Kiedyś programistów uczono na kierunku finanse i statystyka. Gdy z dnia na dzień odszedł księgowy mojej firmy informatycznej, sama zajęłam się rozliczeniami. Tak stałam się księgową - mówi Elżbieta Woźnicka, prezes Biura Rachunkowego „EURO ROMB” sp. z o.o. w Warszawie
Elżbieta Woźnicka, prezes Biura Rachunkowego „EURO ROMB” sp. z o.o. w Warszawie / DGP
Prowadzenie biura rachunkowego w dzisiejszych czasach to wyzwanie?
Tak – to zajęcie dla odważnych albo nieświadomych…
Jak długo pani prowadzi swoje biuro?
Od ponad 20 lat.
I wcześniej było łatwiej prowadzić taką działalność?
Zdecydowanie łatwiej, chociaż zawsze był problem z niejednoznacznymi przepisami. Regulacje też się zmieniały, ale nie w takim tempie jak teraz. Co więcej, nowelizacje teraz są nie do końca przemyślane. Ich przykładem mogą być wprowadzone w trakcie ubiegłego roku zmiany w PIT, tj. ulga dla młodych i zmiana skali podatkowej.
To prawda – pojawiło się wiele problemów z wypełnieniem informacji PIT-11, którą trzeba było wysłać do urzędu skarbowego do 31 stycznia.
Na początku roku skarbówka dawała ciągle zmieniające się wskazówki, jak wypełnić ten formularz. Dopiero 15 stycznia br. Ministerstwo Finansów opublikowało instrukcję do PIT-11, ale nie było pewności, że jest to ostateczne stanowisko. Dostawcy oprogramowania cały czas pracowali nad jego dostosowaniem. Mój program był gotowy dopiero 24 stycznia. Dopóki nie wysłaliśmy PIT-ów-11 za wszystkich klientów, spałam po dwie godziny na dobę.
Wracając do poprzedniego pytania – zmieniło się też to, że zderegulowano zawód księgowego. Jak pani ocenia tę zmianę?
Teraz, tj. po likwidacji certyfikatu księgowego wydawanego przez Ministerstwo Finansów – biuro rachunkowe może prowadzić każdy, chociażby kominiarz – byleby nie był karany.
Zmiana ta wpłynęła na spadek cen usług biur rachunkowych?
Tak, jednak to niejedyna przyczyna. Faktycznie deregulacja mocno wpłynęła na obniżenie cen usług księgowych. Nieświadome osoby podejmują się prowadzenia ksiąg i proponują niskie ceny.
Druga sprawa to usługi oferowane np. przez banki. Często słyszy się reklamy, że można otrzymać taką usługę za złotówkę, jeżeli przedsiębiorca założy konto.
Za takimi tanimi usługami idzie często niska jakość?
W wielu przypadkach tak, szczególnie jeśli kontakt jest tylko zdalny, polega jedynie na przesyłaniu dokumentów, które są księgowane automatycznie. A przecież bardzo ważne jest to, aby dokumenty były dobrze opisane. Księgowy musi wiedzieć, czego dotyczyła transakcja, jaka była umowa, aby poprawnie zaksięgować dokument. W przeciwnym razie zaczynają się schody, bo sama idea transakcji nie jest brana pod uwagę. Klienci natomiast często wybierają jak najtańsze usługi. Zdarza się, że ludzie nawet nie wchodzą do biura, tylko w progu pytają o cenę. Nie interesuje ich, co za tą ceną się kryje.
Ostatnio przyszła do mnie klientka, spytała o cenę i wspomniała, że bank oferował jej pomoc w założeniu działalności i prowadzeniu księgowości za niewielką kwotę. Więcej się nie pojawiła. Pewnie przyjdzie, jak będzie miała problem z urzędem skarbowym.
Miała pani już takie sytuacje?
Tak. Klienci, którym wyprowadziło się rozliczenia po „wpadce”, są najlepsi i najwierniejsi. Słuchają księgowego i postępują zgodnie z jego wskazówkami.
Czyli z tą jakością usług na rynku jest różnie?
Aby się wyróżnić na rynku i dać gwarancję wysokiego poziomu świadczenia usług, biura rachunkowe zrzeszają się w Stowarzyszeniu Księgowym w Polsce, które wprowadziło tytuł zawodowego księgowego Certyfikowanego Eksperta Usług Księgowych (CEUK). Można go uzyskać po odbyciu specjalistycznego szkolenia i pozytywnym zdaniu egzaminu. Jednak aby posługiwać się tym certyfikatem, nie wystarczy raz zdać egzamin. Trzeba być sygnatariuszem Kodeksu Etyki Zawodowej w Rachunkowości oraz obowiązkowo na bieżąco się szkolić. Jeżeli księgowy nie kształci się na bieżąco, jego wiedza nawet sprzed miesiąca może być nieaktualna. Co więcej, biura zrzeszone w SKwP spotykają się raz na miesiąc i pomagają sobie, mimo że na co dzień są dla siebie konkurencją. Często bieżące problemy są konsultowane telefonicznie. Zawiązują się prawdziwe przyjaźnie między znajomymi ze środowiska księgowych.
A korzysta pani z pomocy na forach księgowych?
Słyszałam o takich możliwościach, ale sama z nich nie korzystam. Nie mam zaufania do osób, których nie widzę i nie znam. Na co dzień korzystam z pakietu wykupionego w jednym wydawnictwie, które przesyła codziennie informacje o nowościach.
Czy elektronizacja rozliczeń powoduje, że praca księgowego jest łatwiejsza, czy wręcz odwrotnie?
Z mojego punktu widzenia pomaga. Jest to oszczędność czasu. Gdy trzeba było przesyłać papierowe deklaracje – pracownik musiał cały dzień jeździć po całej Warszawie, aby je złożyć i uzyskać na kopii potwierdzenie odbioru. Wysyłanie ich pocztą było ryzykowne, bo urząd zawsze mógł stwierdzić, że koperta była pusta, i trudno było udowodnić, że było inaczej. Zdarzały się zresztą przypadki, że urzędy skarbowe gubiły deklaracje i trzeba było przyjechać do US, aby urzędnik skserował deklaracje z potwierdzeniem odbioru. Teraz takiego problemu już nie ma, ale pojawiają się inne.
Jakie?
Zdarzają się takie sytuacje, że Ministerstwo Finansów zmienia coś w systemach do wysyłki tuż przed ostatecznym terminem. Tak właśnie zdarzyło się pół roku temu w okresie wakacyjnym, przy wysyłaniu JPK_VAT. Ostateczny dzień na ich złożenie przypadał wówczas w poniedziałek, ale wiele osób wysłało je już w piątek, przed urlopem. Okazało się jednak, że dokumenty zostały odrzucone, bo ktoś z MF zmienił klucze bramek. Koleżanka z tego powodu wracała z drugiego końca świata. Ostatecznie resort przedłużył czas na składanie deklaracji. Takie sytuacje nie powinny się zdarzać. Muszą być jasne zasady, których mamy wszyscy przestrzegać.
Trochę zmienię temat. Czy to jest atrakcyjny zawód dla młodych osób?
To zależy od konstrukcji danego człowieka. Byłam ostatnio na Konferencji Biur Rachunkowych i widać, że w zawodzie pojawiają się młode osoby z otwartymi głowami, które szybko przyswajają zmiany. Są też bardzo dobrze wykształcone. Przyznam, że z przyjemnością je obserwuję. Oczywiście jest to sfeminizowany zawód, chociaż pojawiają się w nim również młodzi mężczyźni.
Czy jak przychodzi taka osoba po studiach, to trzeba długo ją jeszcze uczyć?
To jest dość duży problem. Często na rozmowę o pracę przychodzą osoby, które twierdzą, że mają doświadczenie, a potem okazuje się, że pracowały jedynie przy wystawianiu faktur. Natomiast ten, kto pracuje w biurze rachunkowym, musi rozumieć, po co jest księgowość i że obejmuje ona operacje od umowy między kontrahentami i ich wzajemne ustalenia, przez księgowania, aż do wyniku finansowego. To jest bardzo przekrojowa praca.
Zdarzają się więc sytuacje, że nie decyduję się w ogóle na zatrudnienie kandydata, bądź rezygnuję z niego po miesiącu lub po okresie próbnym. Natomiast przyuczenie tych, którzy zostają, może trwać co najmniej pół roku.
Czy praktyką w biurach są jakieś benefity dla pracowników, np. karnety na fitness?
W małych biurach rachunkowych, które zatrudniają ok. 10 osób, raczej nie. Może w tych większych, które działają jak korporacje, pracownicy dostają tego typu rzeczy. Małe stawiają raczej na rozwój i szkolenia pracownicze. Staramy się integrować pracowników np. przez wspólne wyjścia do teatru lub kina.
Ma pani trochę czasu dla siebie?
Ostatnio nie mam go zbyt dużo.
A jak się go trochę znajdzie, to co pani robi?
Uwielbiam piesze wycieczki, las i książki. To pozwala mi się wyciszyć.
Gdyby można było cofnąć czas – jeszcze raz wybrałaby pani ten zawód, czy poszłaby pani inną drogą?
Nie wybrałabym go drugi raz, ale to zapewne dlatego, że przeszłam nietypowa drogę, zanim stałam się księgową. Przez 20 lat byłam informatykiem i żałuję, że musiałam odejść z tego zawodu. Tamta praca dawała mi niesamowitą satysfakcję. Na swoim koncie mam system, który w Polsce był stosowany przez 10 lat.
Co więc się stało, że zmieniła pani zawód?
Tak się potoczyło moje życie. Początkowo miałam firmę informatyczną. Kiedy zdecydowałam się na kolejne dziecko, byłam 40-latką i zrobiłam sobie przerwę, aby skupić się na macierzyństwie. Powrót do zawodu po pół roku okazał się bardzo trudny. Co więcej, z dnia na dzień zmarł księgowy, który prowadził rozliczenia firmy. W pierwszej kolejności zajęłam się więc dokumentacją firmy, szczególnie że nie było to dla mnie zupełną nowością. Aby zostać informatykiem, studiowałam m.in. organizację i przetwarzanie danych. Kiedyś uczono tego na kierunku finanse i statystyka. Miałam więc podstawy księgowości. Dlatego też mogłam się zająć prowadzeniem rozliczeń. Potem uzupełniłam wykształcenie na kursach w SKwP i przekształciłam firmę informatyczną w biuro rachunkowe.
Wykształcenie informatyczne pomaga pani w korzystaniu z systemów finansowo-księgowych?
Bardzo. Oprogramowanie, z którego korzystamy, jest sparametryzowane i bez udziału informatyka sama mogę niektóre rzeczy poustawiać. Mam też świadomość, że przestawienie czegokolwiek w programie może wszystko zepsuć. Łatwiej też dogaduję się z programistą, którego czasem proszę o pomoc w jakiejś sprawie. A przecież każda zmiana w przepisach powoduje konieczność wprowadzenia zmian w programach.