Dobra wiadomość dla dziedziczących, wdowców i rozwodników. Koniec z liczeniem okresu, po którym wolno im zbyć nieruchomość bez PIT, od daty śmierci spadkodawcy, męża lub rozwodu.
Pięcioletni okres, po upływie którego wolno sprzedawać nieruchomości bez PIT, ma być liczony od daty ich nabycia lub wybudowania przez spadkodawców. Dziś co do zasady termin ten liczy się od ich śmierci. Taka korzystna dla podatników zmiana znalazła się w projekcie nowelizacji ustawy o PIT, CIT, ordynacji podatkowej i innych ustaw dopiero co opublikowanym przez Ministerstwo Finansów. Przepisy mają wejść w życie w 2019 r.
Dziś bez znaczenia jest to, jak długo zmarły był właścicielem nieruchomości. Spadkobierca, który ją dziedziczy, zasadniczo nabywa ją z chwilą otwarcia spadku (czyli śmierci dziadka, męża itd.). Po nabyciu musi więc odczekać pięć lat (i to liczonych od końca roku kalendarzowego, w którym zmarła bliska osoba), żeby móc zbyć nieruchomość, nie płacąc podatku. Jeśli sprzeda ją wcześniej, np. rok po odziedziczeniu, musi zapłacić 19 proc. od uzyskanego w ten sposób dochodu.
Ta sytuacja ma się wkrótce zmienić. Przykładowo wnuczek, który w 2019 r. odziedziczy mieszkanie kupione przez jego dziadka w 1997 r., będzie mógł je sprzedać od razu, nie płacąc ani złotówki podatku. Według obecnych przepisów na taką możliwość musiałby czekać aż do 2025 r.
Znowelizowane przepisy przetną też długoletnie spory, jakie toczyli z fiskusem wdowcy i rozwodnicy. Chodzi o sprzedaż nieruchomości nabytej do majątku wspólnego, a sprzedawanej przez jednego z małżonków po rozwodzie lub śmierci partnera. Skarbówka przez lata żądała od takich osób podatku, twierdząc, że część domu czy mieszkania nabyły dopiero po rozwodzie lub owdowieniu. Po zmianach pięcioletni okres, po upływie którego można zbyć nieruchomość bez PIT, liczyć się ma od daty jej nabycia do majątku wspólnego.
W przypadku spadkobierców okres ten ma być obliczany od daty nabycia lub wybudowania nieruchomości przez spadkodawcę. W przypadku rozwiedzionych lub owdowiałych małżonków – od daty jej nabycia do majątku wspólnego. To propozycje resortu finansów, jakie znalazły się w projekcie nowelizacji ustawy o PIT,
CIT, ordynacji podatkowej i innych ustaw. Mają wejść w życie od 2019 r.
Półtora roku temu wdowcy zdołali już wygrać spór w Naczelnym Sądzie Administracyjnym (uchwała z 15 maja 2017 r., sygn. akt II FPS 2/17), a po przegranej w ich sprawie fiskus wyszedł też naprzeciw rozwodnikom, wydając korzystne dla nich interpretacje podatkowe. Teraz jednak resort zamierza wyraźnie zapisać w ustawie, że korzystny sposób liczenia pięcioletniego okresu będzie stosowany do „zbycia nieruchomości po ustaniu wspólności majątkowej małżeńskiej”.
Najważniejsza zmiana dotyczy spadkobierców
Przykładowo, jeśli wnuczek w 2019 r. odziedziczy dom wybudowany przez dziadka w 1993 r., to będzie mógł go sprzedać od razu po jego śmierci, nie płacąc ani złotówki podatku. Według starych przepisów – żeby uniknąć daniny – musiałby czekać ze sprzedażą do 2025 r. Chyba że skorzystałby z ulgi mieszkaniowej, czyli wydał wszystkie pieniądze na zakup innej nieruchomości, w której by zamieszkał.
Inaczej będzie, jeśli dziadek kupił nieruchomość w 2017 r. Wówczas dziedziczący nieruchomość w 2019 r. wnuczek będzie mógł sprzedać ją bez podatku już w 2023 r., bo do pięcioletniego okresu posiadania (po upływie którego można zbyć nieruchomość bez PIT) będzie się mu wliczał dwuletni okres posiadania nieruchomości przez dziadka. Zgodnie z obecnymi regulacjami musiałby czekać z przeprowadzeniem transakcji do 2025 r.
Pięć lat plus pięć i dochodem cała cena
Obecnie termin nabycia nieruchomości przez spadkobiercę liczy się zasadniczo od momentu otwarcia spadku, czyli śmierci spadkodawcy. Bez znaczenia jest natomiast to, ile czasu był on właścicielem nieruchomości. Po nabyciu obdarowany musi więc odczekać pięć lat (liczonych od końca roku kalendarzowego, w którym zmarł spadkodawca), żeby móc sprzedać nieruchomość, nie płacąc podatku. Jeśli zrobi to wcześniej, np. rok po jej odziedziczeniu, musi zapłacić 19 proc. od dochodu (chyba że skorzysta z ulgi mieszkaniowej). Co ciekawe, dochodem jest w tym przypadku niemal cała wartość nieruchomości, bo spadkobierca nabywa nieruchomość nieodpłatnie. Nie może więc przy jej zbyciu uwzględnić w podatkowych kosztach ceny jej nabycia ani wybudowania.
Dział spadku nie musi być nabyciem
W projekcie znalazły się też korzystne zapisy dotyczące nabycia przy dziale spadku. Mianowicie resort zgodził się z tym, co już dziś wynika z orzecznictwa sądów administracyjnych. Przez lata fiskus upierał się, że osoba, która po dziale spadku dostaje nieruchomość na własność, zawsze powinna uwzględniać dwie daty nabycia. Jedną była data otwarcia spadku (śmierci spadkodawcy), w której spadkobierca nabywał część udziałów w nieruchomości i innych rzeczach. Drugą – data, w której stawał się właścicielem pozostałej części nieruchomości. Efekt był taki, że spadkobiercy czekali ze sprzedażą odziedziczonych nieruchomości latami. Po stronie podatników stawały jednak sądy administracyjne, które orzekały, że dział spadku nie zawsze oznacza nabycie. – Nie ma nabycia, o ile podatnik nabywa majątek stosownie do swojego udziału w spadku – orzekały sądy. Fiskus temu zaprzeczał. Teraz jednak sam zaproponował taki zapis w projekcie.
Spadkobiercy wciąż jednak będą musieli uważać, bo jeśli przy dziale spadku dostaną więcej, niż im się pierwotnie należało, to wówczas będą mieli do czynienia z nabyciem, od którego liczyć trzeba będzie pięć lat. Tak będzie np. wtedy, gdy przedmiotem spadku będzie nieruchomość o wartości 1 mln zł i samochód wart 20 tys. zł, a spadkobiercy porozumieją się, że jeden bierze auto, a drugi dom. Wówczas ten, któremu przypadnie lokum, będzie mógł je sprzedać bez PIT dopiero po upływie 5 lat od działu spadku.
opinia
Najwyższy czas naprawić błędy
Mirosław Siwiński radca prawny, doradca podatkowy, dyrektor departamentu podatków Kancelarii prof. W. Modzelewskiego
/
Dziennik Gazeta Prawna
Bardzo dobrze, że powołana nowelizacja ma być uchwalona, bo wyjaśni i uprości sytuację podatników znajdujących się w trudnej sytuacji życiowej. Spadkobiercy nie będą się już musieli martwić o podatek od sprzedaży odziedziczonej w ramach spadku nieruchomości, co jest bardzo częstą sytuacją. Zazwyczaj bowiem posiadają już jakieś nieruchomości, gdzie choćby mieszkają, i dążą do spieniężenia spadku. Nie będą zatem musieli się przejmować zapłatą podatku albo koniecznością ponoszenia wydatków mieszkaniowych, które często bywają kwestionowane przez skarbówkę.