie pojazdy o znaczeniu historycznym lub etnograficznym. Tyle tylko że wynika to teraz z rozporządzenia wykonawczego Komisji (UE) nr 1001/2013 (Dz.U. UE L 290 z 31.10.2013 r.).
Polski poseł nie zgodził się z decyzją celników. Powoływał się nie tylko na zaświadczenie stołecznego konserwatora zabytków i opinię muzeum techniki, które uznało pojazd za zabytkowy, ale nawet – na ekspertyzę przygotowaną dla niego przez sejmowe Biuro Studiów i Ekspertyz.
Poseł nie mógł zrozumieć, dlaczego po pięciu latach organy celne zmieniły zdanie i każą mu zapłacić podatki wraz z odsetkami. I dlaczego odwołują się do not wyjaśniających do nomenklatury scalonej, o których – jak twierdził – w 2005 r. nie miały pojęcia.
Muszą być 30-letnie
Poseł wskazywał, że nawet gdyby przyjąć zasady wynikające z not wyjaśniających pojazdami kolekcjonerskimi są pojazdy co najmniej 30-letnie oraz modele i typy, które nie są już produkowane. Uważał, że gdyby zamiarem ustawodawcy było zwolnienie aut wyłącznie na podstawie kryterium wieku, to po sformułowaniu: „pojazdy co najmniej 30-letnie” postawiłby kropkę. Tymczasem wymienił auta 30-letnie oraz modele i typy, które nie są już produkowane.
Poseł tłumaczył, że jego samochód został wyprodukowany tylko w dwóch egzemplarzach i w związku z tym spełnia kryteria pozwalające na uznanie go za pojazd kolekcjonerski.
Dodatkowo przekonywał, że obecnie jest posiadaczem jedynego takiego samochodu na całym świecie, bo amerykańskie muzeum corvetty straciło swój model z powodu żywiołu. Nie mógł więc zrozumieć, dlaczego organy nie chcą uznać jego auta za kolekcjonerskie, a takie walory przypisują pojazdom produkowanym seryjnie.
Naczelny Sąd Administracyjny oddalił 3 września 2014 r. jego skargę (sygn. akt I GSK 18/13). Zrobił to ze względów proceduralnych, ale na marginesie dodał, że zaklasyfikowanie pojazdu do kodu 9705 00 00 powinno być dokonywana przy uwzględnieniu treści orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości UE, które ukształtowało treść not wyjaśniających. Jednym z tych kryteriów jest co najmniej 30-letni wiek pojazdu – wyjaśnił Naczelny Sąd Administracyjny.
Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że pojazd wyprodukowany w 2004 r. tego kryterium nie spełnia, mimo że jest pojazdem wyjątkowym – stwierdził sędzia Cezary Pryca.
NSA potwierdził również, że zaświadczenie konserwatora zabytków nie ma znaczenia dla klasyfikacji celnej i podatkowej. Opinia konserwatora może mieć znaczenie wyłącznie w kontekście ochrony tego samochodu jako zabytku, nie może natomiast wywoływać skutków prawnych w sferze podatkowej – wyjaśnił NSA.
Nie z komisu
Podobne problemy miał mężczyzna, który przywiózł do Polski w 2007 r. model cadillaca. Po trzech latach od dopuszczenia auta do obrotu celnicy uznali, że powinno być ono inaczej sklasyfikowane. Pojazd był wprawdzie ponad 30-letni, ale – zdaniem organów celnych – nie spełniał innych warunków wynikających z not wyjaśniających. Został bowiem kupiony w amerykańskim komisie, a zatem nie był przedmiotem specjalnej transakcji poza normalnym handlem.
Organy celne zakwestionowały również jego znaczną wartość, odwołując się do ceny, za którą został kupiony.
Ostatecznie zarówno WSA, jak i NSA (sygn. akt I GSK 1023/11) orzekły, że pojazd został błędnie sklasyfikowany. Mężczyzna musi więc zapłacić podatki wraz z odsetkami.
Potwierdzeniem niekorzystnej linii orzeczniczej jest także wyrok WSA w Białymstoku z 3 kwietnia 2014 r. (sygn. akt I SA/Bk 32/14).
Celnicy przerzucili odpowiedzialność na podatników
Problem polega na tym, że za auta kolekcjonerskie uznaje się samochody produkowane seryjnie, które w zasadzie nie mają żadnej wartości, a unikatowe egzemplarze, cenne z punktu widzenia kolekcjonerów, nie mogą być za takie uznawane. W związku z tym można stwierdzić, że zasady klasyfikacji towarów zupełnie nie sprzyjają kolekcjonerom aut. Wydaje się, że organy celne nie zauważyły w 2004 r. zmiany przepisów i dokonywały odpraw celnych według zasad sprzed wejścia Polski do UE. W momencie, kiedy zorientowały się, że postępowanie jest nieprawidłowe, zaczęły zmieniać zgłoszenia celne i naliczać podatek akcyzowy, korzystając z przyjętej konstrukcji opodatkowania, gdzie to podatnik deklaruje podatek do zapłaty według swojej wiedzy, a organ ma 5 lat na weryfikację tej deklaracji. Niezrozumiałe jest tylko, dlaczego wyłącznie podatnicy ponoszą tego konsekwencje.