Nakaz wykorzystywania oleju jadalnego do produkcji biopaliw nie wyeliminuje wyłudzeń VAT. Na wprowadzeniu takiego przepisu skorzystają natomiast najwięksi gracze na rynku – uważa część ekspertów.
Nakaz wykorzystywania oleju jadalnego do produkcji biopaliw nie wyeliminuje wyłudzeń VAT. Na wprowadzeniu takiego przepisu skorzystają natomiast najwięksi gracze na rynku – uważa część ekspertów.
/>
Chodzi o nowelizację ustawy o biokomponentach i biopaliwach ciekłych oraz niektórych innych ustaw, która wchodzi w życie 1 stycznia 2018 r. (Dz.U. z 2017 r. poz. 2290). Ma ona dostosować polskie prawo do unijnej dyrektywy 2015/1513 z 9 września 2015 r., nowelizującej regulacje dotyczące jakości benzyny, olejów napędowych oraz promowania energii ze źródeł odnawialnych.
Przy okazji wdrażania unijnych przepisów rząd i parlament postanowiły też rozwiązać problem ściśle podatkowy.
Dlaczego rzepak
Od dawna już bowiem przestępcy podatkowi upodobali sobie rynek oleju rzepakowego. Tylko w 2016 r. fiskus wykrył nieprawidłowości na ponad miliard złotych – poinformowało biuro prasowe Ministerstwa Finansów w odpowiedzi na pytanie DGP.
W maju ubiegłego roku resort wystosował do przedsiębiorców list ostrzegawczy. Przestrzegł w nim przed dwiema najpopularniejszymi metodami wykorzystywanymi przez oszustów. Pierwsza dotyczy transakcji wewnątrzwspólnotowej i znikającego podatnika. Druga polega na przekwalifikowaniu w dokumentach oleju z jadalnego (ze stawką 5 proc. VAT) na techniczny (z 23 proc.). Różnica między stawkami nigdy nie trafia do budżetu, bo staje się zarobkiem przestępcy. Natomiast nabywca odlicza podatek w wyższej wysokości (23 proc.), a więc w kwocie, która nie została wpłacona do urzędu skarbowego.
Adam Stępień, dyrektor generalny Krajowej Izby Biopaliw, tłumaczy, że do przestępstw najczęściej wykorzystywany był do tej pory towar sprowadzany z Niemiec w ramach transakcji wewnątrzwspólnotowych.
– Często zresztą był to olej jadalny z polskich fabryk (ze stawką 5 proc.), najpierw przetransportowany za Odrę, a potem stamtąd reimportowany. Następnie jego nabywca (pośrednik) tłumaczył np., że taki towar uległ zanieczyszczeniu i dlatego nie może już być objęty preferencyjną stawką. Sprzedawał go więc ze stawką 23 proc., ale podatku nigdy nie wpłacał do budżetu państwa – tłumaczy Adam Stępień.
Zadziałał pakiet
Mariusz Korzeb, ekspert Pracodawców RP, przypomina, że fiskus odnotował już duży sukces dzięki objęciu od września 2017 r. olejów rzepakowych monitoringiem w ramach pakietu przewozowego.
Wskazywałyby na to również dane branżowe przedstawione w raporcie United Nations Global Compact dotyczącym szarej strefy w 2017 r. (patrz infografika). Wynika z nich, że w kończącym się roku skala eksportu i transakcji wewnątrzwspólnotowych oleju rzepakowego zmalała prawie dziesięciokrotnie.
Tylko z 5 proc. VAT
Wyeliminowaniu oszustw ma służyć także najnowsza nowelizacja. Rząd zaproponował, żeby do produkcji biopaliw nie mogły być wykorzystywane oleje objęte stawką 23 proc. Producent będzie miał obowiązek wykorzystać w tym celu jedynie olej jadalny ze stawką 5 proc. Za złamanie tego zakazu będzie grozić sankcja nakładana przez dyrektora generalnego Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa.
Co więcej, dyrektor KOWR przekaże fiskusowi dla jego celów kontrolnych informacje na temat biomasy wykorzystanej do produkcji biopaliw.
Wyłudzenia wciąż będą
Zdaniem Mariusza Korzeba, zmiany niekoniecznie jednak doprowadzą do eliminacji oszustw podatkowych. – Obawiamy się, że nadal dochodzić będzie do wyłudzenia podatku – komentuje ekspert.
Zwraca uwagę na to, że restrykcja będzie dotyczyć jedynie producentów biokomponentów, a są oni ostatnim ogniwem w łańcuchu transakcji.
– Wcześniej występują inni uczestnicy obrotu, przede wszystkim pośrednicy. Ich nowy rządowy zakaz już nie obejmuje – podkreśla Mariusz Korzeb.
Jego zdaniem oznacza to, że w praktyce niewiele się zmieni, bo każdy podmiot, poza producentami, nadal będzie mógł bez przeszkód kupować olej ze stawką 23 proc. i sprzedawać go po oczyszczeniu jako towar opodatkowany preferencyjnie.
Podobnie uważa Marcin Ginel, wicedyrektor w dziale doradztwa prawnopodatkowego w PwC.
– Wydaje się, że nawet po wejściu w życie nowelizacji pośrednicy, których nie obejmie zakaz, będą mogli nadal dokonywać zmiany rodzaju oleju: z technicznego na jadalny. Z jednej strony wprawdzie nie sprzedadzą go już producentom biopaliw, ale podatek zawsze będą mogli wyłudzić w mniej wyrafinowany sposób. Wystarczy utworzyć sieć spółek, które będą fikcyjnie handlować olejem ze stawką 23 proc. Celem takiej karuzeli będzie albo wystąpienie o nienależny zwrot VAT, albo przerzucenie konsekwencji finansowych na uczciwą firmę, która wejdzie w kontakt z oszustami – komentuje ekspert PwC.
Lepszy wróbel w garści
Obaw tych nie podziela Adam Stępień. Uważa, że liczba oszustw może spaść, chociażby dzięki zwiększonej wymianie informacji między KOWR a coraz aktywniejszym fiskusem. Dlatego określa nowelizację jako krok w dobrym kierunku.
Zdaniem Marcina Ginela lepszym rozwiązaniem byłoby objęcie branży oleju rzepakowego obowiązkowym mechanizmem podzielonej płatności (split payment). Zastrzega jednak, że nawet niedoskonałe rozwiązanie jest lepsze niż brak jakiegokolwiek działania, bo dotychczasowa sytuacja na dłuższą metę była nie do utrzymania.
Ministerstwo Finansów zapewniło DGP, że „niezależnie od zmian legislacyjnych, rynek oleju rzepakowego będzie nadal objęty szczególnym zainteresowaniem służb celno-skarbowych”.
Prezent dla największych
Zdaniem Mariusza Korzeba nowelizacja może mieć jeszcze jeden niepożądany skutek, tym razem biznesowy. – Nowe przepisy sprzyjają największym podmiotom, posiadającym nowoczesne instalacje do tłoczenia oleju rzepakowego – wyjaśnia ekspert Pracodawców RP. Tym samym – jak mówi – tłocznie, które nie są w stanie wyprodukować oleju jadalnego, stracą rację bytu i znikną z rynku bądź zostaną wykupione przez większe podmioty.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama