W wielu przypadkach wstrzymanie zwrotu VAT zaburza płynność finansową przedsiębiorcy i może w krótkim czasie doprowadzić do jego upadłości - mówi Jan Furtas, menedżer w Crido Taxand.

Jakie najważniejsze wnioski ma pan po analizie danych udostępnionych przez fiskusa?
Przede wszystkim niewątpliwie pozytywna jest tendencja zniżkowa – wartość nominalna wstrzymywanych zwrotów VAT znacząco spada. Maleje też średnia kwota takich wstrzymanych zwrotów, ale już sama ich liczba rośnie.
I tak w 2016 r. uśredniona wartość wstrzymanych wypłat wynosiła około 891 tys. zł, a w ubiegłym roku 316 tys. zł. Trudno więc jednoznacznie ocenić, czy dane te świadczą o zwiększeniu skuteczności działań aparatu skarbowego, czy wręcz przeciwnie. Pamiętać bowiem należy, że przy przedłużeniu terminu zwrotu VAT (a takich sytuacji mamy coraz więcej), który następnie zostanie uznany za zasadny, urząd skarbowy zobowiązany jest do wypłaty odsetek. Mają one wysokość opłaty prolongacyjnej z tytułu odroczenia terminu płatności podatku lub rozłożenia zaległości na raty. Opłata ta stanowi 50 proc. wysokości odsetek od zaległości podatkowych, zatem na chwilę obecną jest to 4 proc. Co więcej, niektóre wyroki sądowe wskazują, że w przypadku długotrwałego przedłużania terminu zwrotu podatnik jest uprawniony do pełnej kwoty odsetek od zaległości podatkowych, tj. 8 proc. Przykładem jest wyrok WSA we Wrocławiu z 3 sierpnia 2017 r., sygn. akt I SA/Wr 356/17, prawomocny.
Jeśli zwrócimy uwagę, że na 6 marca 2018 r. z 5775 wstrzymanych zwrotów VAT w 2016 r. nadal w zawieszeniu pozostało 1045 (odpowiednio w 2017 – 783 na 9829 przypadków), to można domniemywać, że w znakomitej większości nadwyżka VAT wróciła do przedsiębiorców po terminie albo jej zasadność została zakwestionowana. W pierwszym przypadku wiązało się to więc z zapłaceniem podatnikom odsetek, których w wielu przypadkach zapewne można było uniknąć.
Jednak same wstrzymania zwrotów to tylko promil ich łącznej liczby… Nie jest więc chyba tak źle?
Z jednej strony ma pan rację. Z drugiej jednak – należy pamiętać, że w wielu przypadkach wstrzymanie zwrotu VAT zaburza płynność finansową przedsiębiorcy i może w krótkim czasie doprowadzić do jego upadłości (np. poprzez zaburzenie wskaźników i wypowiedzenie kredytu przez bank, lub – w przypadku handlu międzynarodowego – przez brak pieniędzy na zakup towarów do dalszej odprzedaży). Powinni o tym pamiętać urzędnicy, którzy często opieszałość w weryfikacji zasadności zwrotu uzasadniają tym, że „przecież i tak podatnik dostanie odsetki”. Jednak dla podatnika nie będzie to miało większego znaczenia w momencie, gdy już biznes nie istnieje. Jest to o tyle istotne, że patrząc na dane źródłowe można postawić tezę, że wstrzymywanie zwrotów VAT w 2017 r. skoncentrowało się na małych i średnich podmiotach. To one zaś działania fiskusa odczuwają najmocniej, gdyż nie są w stanie pozyskać z dnia na dzień finansowania zewnętrznego czy dofinansować działalności np. pożyczką od spółek powiązanych.
A co ze zwrotami po terminie, w przypadku których nie wydano postanowienia o jego przedłużeniu?
Skoro w 2016 r. i 2017 r. wystąpiło łącznie ponad tysiąc takich przypadków, to tyle też razy naruszono prawo, przetrzymując środki należące do podatników. Z taką sytuacją na pewno nie można się pogodzić. Oznacza bowiem, że w wielu urzędach niewiele zrobiono w sprawach przedsiębiorców, którzy oczekiwali na swoje pieniądze.