Kto proponuje klientom kawę z ciastkiem, może rozdzielić je na paragonie i od każdego naliczyć odrębny VAT. Od napoju 23 proc., a od przekąski 8 proc.
Potwierdził to właśnie Naczelny Sąd Administracyjny (sygn. akt I FSK 1723/16).
Wprawdzie
podatnik wygrał spór z fiskusem, bo od całości nie musi odprowadzać wyższej stawki podatku, ale – jak zastrzegł sąd – nie może to prowadzić do sztucznego obniżenia podstawy opodatkowania.
Sąd wyjaśnił, że ustalenie na paragonie bardzo niskiej ceny napoju (ze stawką 23 proc.) i bardzo wysokiej ceny ciasteczka (z 8 proc.) byłoby nadużyciem
prawa.
Resort ostrzegał
Ministerstwo Finansów od dawna przestrzega przed takim manipulowaniem cenami. W ubiegłym roku zamieściło nawet na swojej stronie specjalny list ostrzegawczy. Podkreślało w nim, że podatnicy nie mogą w ramach promocyjnego zestawu sztucznie zawyżać ceny towaru objętego preferencyjną stawką VAT, a zaniżać ceny artykułu ze stawką podstawową.
Podatnik handluje bandażami (8 proc. VAT) i kosmetykami (23 proc. VAT). Jeśli sprzedaje je oddzielnie, to cena brutto bandaża wynosi np. 1 zł, a kosmetyku 100 zł. W zestawie proporcje się odwracają i bandaż kosztuje 85 zł, a kosmetyk 5 zł (patrz ramka).
W efekcie zyskuje klient, ale traci
fiskus, bo dostaje mniej podatku.
Zdaniem resortu finansów, jeśli podatnik chce sprzedawać towary po okazyjnej cenie, to powinien obniżyć ją proporcjonalnie, czyli o tyle samo procent dla wszystkich produktów w zestawie.
MF tłumaczy to na przykładzie ciastka za 5 zł (8 proc. VAT) i kawy za 8 zł (23 proc. VAT). Łącznie daje to 13 zł. Zdaniem resortu, jeśli podatnik chce dać klientom upust w wysokości 23 proc. i sprzedać zestaw za 10 zł, to cena ciastka powinna wynieść 3,85 zł, a kawy 6,15 zł.
VAT w lokalu gastronomicznym według NSA
/
Dziennik Gazeta Prawna
Dwie pozycje
W praktyce jednak organy podatkowe jeszcze bardziej restrykcyjne podchodziły do sprawy i żądały wyższego podatku od całej ceny pakietu.
Tak było właśnie w sprawie rozpatrzonej w ubiegłym tygodniu przez NSA. Nie chodziło o usługę gastronomiczną, tylko o sprzedaż zestawu, w skład którego wchodził napój (kawa, herbata, woda mineralna lub alkohol) oraz ciastko (słodkie lub słone).
Produktów nie można było kupić odrębnie. W menu znajdowała się jedna cena za zestaw. Co innego na paragonie – tu każdy towar był wyszczególniony, z właściwą dla niego stawką VAT. Przykładowo, zestaw z piwem kosztował 8 zł, ale z paragonu można się było dowiedzieć, że piwo kosztuje 3 zł, a ciastko 5 zł.
Szampan z tym samym ciastkiem kosztował 1100 zł, ale na paragonie ich cena była podzielona na pół.
Naczelnik urzędu skarbowego uznał to za niedopuszczalne. Stwierdził, że działanie spółki to optymalizacja, która ma na celu zmniejszenie zobowiązania podatkowego poprzez zaniżenie ceny napoju i zawyżenie ceny ciastka.
Zdaniem organu zestaw stanowi nierozerwalną całość, a ponieważ towarem wiodącym jest w nim napój, kawiarnia powinna od całości naliczyć i odprowadzić do urzędu 23 proc. VAT.
Spółka przegrała w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Krakowie. Sąd również uznał, że spółka dzięki takiej konstrukcji oszczędzała na podatku. Co innego, gdyby spółka traktowała ciastko jako gratis – stwierdził WSA, zwracając uwagę na to, że klient kupujący napój nie mógł odmówić ciastka.
Nieco inaczej spojrzał na sprawę Naczelny Sąd Administracyjny. Stwierdził, że spółka miała prawo wyróżnić towary na paragonie. – Samo ich rozdzielenie nie było działaniem sztucznym dla celów podatkowych – stwierdziła sędzia Danuta Oleś. Wyjaśniła, że to właśnie stało się przyczyną uchylenia wyroku WSA. Sąd pierwszej instancji uznał bowiem, że tych dwóch towarów rozdzielić nie można.
Sędzia Oleś dodała jednak, że stanowisko fiskusa w tej sprawie nie było całkowicie chybione.
– Tutaj rzeczywiście mamy do czynienia z sytuacją, kiedy poprzez pewne kształtowanie cen można rozważać kwestie nadużycia prawa podatkowego – powiedziała sędzia Oleś.
Wyjaśniła, że uznanie ciastka i kawy za odrębne towary nie przekreśla możliwości ustalenia przez organy podatkowe prawidłowej podstawy opodatkowania.
Kłótnie od lat
Spory o dzielenie i łączenie towarów i usług objętych różnymi stawkami VAT ciągną się od lat. Problemy są dwa. Pierwszy – co jest świadczeniem kompleksowym, do którego stosuje się jedną stawkę VAT. Drugi – czy jeśli usługa lub dostawa zostanie faktycznie uznana za kompleksową, to co jest w niej świadczeniem głównym, a co pobocznym. Od tego zależy prawidłowość stawki VAT.
Przykładowo, w wyroku z 22 marca 2017 r. (sygn. akt I FSK 1454/15) NSA orzekł, że podanie kawy do stolika w restauracji jest świadczeniem kompleksowym, w całości objętym stawką 23 proc. VAT, a nie usługą gastronomiczną (z 8 proc. VAT) i sprzedażą napoju (z 23 proc. VAT).
OPINIA
Wyrok nie do końca mnie przekonuje
Bartosz Mazur, doradca podatkowy i menedżer w Gekko Taxens
Wprawdzie NSA słusznie zakwestionował traktowanie zestawu jako świadczenia kompleksowego, ale nie jestem w pełni przekonany do prezentowanego przez sąd podejścia. Moim zdaniem należało uznać, że ciastka były dodawane do napoju nieodpłatnie. Gdyby jednak nawet uznać, że faktycznie mamy w takim przypadku do czynienia z odpłatną dostawą dwóch osobnych towarów, to moim zdaniem traktowanie manipulacji ceną jako nadużycia prawa nie jest w pełni trafne. Nadużycie prawa ma bowiem miejsce wtedy, gdy transakcja ma sztuczny charakter. Sprzedaż towarów w zestawie, nawet w korzystnej podatkowo konfiguracji, nie jest sztuczna, ale podatnik ma obowiązek zadeklarować podstawę opodatkowania zgodnie z ceną, którą klient naprawdę zapłacił – co w tej sprawie nie miało miejsca. Mam nadzieję, że w pisemnym uzasadnieniu NSA jasno się odniesie do tej kwestii (sprzedaży zestawów), aby nie stworzyć wrażenia, że organy podatkowe mogą dowolnie ustalać podstawę opodatkowania w takich transakcjach.