Przedsiębiorcy działający w branżach najbardziej narażonych na wyłudzenia VAT będą musieli stosować mechanizm podzielonej płatności już za niewiele ponad miesiąc.
Na zmianę zgodziła się już Komisja Europejska. Opublikowany też został projekt decyzji, którą musi jeszcze zaakceptować unijna Rada do spraw Gospodarczych i Finansowych (ECOFIN). Potem nasz kraj oficjalnie dostanie zielone światło dla wdrożenia jednej z bardziej oczekiwanych zmian podatkowych. Obowiązkowa podzielona płatność (ang. split payment) obowiązywałaby tym samym od początku marca 2019 r. do końca lutego 2022 r. Po 18 miesiącach rząd musiałby złożyć Brukseli sprawozdanie z efektów podatkowego eksperymentu. W dokumencie musiałby opisać skalę obciążeń administracyjnych, kosztów dla przedsiębiorców, średni termin zwrotu VAT itd.
Najpierw były testy
Postępowanie w tej sprawie trwa od połowy maja ubiegłego roku, gdy Polska złożyła do KE wniosek o derogację (odstępstwo) od przepisów dyrektywy VAT. Zgoda unijnych urzędników jest niezbędna, bo obowiązkowy split payment zakłada całkowitą zmianę systemu rozliczeń. Zmiany są na tyle poważne, że od lipca 2018 r. Polska testowała na wersji, którą firmy stosowały dobrowolnie.
Sam mechanizm w uproszczeniu polega na tym, że sprzedawca przy okazji transakcji otrzymuje tylko cenę netto towaru, a równowartość VAT wpłacana jest przez nabywcę na odrębne konto bankowe, nad którym nadzór ma fiskus. To nabywca decyduje o tym, czy mechanizm powinien być stosowany. Pieniądze, które trafią na specjalny rachunek, są w praktyce zablokowane, a przedsiębiorca może je swobodnie wykorzystać jedynie na spłatę swoich zaległości podatkowych albo zobowiązań wobec swoich kontrahentów, pod warunkiem zapłaty na rachunek VAT innego przedsiębiorcy. Ostatecznie środki nie trafią więc do oszustów wyłudzających daninę.
Czas na kolejny krok
Te właśnie argumenty przekonały Brukselę, która zgodziła się, aby mechanizm obowiązywał w każdej branży, w której obecnie stosowane jest odwrotne obciążenie (to nabywca, a nie sprzedawca rozlicza VAT). Chodzi głównie o usługi budowlane i handel elektroniką. Na liście (zawiera 152 pozycje) znalazły się też niespodziewane wcześniej nowości, np. sprzedaż części samochodowych i motocyklowych, węgla kamiennego, brunatnego itd. Zgodnie z projektem decyzji ECOFIN (art. 1) na fakturach dokumentujących takie transakcje będzie trzeba umieszczać adnotację o tym, że dana płatność ma być wykonana właśnie w split paymencie.
Zmiany niewykluczone
Krzysztof Ugolik, menedżer w dziale doradztwa podatkowo-prawnego PwC, zwraca uwagę, że projekt unijnej decyzji określa najszerszy możliwy wariant wprowadzenia obowiązkowego split paymentu. Ekspert jest przekonany, że jeżeli resort finansów nie wprowadzi ograniczeń w jego zakresie, to wpływ zmian na biznes będzie znaczący.
– Rewolucja czeka np. firmy zajmujące się hurtową i detaliczną sprzedażą części samochodowych, gdzie teoretycznie każda transakcja poza sprzedażą do konsumenta mogłaby być objęta nowymi zasadami. Obecnie przedsiębiorcy tacy rozliczają się tradycyjnie – tłumaczy Krzysztof Ugolik.
Jego zdaniem po wejściu w życie zmian wzrosną też koszty tzw. compliance, czyli działalności zgodnie z prawem. – Załóżmy, że jako przedsiębiorca często, choć na niewielką skalę, nabywam towary z listy objętej obowiązkowym mechanizmem split payment (np. części do naprawy samochodów). W takim wypadku będę musiał weryfikować i wydzielać części płatności, która dotyczy towaru i przesyłać ją w reżimie split payment – wyjaśnia ekspert. Dodatkowo wzrośnie też ryzyko zaburzenia płynności finansowej w porównaniu do tego związanego z mechanizmem dobrowolnym.
– MF powinno zastanowić się nad ograniczeniem nowych obowiązków przy transakcjach o niewielkiej skali i częstotliwości. Podobne rozwiązania funkcjonują już dziś, np. w przypadku elektroniki wprowadzono definicję jednolitej gospodarczo transakcji, a dla usług budowlanych ograniczono obowiązek stosowania odwrotnego obciążenia do podwykonawców. Podobne podejście będzie konieczne także przy wdrażaniu obowiązkowego split paymentu – apeluje ekspert PwC.