Do tej pory z powodu pandemii urzędy skarbowe dostały ok. 87 tys. próśb o ulgę w zapłacie publicznych danin. W ponad połowie przypadków decyzje były korzystne.
Opiewały one w sumie na 3,6 mld zł z tytułu należności głównych i na ponad 71 mln zł odsetek. Wynika tak z danych przekazanych naszej redakcji przez Ministerstwo Finansów. Dotyczą one okresu od 1 stycznia br. do 29 lipca.

Jakie rozstrzygnięcia

W sumie od początku roku podatnicy złożyli ponad 114 tys. wniosków o ulgę w zapłacie, z czego cztery piąte wysłali przedsiębiorcy. Koronawirus był przyczyną złożenia ok. 8 na 10 wniosków.
Najwięcej z tego właśnie powodu trafiło do fiskusa w kwietniu ‒ wówczas podatnicy złożyli ich ok. 30 tys. To ponad jedna trzecia wszystkich, które wpłynęły od początku roku do 29 lipca.
Na ponad 87 tys. wszystkich wniosków motywowanych trudną sytuacją spowodowaną koronawirusem rozstrzygniętych zostało ok. 79 tys. Z tego ponad 49 tys. to decyzje korzystne.
Podstawą udzielenia ulgi jest tu ordynacja podatkowa. Przypomnijmy, że jeżeli nie minął jeszcze termin zapłaty podatku, można wnioskować o odroczenie tego terminu lub rozłożenie zapłaty podatku na raty.
Z kolei gdy powstała już zaległość podatkowa, można starać się o:
  • odroczenie lub rozłożenie na raty zaległości podatkowej wraz z odsetkami za zwłokę,
  • odroczenie lub rozłożenie na raty odsetek od nieuregulowanych w terminie zaliczek na podatek,
  • umorzenie w całości lub w części zaległości podatkowych, odsetek za zwłokę lub opłaty prolongacyjnej.
Z danych MF wynika, że najwięcej pozytywnych decyzji dotyczyło danin, których termin płatności już minął. W niespełna 17 tys. przypadków naczelnicy urzędów skarbowych zgodzili się odroczyć zapłatę zaległości i odsetek (łącznie na ok. 928 mln zł), a ponad 14 tys. razy rozłożyć ją na raty (łącznie na 916 mln zł).
Rzadkością było natomiast umorzenie zaległości (wraz z odsetkami). Taką ulgę otrzymało zaledwie 421 podatników, dzięki czemu nie muszą oni zapłacić w sumie ok. 1,7 mln zł.
Z kolei na odroczenie terminu płatności podatku (gdy jeszcze nie powstała zaległość) fiskus zdecydował się ponad 13 tys. razy (dotyczyło to kwoty prawie 1,5 mld zł), a na rozłożenie zapłaty na raty ‒ 3,9 tys. razy (łącznie na 357 mln zł).

Bez opłaty prolongacyjnej

Jeżeli wniosek o ulgę w spłacie zobowiązań podatkowych został złożony w czasie stanu epidemii lub zagrożenia epidemicznego bądź zostanie złożony w ciągu 30 dni po ich odwołaniu, to podatnik będzie zwolniony z opłaty prolongacyjnej. Wynika to z tarczy antykryzysowej 1.0 z 31 marca 2020 r. (Dz.U. poz. 568). Obecnie opłata ta wynosi 4 proc.
‒ Nie ma potrzeby składania dodatkowego wniosku o zwolnienie z tej opłaty – przypomina dr Przemysław Szymczyk, dyrektor departamentu systemu podatkowego w Ministerstwie Finansów. Wyjaśnia, że samo już złożenie wniosku o ulgę w spłacie zobowiązań podatkowych (w postaci odroczenia lub rozłożenia na raty podatku czy zaległości podatkowej) skutkuje automatycznym nienaliczaniem opłaty prolongacyjnej.
‒ Zależało nam na pełnym odformalizowaniu i uproszczeniu tego procesu – mówi dyrektor. Dodaje, że do urzędów nadal wpływa wiele wniosków podatników poszkodowanych przez sytuację spowodowaną pandemią. Zapewnia, że urzędnicy traktują te sprawy priorytetowo. – Wnioski często rozpatrywane są w ciągu dwóch‒trzech tygodni – wskazuje.

Kiedy odmowa

Z odmową udzielenia ulgi spotkało się 30 tys. podatników. – Nie otrzymali jej przede wszystkim ci, którzy nie byli w stanie wykazać, że ich sytuacja finansowa się pogorszyła – wyjaśnia dyrektor Szymczyk. Podkreśla, że wniosek powinien być odpowiednio umotywowany. Nie wystarczy, że firma działa w branży poszkodowanej w wyniku pandemii.
Co prawda urzędy otrzymały z resortu finansów wytyczne, że mają preferencyjnie traktować firmy z branż bezpośrednio zagrożonych skutkami epidemii, czyli m.in. transportowej, turystycznej, gastronomicznej, usług fryzjerskich i kosmetycznych, fitness (o wytycznych pisaliśmy w artykule „Łatwiej o ulgi w spłacie podatków i zaległości”, DGP nr 62/2020). Jednak ‒ jak podkreśla dyrektor Szymczyk – same wytyczne to często za mało, należy opisać we wniosku, jaki jest problem i z czego on wynika, czy przyczyna leży po stronie np. dostawców, kontrahentów czy jej źródłem jest utrata klientów.
‒ Niemniej w relacjach z podatnikami zawsze staramy się kierować zasadą dobrej wiary i budowaniem zaufania do organu podatkowego oraz Konstytucją biznesu zakładającą adekwatność działań administracji do zaistniałej sytuacji – zapewnia dr Przemysław Szymczyk. Na dowód tego wskazuje wysoki wskaźnik pozytywnych decyzji w zakresie udzielonych ulg podatkowych.
‒ Jednym z naszych głównych zadań od początku pandemii jest zapewnienie firmom możliwości przetrwania na rynku i utrzymania ich płynności, tak aby dać przedsiębiorcom oraz całej gospodarce odpowiedni impuls do rozwoju i inwestycji po zakończeniu pandemii – dodaje dyrektor Szymczyk.

Odrzucone wnioski

Około 8 tys. razy wniosek o ulgę należało pozostawić bez rozpatrzenia z przyczyn formalnych, co w skali całego kraju stanowi stosunkowo niewielki odsetek.
Najczęściej, jak wyjaśnia Przemysław Szymczyk, takim powodem były:
  • brak podpisu lub sygnowanie wniosku przez osoby niemające uprawnień do reprezentowania podatnika,
  • brak danych kontaktowych,
  • brak wskazania, o jakie zaległości chodzi (jaki podatek, jaki okres, jaka kwota – zdarzało się, że we wnioskach podane były kwoty szacunkowe),
  • brak wskazania, o jaki rodzaj ulgi podatnik wnioskuje, lub przeciwnie, wskazanie wszystkich rodzajów ulg naraz (rozłożenie na raty, odroczenie terminu płatności, umorzenie),
  • lakoniczne uzasadnienie (sprowadzające się czasem do jednego‒dwóch zdań),
  • wnioskowanie o ulgę w sprawie przyszłych, jeszcze nieokreślonych zobowiązań (np. złożenie wniosku przed przesłaniem deklaracji, z której wynikałaby wysokość zobowiązania podatkowego).
We wszystkich tych przypadkach urzędy wzywały do uzupełnienia braków. Jeśli jednak podatnik nie zareagował, urząd zmuszony był pozostawić wniosek bez rozpatrzenia.
DGP