Zwróciliśmy też uwagę na wyroki kontrowersyjne oraz takie, które przełamały dotychczasową linię orzeczniczą. Staraliśmy się wskazać orzeczenia nowe, precedensowe, wyjaśniające wcześniejsze wątpliwości podatników, fiskusa i sądów, a także takie, które są szansą na ostateczne zakończenie sporów albo właśnie je otwierają. Przy opisach poszczególnych doniosłych spraw – tam, gdzie było to możliwe – zwracamy uwagę również na linie orzecznicze, jakie ukształtowały się przed zapadnięciem lub po zapadnięciu opisywanego rozstrzygnięcia trybunału lub sądu.
NACZELNY SĄD ADMINISTRACYJNY: sygn. akt II FPS 2/17 uchwała NSA z 15 maja 2017 r.
O CO TOCZYŁ SIĘ SPÓR: Spór toczył się o to, czy po śmierci małżonka drugi musi odczekać kolejne pięć lat ze sprzedażą wspólnie zakupionego przed laty domu, mieszkania albo innej nieruchomości, by nie płacić 19 proc. PIT od połowy dochodu.
Chodziło o sytuacje, gdy małżonkowie będący we wspólności majątkowej kupili dom i odczekali już pięć lat z jego sprzedażą. Gdyby oboje żyli, to mogliby sprzedać nieruchomość bez podatku (zgodnie z art. 10 ust.1 pkt 8 ustawy o PIT). Problem polegał na tym, że fiskus uważał, iż jeśli po upływie tego czasu jeden z małżonków umrze, to drugi musi czekać kolejne pięć lat. W przeciwnym wypadku żądał podatku od sprzedaży tej części nieruchomości, którą żyjący małżonek odziedziczył po zmarłym, bo zdaniem fiskusa dochodziło wtedy do nabycia przez żyjącego małżonka drugiej połowy np. domu. Spór toczył się więc o to, czy pięcioletni termin nabycia liczy się tylko raz – od nabycia nieruchomości do majątku wspólnego, czy może w tej dacie jeden z małżonków nabywa tylko połowę domu, a druga staje się jego własnością dopiero po śmierci męża/żony na skutek dziedziczenia.
ROZSTRZYGNIĘCIE: Naczelny Sąd Administracyjny orzekł w uchwale, iż pięcioletni termin liczy się tylko raz (od nabycia nieruchomości do majątku wspólnego) i że po śmierci małżonka wdowcy nie muszą czekać kolejnego pięcioletniego okresu, by móc sprzedać całą nieruchomość bez PIT. Wyjaśnił, że dziedziczenie po zmarłym małżonku nie powoduje nabycia, a jedynie przekształcenie prawa nabytego przed laty. Sąd nawiązał do zasady rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatnika (in dubio pro tributario). Wyjaśnił też, że przyjęcie stanowiska fiskusa spowodowałoby, iż żyjący małżonek płaciłby de facto PIT od przychodu, a nie od dochodu, bo dziedziczący nie mają kosztów nabycia. To powodowałoby nierówności w opodatkowaniu pomiędzy tymi, którzy sprzedają nieruchomość po śmierci małżonka, a tymi, którzy sprzedają ją wspólnie za życia.
PODSUMOWANIE: Uchwała ma znaczenie dla niemal każdego małżeństwa, w którym istnieje wspólność majątkowa. Przede wszystkim jednak rozwiązuje problem osób starszych, często schorowanych, dla których każdy rok oczekiwania ze sprzedażą nieruchomości oznacza dodatkowy ciężar finansowy i inne niedogodności.
NACZELNY SĄD ADMINISTRACYJNY: sygn. akt II FPS 3/17 Uchwała NSA z 6 listopada 2017 rok.
O CO TOCZYŁ SIĘ SPÓR: Zasadą w CIT jest, że podatnicy mają pięć lat na odliczenie straty. Innymi słowy, jeśli poniesiemy ją w tym roku podatkowym, to możemy ją odejmować od dochodu przez pięć kolejno następujących po sobie lat (choć w każdym roku nie więcej niż połowę). Spór dotyczył tego, czy strata przedawnia się tak jak zobowiązanie podatkowe, czyli po pięciu latach, czy też termin wydłuża się aż do 10 lat. Organy podatkowe uważały, że mają 10 lat na weryfikację straty. Dlaczego? Pokażmy to na przykładzie. Jeśli podatnik poniósł stratę np. w 2007 r., to zgodnie z powyższą zasadą może ją najpóźniej odliczać od dochodu za 2012 r. Podatnik wykazał ją w zeznaniu składanym w 2013 r. Zobowiązanie podatkowe za ten rok przedawnia się z końcem 2018 r. Fiskus uważał więc, że również do końca 2018 r. może weryfikować wysokość straty poniesionej w 2007 r. Podatnicy się z tym nie zgadzali. Twierdzili, że skoro strata została poniesiona w 2007 r., to można ją kwestionować tylko do 31 grudnia 2013 r., a więc wraz z upływem pięcioletniego terminu przedawnienia zobowiązania podatkowego za 2007 r. (które podatnik wykazał w zeznaniu za 2008 r.).
ROZSTRZYGNIĘCIE: NSA uznał, że strata przedawnia się już po pięciu latach. Stwierdził, że nie można prowadzić postępowania podatkowego i orzekać o wysokości straty w CIT za rok podatkowy, w którym została ona poniesiona, w sytuacji gdy upłynął termin przedawnienia zobowiązania podatkowego za ten rok. Innymi słowy, sąd przyznał rację podatnikom. Strata przedawnia się więc na takich samych zasadach jak zobowiązanie podatkowe. Sąd wyjaśnił, że pięcioletni termin przedawnienia straty nie prowadzi do zachwiania równowagi między prawami podatników a uprawnieniami organów. Organy mają bowiem pięć lat na weryfikację wysokości straty. NSA wskazał też, że termin przedawnienia musi być jednolity dla wszystkich – bez względu na to, czy mają stratę, czy dochód. Możliwość weryfikowania wysokości straty przez 10 lat oznaczałaby, że podatnicy, którzy mieli stratę, musieliby dłużej czekać na przedawnienie. Zdaniem NSA, skoro ordynacja podatkowa nie przewiduje szczególnych regulacji dotyczących przedawnienia straty, to należy stosować art. 70 ordynacji podatkowej – ten sam, który dotyczy przedawnienia zobowiązań podatkowych. Sąd zaznaczył jednocześnie, że strata nie jest oczywiście zobowiązaniem podatkowym. Ale skoro przedawnia się zobowiązanie główne, to przedawniają się również inne związane z nim elementy i inne pochodne, takie jak strata czy nadpłata. NSA wskazał, że inna wykładnia byłaby sprzeczna z konstytucją. Uchwała nie zapadła jednak jednomyślnie. Zdanie odrębne do niej zgłosił sędzia Jacek Brolik. Jego zdaniem, zgodnie z art. 70 ordynacji podatkowej przedawnia się wyłącznie zobowiązanie podatkowe, a nie obowiązek podatkowy, dochód, koszt czy strata. Zdaniem sędziego Brolika uchwała podjęta przez NSA nie ma więc uzasadnienia prawnego.
PODSUMOWANIE: To już druga uchwała NSA w sprawie przedawnienia strat podatkowych. Miejmy nadzieję, że to stanowisko będzie jednolicie stosowane zarówno przez sądy (są związane uchwałą), jak i organy podatkowe. Uchwała oznacza, że podatnicy muszą przechowywać dokumenty dotyczące zarówno zobowiązań podatkowych, jak i strat jedynie przez pięć lat.
NACZELNY SĄD ADMINISTRACYJNY: sygn. akt II FSK 3587/14 Wyrok 7 sędziów NSA z 15 maja 2017 r.
O CO TOCZYŁ SIĘ SPÓR: Chodziło o interpretację przepisów obowiązujących przed 1 stycznia 2017 r., dotyczących podatku u źródła od wynagrodzenia za usługi wykonywane za granicą. Od 2017 r. przepisy ustaw o PIT i CIT nie pozostawiają wątpliwości, że podatnik, który kupił usługę za granicą, musi potrącić w Polsce podatek od wynagrodzenia wypłacanego zagranicznemu kontrahentowi. Do końca 2016 r. nie było to takie oczywiste, a sporów w sądach na tym tle było bardzo wiele. Przed nowelizacją z 2017 r. z ustaw o PIT i CIT wynikało, że zagraniczne firmy, które nie mają na terytorium Polski siedziby lub zarządu, płacą podatek tylko od dochodów osiąganych na terytorium naszego kraju. Przepisy nie precyzowały jednak, co jest „dochodem osiąganym na terytorium Polski”. Miała to wyjaśnić uchwała NSA, ale sąd postanowił, że w tej sprawie zapadnie wyrok siedmiu sędziów. Problem nie nadawał się pod uchwałę, jak wyjaśnił NSA, trzeba go rozstrzygać indywidualnie, na tle konkretnych stanów faktycznych.
Fiskus i część sądów uważały, że w stanie prawnym obowiązującym do końca 2016 r. wystarczy samo wypłacenie z Polski wynagrodzenia za usługę zagranicznemu kontrahentowi, aby powstał obowiązek poboru podatku u źródła (w Polsce). Zapadły też orzeczenia przeciwne.Wyrok siedmiu sędziów NSA zapadł w sprawie spółki, która kupowała od zagranicznych firm usługi niematerialne, głównie doradztwa prawnego i podatkowego. Jej kontrahenci nie mieli na terytorium Polski siedziby ani zakładu.
ROZSTRZYGNIĘCIE: W stanie prawnym obowiązującym przed 2017 r. usługi niematerialne wykonane za granicą były opodatkowane w Polsce, jeżeli wynagrodzenie za nie wypłacono z naszego kraju. Zdaniem NSA podatek musi być pobierany u źródła, bo w przeciwnym wypadku usługi niematerialne, świadczone często na terytorium różnych krajów, w ogóle nie byłyby opodatkowane. Istotne jest to, iż wypłata wynagrodzenia nastąpiła z Polski i że efekty usługi zostały wykorzystane przez polską firmę w kraju.
PODSUMOWANIE: Wyrok jest niekorzystny dla podatników. Inne składy orzekające nie są nim formalnie związane, ale na pewno będzie on wyznacznikiem dla kolejnych spraw dotyczących podatku u źródła od usług niematerialnych.
WOJEWÓDZKIE SĄDY ADMINISTRACYJNE: sygn. akt I SA/Gd 162/17 Wyrok WSA w Gdańsku z 16 maja 2017 r., nieprawomocny
O CO TOCZYŁ SIĘ SPÓR: Chodziło o interpretację przepisu, który zaczął obowiązywać z początkiem 2016 r. i nałożył 70-proc. PIT na odszkodowania wypłacane odchodzącym szefom i menedżerom spółek państwowych i samorządowych za to, że nie będą oni pracowali dla konkurencyjnych firm (art. 30 ust. 1 pkt 15 ustawy o PIT). Przepis mówi, że 70-proc. podatek jest należny od tej części odszkodowania, która przekracza wysokość wynagrodzenia z ostatnich sześciu miesięcy pracy. Spór w tej sprawie toczył były prezes spółki energetycznej, któremu horrendalnie wysokie odszkodowanie zostało przyznane jeszcze przed wejściem w życie przepisu. Problem wziął się z tego, że spółka wypłacała mu je co miesiąc i część wypłat przypadła już na okres, w którym zaczął obowiązywać przepis o 70-proc. daninie.
Były prezes uważał jednak, że fiskus nie ma prawa do PIT, bo liczy się data, kiedy ustalono odszkodowanie, a nie termin jego wypłaty. Fiskus uznał jednak, że kwoty wypłacane po 1 stycznia 2016 r. będą opodatkowane, skoro menedżer do czasu wejścia w życie nowego przepisu dostał już więcej niż sześciokrotność pensji.
ROZSTRZYGNIĘCIE: Danina jest należna od kwot wypłaconych po 1 stycznia 2016 r., mimo że odszkodowania zostały przyznane zainteresowanemu przed tą datą. Obowiązek podatkowy powstaje dopiero w 2016 r., ale pod uwagę należy brać wszystkie wypłacone wcześniej kwoty.
PODSUMOWANIE: Szefowie państwowych firm zapłacą podatek od odszkodowań przyznanych im jeszcze przed wejściem w życie przepisów o 70-proc. daninie. Podatek jest jednak należny tylko od tej części, która jest wypłacana po 1 stycznia 2016 r., pod warunkiem przekroczenia sześciokrotności pensji liczonego od początku wypłacania odszkodowania. Wyrok był precedensowy. Po nim zapadły kolejne, m.in. WSA w Warszawie z 30 sierpnia 2017 r., sygn. akt III SA/Wa 2546/16. Sprawy czekają na rozstrzygnięcie NSA
NACZELNY SĄD ADMINISTRACYJNY: sygn. akt II FSK 1964/15 wyrok NSA z 19 września 2017 r.
O CO TOCZYŁ SIĘ SPÓR: Chodziło o to, czy organ interpretacyjny (dyrektor izby skarbowej) mógł odmówić wydania interpretacji indywidualnej w sprawie, do której mogła mieć zastosowanie mała klauzula przeciw unikaniu opodatkowania, zapisana w art. 10 ust. 4 ustawy o CIT. Zgodnie z tym przepisem preferencji podatkowych związanych m.in. z połączeniem spółek nie stosuje się w przypadkach, gdy głównym lub jednym z głównych celów takiej transakcji jest uniknięcie lub uchylenie się od opodatkowania. Sprawa, którą rozpatrzył NSA, dotyczyła spółki, która złożyła wniosek o wydanie interpretacji jeszcze przed 15 lipca 2016 r. (a więc przed wprowadzeniem klauzuli generalnej przeciw unikaniu opodatkowani). Spółka chciała, aby fiskus ocenił, czy art. 10 ust. 4 ustawy o CIT znajdzie zastosowanie w jej przypadku. Wyjaśniła, że zamierza połączyć się z inną spółką. Nie było jednak jeszcze pewne, która spółka przejmie którą, jaka będzie wartość nominalna udziałów wydanych wspólnikom spółki przejmowanej ani jaka będzie wartość majątku otrzymanego przez spółkę przejmującą. Spółka wskazała natomiast we wniosku o interpretację, że połączenie przyniesie obu firmom liczne korzyści, m.in. ułatwi kontakt z klientami i obniży koszty zatrudnienia. Dyrektor Izby Skarbowej w Warszawie odmówił wydania interpretacji, bo doszedł do wniosku, że nie może ocenić, czy w tym wypadku korzyści ekonomiczne będą uzasadnione. Zwrócił uwagę na to, że spółka nie prosi o wykładnię przepisu, tylko o ocenę zdarzenia, która może nastąpić jedynie w trakcie postępowania podatkowego.
ROZSTRZYGNIĘCIE: NSA uznał, że dyrektor izby skarbowej nie miał prawa odmówić wydania interpretacji, powołując się na małą klauzulę przeciwko unikaniu opodatkowania. Sąd wskazał, że do momentu zmiany przepisów (a więc dodania art. 119a ordynacji podatkowej, czyli klauzuli generalnej przeciw unikaniu opodatkowania) fiskus nie miał podstaw prawnych do odmowy wydania interpretacji. NSA uznał też, że art. 10 ust. 4 ustawy o CIT wcale nie był na tyle jasny, aby nie trzeba było go wykładać. Dopiero dziś (po wprowadzeniu klauzuli generalnej przeciw unikaniu opodatkowania) wiadomo, co dokładnie rozumieć pod pojęciem unikania opodatkowania.
PODSUMOWANIE: To ważny wyrok dla podatników, którzy pytali o sytuacje objęte małą klauzulą przeciw unikaniu opodatkowana przed wprowadzeniem klauzuli generalnej. Podobne problemy podatnicy mają obecnie, przy czym chodzi o odmowy wydania interpretacji ze względu na klauzulę generalną. W takiej sprawie zapadł już precedensowy wyrok NSA. W orzeczeniu z 28 czerwca 2017 r., sygn. akt II FSK 935/17, sąd wyjaśnił, że podatnik, który otrzymał interpretację podatkową, nie może się domagać potwierdzenia, iż chroni go ona przed zastosowaniem klauzuli przeciwko unikaniu opodatkowania. W tej sprawie chodziło o spółkę, która jeszcze przed wejściem w życie klauzuli generalnej przeciwko unikaniu opodatkowania uzyskała korzystną dla siebie interpretację indywidualną. Nie skorzystała z niej od razu. Natomiast po 15 lipca 2016 r., gdy weszła w życie klauzula, spółka chciała uzyskać pewność, że otrzymana interpretacja będzie ją chronić przed klauzulą. Ponownie więc złożyła wniosek o interpretację, tym razem pytając, czy pierwsza wykładnia fiskusa daje jej ochronę. NSA uznał, że podatnik nie może się domagać takich wyjaśnień od fiskusa.
NACZELNY SĄD ADMINISTRACYJNY: sygn. akt II FSK 573/15 wyrok NSA z 5 kwietnia 2017 r.
O CO TOCZYŁ SIĘ SPÓR:Spór toczył się o to, czy rozwiedzeni rodzice, z których każdy wychowuje dziecko przez określoną część roku, mogą się rozliczyć jako osoby samotnie wychowujące dziecko, czyli wspólnie z nim (art. 6 ust. 4 ustawy o PIT). Dzięki temu dochód każdego z rodziców dzieliłby się na dwa i każdy mógłby dwukrotnie skorzystać z kwoty wolnej od podatku. Dodatkowo, kto dużo zarabia, ten może uniknąć dzięki temu wejścia w drugi próg skali podatkowej i zapłacić 18 proc. PIT zamiast 32 proc. Chodziło o rodziców, którzy sprawowali opiekę naprzemiennie – przez pół roku dziecko mieszkało u ojca, przez drugą połowę u matki. Rodzice przekonywali, że gdy dzieci przebywają u każdego z nich, to są wychowywane samotnie. Uważali więc, że spełniają wszystkie warunki przewidziane do skorzystania z możliwości rozliczenia podatku jako osoby samotnie wychowującej dzieci.
Izba skarbowa twierdziła natomiast, że warunkiem wspólnego rozliczenia się z dzieckiem jest to, żeby podatnik sam, bez wsparcia drugiego rodzica, wychowywał potomstwo. Jeśli rodziców jest dwoje i oboje wychowują dzieci, to ulga nie należy się żadnemu – twierdziły organy podatkowe.
ROZSTRZYGNIĘCIE: Preferencja wynikająca z art. 6 ust. 4 ustawy o PIT nie ogranicza się wyłącznie do jednego rodzica. Mogą z niej korzystać zarówno matka, jak i ojciec, jeśli są po rozwodzie i osobno przez określony czas wychowują dziecko.
Do końca 2010 r. było inaczej. Przepisy, które wtedy obowiązywały, mówiły jednoznacznie, że za osobę samotnie wychowującą dzieci uważa się jednego z rodziców (tak wynikało z art. 6 ust. 5, który od 2011 r. został uchylony). Obecnie ustawa o PIT nie zawiera takiego zastrzeżenia. Skutek jest taki, że od 2011 r. status osoby samotnie wychowującej dzieci może mieć każdy z rodziców.
PODSUMOWANIE: Każdy rozwiedziony rodzic, który przez część roku wychowuje dziecko bez wsparcia drugiego, ma prawo do wspólnego rozliczenia z dzieckiem za cały rok i nie odbiera przy tym takiej możliwości drugiemu rodzicowi.
NACZELNY SĄD ADMINISTRACYJNY: sygn. akt II FSK 4037/14 wyrok NSA z 1 lutego 2017 r.
O CO TOCZYŁ SIĘ SPÓR: Chodziło o PIT od odszkodowań wypłacanych przez deweloperów, którzy nie zdołali ukończyć inwestycji. Słowem, o odszkodowania dla klientów za niewybudowanie mieszkań zgodnie z umową. Zasadniczo liczy się je jako różnicę między ustaloną w umowie ceną lokalu a ceną innej podobnej nieruchomości na dzień niezrealizowania umowy. Spór w tej sprawie toczył podatnik, który odpisał umowę z deweloperem i zgodnie z jej harmonogramem wpłacał mu kolejne raty na poczet ceny mieszkania. W umowie ustalono, że wartość ukończonej nieruchomości wyniesie 113 tys. zł. Jej nabywca zdążył przelać firmie 80 tys. zł. Wtedy okazało się, że nie doczeka się odbioru lokalu, bo deweloper nie zdoła ukończyć inwestycji. W związku z tym mężczyzna złożył do sądu rejonowego dwa pozwy. W pierwszym żądał zwrotu rat, które wpłacił na konto dewelopera. I wygrał. Sąd zasądził mu 80 tys. zł wraz z odsetkami za cały okres, w którym przedsiębiorca dysponował jego pieniędzmi. W drugim pozwie mężczyzna żądał od dewelopera odszkodowania za niewybudowanie lokalu. W tej sprawie również wygrał. Sąd zasądził mu 47 tys. zł wraz z odsetkami, bo taka była cena rynkowa identycznego lokalu dzisiaj. Problem polegał na tym, że fiskus żądał podatku od tych 47 tys. zł. Twierdził, że zwolnionym z PIT odszkodowaniem za straty było 80 tys. zł wraz z odsetkami, a reszta to nawiązka, którą trzeba opodatkować.
ROZSTRZYGNIĘCIE: Odszkodowanie za niewybudowanie nieruchomości przez dewelopera to rekompensata za stratę, a nie za utraconą korzyść. W związku z tym jest zwolnione z podatku na podstawie art. 21 ust.1 pkt 3b) ustawy o PIT.