Ulgi na innowacje
Jedną z pierwszych zachęt podatkowych wprowadzonych 1 stycznia 2017 r. są ulgi dla przedsiębiorstw prowadzących działalność badawczo-rozwojową (B+R). Tzw. mała ustawa o innowacyjności zniosła podatek dochodowy od własności intelektualnej, która zostaje wniesiona do spółki. Pozwala również małym i średnim przedsiębiorstwom odliczyć koszty zdobycia patentu na własne produkty czy rozwiązania. Ważną zachętą do wykorzystywania innowacyjności przez przedsiębiorców miały być również zwiększone limity odliczania od opodatkowania wydatków na ten cel. Obecnie właściciele firm mogą odliczyć 30% (w przypadku dużych przedsiębiorstw) oraz 50% (w przypadku MŚP) kosztów związanych z B+R. Natomiast bez względu na wielkość biznesu jego właściciele mogą odliczyć również do 50% kosztów pracowniczych. Ponadto z ulgi można skorzystać w ciągu 6, a nie 3 lat, jak było poprzednio.
Ale…
Udogodnienia początkowo mogą wydawać się bardzo atrakcyjne. Jednak kiedy przedsiębiorcy zaczęli aktywnie korzystać z wprowadzonych przez rząd zmian, zaczęły pojawiać się poważne problemy z odliczeniami.
Określenie działalności B+R nie sprawia większych problemów, gdyż jej definicja jest jasno wskazana w Ustawie z dnia 15 lutego 1992 r. o podatku dochodowym od osób prawnych. Jej art. 4a pkt. 26 określa działalność badawczo-rozwojową jako „działalność twórczą obejmującą badania naukowe lub prace rozwojowe, podejmowaną w sposób systematyczny w celu zwiększenia zasobów wiedzy oraz wykorzystania zasobów wiedzy do tworzenia nowych zastosowań”. Poważne problemy pojawiają się jednak w przypadku odliczania kosztów pracowniczych. Wprawdzie art. 18d ust. 2 pkt. 1 ustawy o CIT wskazuje, że odliczeniu podlegają wyłącznie należności i składki, które „dotyczą pracowników zatrudnionych w celu realizacji działalności badawczo-rozwojowej”. Jednak w praktyce fiskus często kwestionuje zasadność odliczenia kosztów zatrudnienia pracowników, jeśli ci w umowie o pracę nie mają zawartej informacji, że zostali zatrudnieni dla realizacji celu wskazanego w ustawie. Ponadto organy podatkowe wymagają przedstawienia szczegółowej ewidencji czasu pracy pracownika poświadczającej, jaka część jego czasu pracy jest rzeczywiście przeznaczana na realizację celów B+R, a tym samym – jaką rzeczywistą wysokość kosztów może odliczyć podatnik.
Kwestionowanie przez fiskusa zasadności odliczenia tych kosztów jest bardzo problematyczne dla przedsiębiorców, gdyż nakłada się na nich obowiązek udowodnienia, że należy im się dana ulga. W związku z tym wielu rezygnuje z prawa do odliczenia kosztów zatrudniania pracowników. W ten sposób tracą naprawdę dużo. A niedługo będą tracić jeszcze więcej – rząd zapowiada, że wysokość odliczeń może wzrosnąć w przyszłym roku do 100%.
Amortyzacja na nowych zasadach
Kolejną zachętą podatkową dla przedsiębiorców ma być zwiększenie limitu na jednorazowe odliczenie amortyzacyjne, które obowiązuje już od połowy br. roku. Dotychczasowa kwota 3,5 tys. zł została zwiększona do 100 tys. zł. Co więcej, ta kwota może obejmować zakup kilku urządzeń czy rozwiązań.
Ale…
Jednak aby podatnik mógł skorzystać z tzw. przyspieszonej amortyzacji, musi spełnić kilka zasadniczych warunków. Przede wszystkim wydatki przez niego dokonane muszą dotyczyć inwestycji i innowacji realizowanych w przedsiębiorstwie. Minimalny nakład przedsiębiorcy na te wydatki musi wynieść 10 tys. zł. Tak jak w przypadku całkowitej puli amortyzacji, kwota nakładu może być sumą kilku zakupów, przy czym cena żadnego z nich nie może być niższa niż 3,5 tys. zł. Ponadto zakupione maszyny czy urządzenia, które mają podlegać amortyzacji, nie mogą być nigdy wcześniej używane – muszą być nowe. W ramach przyspieszonej amortyzacji nie można rozliczyć również zakupu środków transportu czy nieruchomości.
Wiele wątpliwości dotyczących tego, czy podatnik może skorzystać z przyspieszonej amortyzacji, może pojawić się w przypadku, kiedy innowacja czy inwestycja będzie finansowana w ramach leasingu. Skorzystanie z amortyzacji jest w tym przypadku wyraźnie uzależnione od wariantu leasingu, z którego korzysta klient. Skorzystanie z zachęty podatkowej jest najprawdopodobniej możliwe w przypadku leasingu finansowego, natomiast leasing operacyjny przekreśla możliwość skorzystania z tego rozwiązania. Szkoda, zwłaszcza że badania z I kwartału br. przeprowadzone przez Związek Polskiego Leasingu dowodzą, że z leasingu korzysta już 600 tys. klientów, a 26,7% finansowania dotyczy inwestycji w maszyny i urządzenia.
Dodatkowe proekologiczne zachęty podatkowe
W ostatnim czasie rząd przedstawił projekt kolejnych zachęt podatkowych, które miałyby nakłonić polskich przedsiębiorców do korzystania z rozwiązań proekologicznych w swojej działalności. Wprawdzie jego autorem jest Ministerstwo Energii, jednak Ministerstwo Finansów ma znaczny wkład w opracowanie jego warunków. Zmiany miałyby dotyczyć zwolnienia z akcyzy na samochody elektryczne, zwiększenia do 30 tys. euro kwoty odliczenia zakupu pojazdów elektrycznych oraz zwolnienia z podatku od nieruchomości w sytuacji, kiedy na danym stanowisku wykorzystywane byłoby auto elektryczne. Proponowane zmiany być może wejdą w życie już 1 stycznia 2018 r.
Czy proponowany przez rząd projekt zachęt podatkowych sprawdzi się w Polsce? Może dzięki wprowadzonym ulgom podatnicy zaczną bardziej interesować się autami napędzanymi elektrycznie, jednak napotkają wiele utrudnień. Przede wszystkim w Polsce mało rozbudowana jest infrastruktura stacji szybkiego ładowania tego rodzaju pojazdów. Poza tym mają one ograniczony zasięg, a czas ich ładowania jest długi. Do zakupu aut elektrycznych nie zachęca również ich cena. Podstawowa wersja pojazdu do koszt rzędu min. 100 tys. zł. Wprawdzie rząd proponuje możliwość odliczenia kosztu zakupu „elektryka”, jednak proponowane 30 tys. euro może okazać się niekiedy zbyt małą kwotą na zakup auta, który sprawdzi się w danej firmie przez lata.
Brak sprecyzowanych zasad zwalniania przedsiębiorców z podatku od nieruchomości w momencie wykorzystywania na danym stanowisku pracy auta elektrycznego również może okazać się bardzo problematyczny w przyszłości. Niesprecyzowane kryteria wykorzystywania auta na danym stanowisku prowokują pytanie, w jakich konkretnych przypadkach podatnik może skorzystać z tego zwolnienia, a w jakich nie. A fiskus z pewnością nie będzie tak łatwo umarzał należnej zapłaty, co może przełożyć się na liczne zastrzeżenia dotyczące zasadności przyznania ulgi.
Pozorność działania
Pozostawianie „wolnej ręki” fiskusowi, który podważa próby skorzystania przez przedsiębiorców z przysługujących im ulg, jest jedynie pozornym działaniem na korzyść podatników. Z jednej strony – poprzez zachęty podatkowe – MF chce ułatwić prowadzenie działalności gospodarczej w Polsce. Z drugiej zaś, wprowadzając rygorystyczne zmiany w prawie podatkowym, wielokrotnie stawia uczciwych przedsiębiorców w jednym rzędzie z tymi, których wyłącznym celem jest oszukanie Skarbu Państwa. Poza tym większa część zachęt podatkowych dotyczy wielonakładowych inwestycji, na które często nie stać małych i średnich przedsiębiorstw. Kogo zatem mają zachęcić zaproponowane zmiany i czy w ogóle będą zachęcać?