Rząd upiera się przy niskiej stawce VAT na smoczki dziecięce, choć wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE nakazał jej podwyższenie. Polska ryzykuje kolejny spór z Komisją Europejską w tej sprawie, ale z niższej stawki rezygnować nie zamierza.

Wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE z 2015 roku mówi jasno: Polska naruszyła przepisy dyrektywy VAT w związku z utrzymywaniem obniżonej 8 proc. stawki podatku VAT – zamiast stawki podstawowej 23 proc. – dla wyrobów, które nie są medyczne. Zakwestionował trzy kategorie wyrobów, m.in. wyroby higieniczne lub farmaceutyczne z gumy oraz szkła i soczewki kontaktowe. Za niską stawkę VAT naliczano – według TSUE – m.in. w przypadku smoczków dziecięcych, odciągaczy do mleka, osłonki antykoncepcyjne (czyli prezerwatywy), soczewki kontaktowe i szkła okularowe inne niż korygujące wzrok (np. przeciwsłoneczne), cewki, strzykawki i ich zbiorniki, rozpylacze, kroplomierze itp.

Choć wyrok zapadł już półtora roku temu dopiero teraz powstał projekt ustawy, który ma go wypełnić. Precyzuje on, że niższej stawki nie można stosować przy szkłach i soczewkach niekorygujących wzroku – co oznacza wzrost do 23 proc. stawki VAT na okulary słoneczne. Ale jednocześnie próbuje utrzymać niską 8-proc. stawkę na smoczki. Jak? Tworząc dla nich zupełnie nową kategorię w ustawie o VAT, której towary mogą z takiej preferencji korzystać.