Gminy twierdzą, że to usługa najmu i dzięki temu mogą rozliczać VAT później. Fiskus uważa inaczej - że jest to usługa reklamy.I żąda podatku dużo szybciej.
– Błędna kwalifikacja usługi może prowadzić do zaległości podatkowych w gminie i obowiązku zapłaty odsetek – mówi Ewa Rowińska z Zespołu ds. Sektora Publicznego EY.
W efekcie centralizacji VAT (od 1 stycznia 2017 r.) gminy muszą rozliczać ten podatek również od usług świadczonych przez podległe im jednostki organizacyjne, np.
szkoły. Tymczasem wiele reklam umieszczanych jest właśnie na takich gminnych obiektach. Problem nie leży w stawce podatku (obie usługi: reklamowa i najmu powierzchni reklamowej podlegają 23-proc. VAT), lecz tkwi w zasadach ustalania obowiązku podatkowego po stronie gminy jako usługodawcy.
– Chodzi o określenie, kiedy trzeba wykazać VAT w deklaracji i odprowadzić go do urzędu skarbowego – wskazuje Agnieszka Bieńkowska, partner i doradca podatkowy w GEKKO Taxens. Tłumaczy to na przykładzie.
Załóżmy, że gmina podpisała umowę udostępnienia firmie powierzchni reklamowej na okres od stycznia do czerwca. Określa ona wartość czynszu odrębnie za każdy miesiąc, przy czym całość jest płatna na koniec czerwca. Jeśli uznamy, że jest to usługa reklamowa, gmina jako usługodawca będzie musiała rozpoznać obowiązek podatkowy w VAT z końcem każdego miesiąca – w odniesieniu do kwoty
wynagrodzenia należnego za ten miesiąc.
– Gmina zobowiązana będzie zapłacić VAT, mimo że od nabywcy jeszcze go nie otrzyma – wyjaśnia Bieńkowska.
Jeśli natomiast uznać, że mamy do czynienia z usługą najmu, to obowiązek podatkowy powstanie z chwilą wystawienia
faktury, nie później niż w dniu upływu uzgodnionego terminu płatności.
– W tym scenariuszu, jeśli gmina wystawi fakturę za całą usługę w czerwcu, to dopiero w tym miesiącu rozpozna obowiązek podatkowy i zapłaci VAT – mówi ekspertka GEKKO Taxens.
Problem z podatkiem mają też firmy korzystające z powierzchni reklamowej na gminnych obiektach.
– Niewłaściwa kwalifikacja czynności, a tym samym błędne rozpoznanie momentu powstania obowiązku podatkowego wiąże się z ryzykiem odliczenia VAT naliczonego w niewłaściwym okresie. Efektem również jest zaległość podatkowa i odsetki – ostrzega Ewa Rowińska.
Zdaniem organów podatkowych usługa polegająca na udostępnianiu powierzchni podlega pod działania reklamowe. Obowiązek podatkowy powstaje więc z upływem każdego okresu, do którego odnoszą się płatności. I tak aż do momentu zakończenia
świadczenia usługi. Takie stanowisko przedstawił dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej w interpretacji indywidualnej z 5 kwietnia br. (nr 0112-KDIL2-1.4012.57.2018.1.MK). Podobne wnioski wynikają też z wcześniejszych interpretacji: z 14 września 2017 r. (nr 0112-KDIL2-1.4012.247. 2017.2.SS) i z 5 maja 2016 r. (nr IPPP1/4512-129/16-2/BS).
– Fiskus argumentuje, że świadczenie realizowane przez gminę nie spełnia cech umowy najmu określonych w przepisach kodeksu cywilnego – wyjaśnia Paweł Buda, doradca podatkowy w Cabaj Kotala Doradztwo Podatkowe. Zgodnie z art. 659 par. 1 k.c. przez umowę najmu wynajmujący zobowiązuje się oddać najemcy rzecz do używania przez czas oznaczony lub nieoznaczony, a najemca – płacić wynajmującemu umówiony
czynsz.
– Fiskus uznaje, że istotą najmu jest oddanie rzeczy do używania, a udostępnienie powierzchni pod reklamę dotyczy jedynie części powierzchni użytkowej budynków lub fragmentu elewacji, których nie można utożsamiać z usługą najmu nieruchomości – wyjaśnia Paweł Buda. Organy podatkowe powołują się też na orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE. Wynika z niego, że pojęcie usług reklamowych należy interpretować szeroko (wyroki w sprawach C-68/92 oraz C-73/92).
Zdaniem ekspertów usług udostępniania powierzchni reklamowych nie da się jednak tak jednoznacznie zakwalifikować, jak to czynią organy podatkowe, a każdy przypadek trzeba analizować indywidualnie.
Paweł Buda zwraca uwagę, że w orzecznictwie sądów powszechnych umowy o udostępnienie powierzchni są traktowane jako umowy najmu, a nie tak, jak twierdzi fiskus – reklamowe. Sądy przyjmują, że dla uznania danej umowy za najem w rozumieniu kodeksu cywilnego konieczne jest spełnienie dwóch przesłanek:
- ustalenie kwoty czynszu – czyli wynagrodzenia za udostępnienie powierzchni reklamowej.
– Organy podatkowe nie są uprawnione do wiążącej wykładni innych przepisów niż podatkowe – podkreśla Paweł Buda.
Także w ocenie Ewy Rowińskiej może być to umowa najmu. – Jeżeli gmina jako usługodawca oddaje powierzchnię usługobiorcy do swobodnego użytku, bez ingerowania w sposób jej wykorzystywania i zamieszczane treści, i nie ponosi w tym zakresie odpowiedzialności, to jest to najem – mówi Rowińska.
Ekspertka jednocześnie zauważa, że w niektórych przypadkach są przesłanki pozwalające uznać, że udostępnienie powierzchni jest usługą reklamową.
– Chodzi o sytuacje, gdy gmina ma wpływ na treści zamieszczane na udostępnianej powierzchni, zwykle poprzez wyrażenie na nie zgody – wyjaśnia ekspertka. W tym wypadku można mówić o świadomości zamieszczenia na obiekcie reklamy danego produktu i wtedy – zdaniem Rowińskiej – mamy do czynienia z usługą reklamy. Może ona bowiem przybierać różne formy i należy spojrzeć na nią szerzej. Umieszczenie jej na własnym obiekcie może sprawić, że będziemy z danym produktem kojarzeni.
– Wątpię, aby gmina zgodziła się na wywieszenie banneru reklamującego towary lub usługi legalne, lecz budzące społeczne kontrowersje – mówi Ewa Rowińska. Jej zdaniem nie można więc całkowicie zanegować faktu, że samorząd, który z pełną świadomością zezwala na umieszczenie reklamy danego produktu na swoim obiekcie, pośrednio uczestniczy w procesie jego promowania.
Także Agnieszka Bieńkowska uważa, że jeżeli świadczenie gminy polega jedynie na udostępnieniu powierzchni, to nie ma podstaw, aby taką usługę uważać za reklamową. – Klient nie oczekuje od gminy reklamy, lecz jedynie dostępu do określonej powierzchni – mówi Bieńkowska. Twierdzi jednak, że nie ma przy tym znaczenia, że gmina chce akceptować treść reklamy zamieszczanej przez przedsiębiorcę.
– Czyni to przecież nie dlatego, by oceniać reklamę pod względem skuteczności marketingowej (co jest sensem usług reklamowych), lecz tylko ze względu na konieczność weryfikacji czy nie narusza ona prawa, lub dobrych obyczajów. Z reklamowaniem działalności nabywcy ma to niewiele wspólnego – podsumowuje Agnieszka Bieńkowska.