Biura rachunkowe i biegli rewidenci muszą informować o podejrzanych transakcjach. W praktyce nieprecyzyjne przepisy można jednak ominąć.
Trzeci rok z rzędu do generalnego inspektora informacji finansowej (GIIF) trafia więcej opisowych zawiadomień o podejrzanych transakcjach przekazywanych przez tzw. instytucje obowiązane. W 2011 r. było ich ponad 37 proc. więcej niż rok wcześniej, tj. 2527. Z tego ponad 91 proc. to zgłoszenia banków. Z kolei zgłoszeń o informacjach podejrzanych (nieopisowych) w ubiegłym roku było 24 408. I w tym przypadku prym wiodły banki, bo z całej tej liczby zgłosiły prawie 94 proc.
transakcji.
Przekazane do GIIF informacje o transakcjach podejrzanych
/
DGP
Jednak jak wynika z danych przesłanych DGP przez Ministerstwo Finansów, ani biura rachunkowe, ani biegli rewidenci nie zgłaszają podejrzanych
transakcji wskazujących na pranie pieniędzy lub finansowanie terroryzmu. Przepisy w tym zakresie są martwe. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że donos do MF na klienta oznaczałby dla biura księgowego czy audytora koniec działalności. Który klient chciałby pracować z firmą, która składa na niego skargi?
Złe przepisy
Eksperci zgodnie twierdzą, że w przypadku tych podmiotów
przepisy ustawy z 16 listopada 2000 r. o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu (t.j. Dz.U. z 2010 r. nr 46, poz. 276) nie zdały egzaminu w praktyce.
Agnieszka Durlik-Khouri, ekspert prawno-gospodarczy z Krajowej Izby Gospodarczej, wskazuje, że biura rachunkowe poniosły wysokie koszty
szkoleń pracowników oraz wprowadzenia odpowiednich pisemnych wewnętrznych procedur w zakresie przeciwdziałania praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu. Jednak nie przełożyło się to na efektywniejszą wykrywalność przestępczej działalności.
W ocenie KIG nałożenie obowiązków na
biura rachunkowe nie jest więc uzasadnione. Statystyka wskazuje również, że podobnie rzecz ma się w przypadku biegłych rewidentów.
– Najefektywniejszym źródłem zgłoszeń niewątpliwie pozostają banki czy też inne instytucje związane z obrotem pieniędzmi lub podmioty handlowe – twierdzi Agnieszka Durlik-Khouri.
Bezpieczny margines
Warto przypomnieć, że prof. Zbigniew Messner, prezes zarządu Głównego Stowarzyszenia Księgowych w Polsce, już w 2010 r., po 12 miesiącach funkcjonowania przepisów dla biur rachunkowych w tym zakresie sygnalizował, że nie przyniosą one efektów.
Wynika to z faktu, że zgodnie z komunikatem Ministerstwa Finansów nie trzeba wysyłać do GIIF szczegółowych informacji, a zgłaszać jedynie tzw. transakcje podejrzane.
– Większość biur rachunkowych uznaje, że przeprowadzane przez ich klientów transakcje są prawidłowe, uczciwe i czyste – twierdzi Zbigniew Messner.
Dodaje, że liczba nadesłanych w ciągu ostatnich trzech lat do GIIF informacji o transakcjach może świadczyć o dwóch sprawach. Albo w Polsce nie występują transakcje podejrzane, albo pozostawienie uznaniowej oceny ich charakteru instytucjom obowiązanym, czyli biegłym rewidentom i biurom rachunkowym sprawia, że przepisy nakazujące przekazywanie tych informacji mogą nie być i nie są stosowane.
W przepisach powinna być definicja podejrzanych transakcji
Ponadto nie ma również możliwości zweryfikowania czy biuro rachunkowe wypełnia obowiązek w zakresie zapobiegania praniu pieniędzy, ponieważ jeśli transakcja nie wzbudzi podejrzeń pracownika biura, nie można jej uznać za podejrzaną.
– Dopóki obowiązek informacyjny będzie uznaniowy i opierający się na przeczuciach oraz własnej interpretacji, dopóty biuro rachunkowe będzie go wypełniało, zachowując duży zapas bezpieczeństwa – podkreśla Zbigniew Messner.
Przepisy powinny szczegółowo i precyzyjnie określać, co uważa się za transakcję podejrzaną, a poza tym należałoby stworzyć narzędzia, które umożliwiłyby egzekwowanie wypełniania obowiązków od instytucji obowiązanych.
Również Józef Król, prezes Krajowej Rady Biegłych Rewidentów, uważa, że to nie jest dobra ustawa, a problem uznaniowości, o którym mówi Stowarzyszenie Księgowych, jest tego najlepszym przykładem.
Rozmówca podziela stanowisko prof. Messnera. Mieć wątpliwości, a mieć pewność, to dwie różne sytuacje.
– Jeśli ustawodawca nakłada na nas obowiązek zawiadamiania o podejrzanych transakcjach, musi zacząć od stworzenia katalogu jasnych kryteriów – twierdzi Józef Król.
Kosztowne obowiązki
W związku z tym dobrym rozwiązaniem byłoby wyłączenie biegłych rewidentów i usługowo prowadzących księgi spod tej ustawy. Argumentem za tym rozwiązaniem jest też to, że biura rachunkowe na wypełnienie tych obowiązków nie mają funduszy, czasu ani stosownej wiedzy. Z kolei faktyczne wypełnianie wszystkich czynności spowodowałoby wzrost kosztów działalności, za które i tak ostatecznie zapłaciliby klienci. Faktem jest również to, że mimo iż obowiązki z zakresu przeciwdziałania praniu pieniędzy usługowo prowadzący księgi rachunkowe mają od 22 października 2009 r., to małe podmioty nadal o tym nie wiedzą.
Faktem jest, że przepisy o zapobieganiu praniu pieniędzy dla tych dwóch grup zawodowych są tak nieprecyzyjne, że łatwo je ominąć.